Rozdział 1

513 60 14
                                    

Od poznania tego chuja Blake'a minęły 2 tygodnie a już mogę stwierdzić że go nienawidzę.
Nie dość że mnie wkurwia to jeszcze jest ze mną w klasie. Lepiej być nie mogło. No japierdole!
Właśnie wkurzona wracam do domu.
Oczywiście przez Blake'a mój humor jest zepsuty.
Dzisiaj wchodząc do sali gimnastycznej trzymał podpaske w ręce.
Od razu na starcie krzyknął do mnie "Rose, wypadło Ci".
I potem do końca lekcji osoby z klasy miały ze mnie beke.
A Poza tym ja jej nie zgubiłam, miałam podpaski w plecaku. W dodatku szłam jako ostatnia z dziewczyn na salę, więc to raczej nie możliwe żeby to którejś z nich.
Mniejsza z tym. Ja się jeszcze zemszcze.
Zbliżając się do domu widzę że rodziców samochód jest na podjeździe co mnie bardzo cieszy. Lubię spędzać z nimi czas.
Wchodząc przez próg krzyknęłam na cały dom HEJKA po czym zdjęłam buty i poszłam odnieść plecak na górę.
Chwilę później byłam już w kuchni.
- Hej Mamo - powiedziałam podchodząc do mamy, która zaczęła wyjmować kurczaka z piekarnika. Powiem szczerze że kocham gdy moja mama gotuje. Robi to najlepiej na świecie! Dlatego też nie wiem czemu jest nauczycielką we własnej szkole tańca zamiast kucharką.
Mniejsza z tym.
- Cześć córuś, nakryj do stołu - jak powiedziała tak zrobiłam. Zaczęłam rozstawiać talerze, sztućce i szklanki na stole.
-  Daniel, Nathan! Obiad! - ucieszyłam się że wszyscy są w domu. Kocham takie rodzinne obiady. Można pogadać, pośmiać się razem. Cudowne chwilę. W takich momentach przypomina mi się dzieciństwo.
Zawsze o tej samej porze jedliśmy obiad. Za każdym razem tata opowiadał zabawną historię, która mu się przydarzyła . Mama żaliła się na wszystkich klientów, którzy byli tego dnia w banku. A Nathan, jak to Nathan mówił o wszystkim i o niczym. Zawsze było coś nowego. Codziennie nowa dawka śmiechu.
Teraz też tak jest. Tylko rzadziej. Rodzice mają więcej pracy i nie mają czasu na takie częste obiadki. Przykre, ale rozumiem ich.
Wiem że robią to dla nas.

***
Po skończonym obiedzie zmywamy z mamą naczynia.
Standardowo podczas tego ploteczki i takie tam.
- Mamo pamiętaj że za pół godziny mam fryzjera i zaraz wychodzę- tydzień temu pomyślałam że przydałaby mi się jakaś zmiana, więc umówiłam się z moją ukochaną fryzjerką na małą metamorfoze.
- Tak Tak, pamiętam. Właściwie to co ty chcesz zmieniać? Długie, proste, czarne włosy z grzyweczką. Wyglądasz tak cudownie. Żadna zmiana nie jest Ci potrzebna żeby dobrze wyglądać. - ahh, wiedziałam że to powie.
- Tu nie chodzi o to że źle wyglądam. Po prostu mam takie uczucie, które chce żebym coś zmieniła. Ja tego chce. Nie dla lepszego wyglądu tylko dla dobrego samopoczucia. - odłożyłam ostatni talerz do półki i wyszłam z kuchni.
Stwierdziłam że wypadałoby się przebrać.
Założyłam czarne legginsy z adidasa i białego cropp topa z napisem BEAUTIFULL GIRL.
Nałożyłam jeszcze skórzaną kurtkę i zaszlam do garażu.
Odpaliłam motor i pojechałam.

***
Jest godzina 16.27. Na 16.30 mam być u Ivy.
Idealnie się składa. Chociaż raz jestem punktualna.
Wchodząc do salonu od razu dostrzegłam moja blondynę.
- Hejka. Jestem - patrzy na mnie dosyć zdziwiona. W sumie się nie dziwię. Zazwyczaj jestem spóźniona o co najmniej 15 minut, a tu 3 minuty przed czasem.
- Hej mała. Siadaj na fotel. Co byś chciała na tej głowie? - uwielbiam Ivy. Nie mogłabym sobie wymarzyć lepszej kuzynki od niej.
- Myślałam nad ścięciem i zmianą koloru

***
Przeglądam się po raz kolejny w lustrze i WOW. Wyglądam serio nieźle. Nawet lepiej niż wcześniej.
Włosy są o wiele krótsze. Czuje ulgę. Przez tyle czasu mieć je do połowy pleców a teraz do ramion to serio ulga.
Jeszcze raz patrzę w lusterko na moje krótkie bordowe włoski i jestem zachwycona.
Następnie płace, żegnam się z Ivy i wychodzę z salonu.
Na moje nie szczęście wpadłam na kogoś.
FUCK. Serio? On?
Blake tutaj?
- Rose? - ahh no Tak. Nie poznał mnie przez te włosy.
- Ym, ta. Cześć- nadal stoi i spogląda na mnie z lekko otwarta buzią.
A niech Ci tam kurwa mucha wleci.
- Wow, nie poznałem Cię. Ślicznie wyglądasz- teraz to ja stoję jak zamurowana.  On mi powiedział KOMPLEMENT.
- Ta dzięki. Sory, ale się spieszę- szybko go wyminęłam i wsiadłam na mój motocykl.

***
W szybkim tempie dotarłam do domu.
Teraz czeka mnie chyba najgorsze. MAMA.
Ona zawsze zabraniała mi obciąć włosy. Już dawno chciałam to zrobić, nawet jako 13 latka, ale mi zabraniała.
Potem myślała że odpuściłam lecz ja tylko czekałam na idealny moment.
Ona na zawał zejdzie.
Dobra wchodzę.

- Rose! - o jak pięknie trafiło. Akurat wszyscy siedzą razem przy stole. Cudownie.
- Taak? - ahh. Zaczyna się.
- Coś ty z włosami zrobiła?! - o chuj. Ona serio się wkurwiła.
- Mówiłam Ci że potrzebuje zmiany. Nie jestem dzieckiem mamo. Mam prawo decydować o własnych włosach. Pogadamy jak się uspokoisz i zrozumiesz że to moje włosy a nie twoje.
I w tym momencie skierowałam się do mojego pokoju.
Walnęłam się na łóżko i zaczęłam myśleć nad dzisiejszym dniem.
I..
On serio mi powiedział że ślicznie wyglądam?

Hejka! Wiem że dawno nic nie było, ale już jest. Postaram się żeby rozdziały były dodawane regularnie. Buziaki💕

Nie jestem taka łatwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz