Leżałam w łóżku nie mogąc zasnąć. Było jakoś koło północy, może trochę później. Czułam się okropnie, bardzo bolał mnie brzuch, było mi niedobrze i kręciło mi się w głowie.
Chyba się czymś zatrułam.
Kiedy leżałam nieruchomo gapiąc się w sufit nagle zrobiło mi się bardzo niedobrze. Wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Drzwi były zamknięte. Zaczęłam w nie walić i szarpać za klamkę.
-Mike do cholery mówiłem, że chcę się w spokoju wykąpać-usłyszałam głos mojego brata Jake'a.
-To nie Mike tylko ja idioto-wydarłam się-otwórz.Po chwili drzwi się uchyliły.
W pomieszczeniu stał Jake w samych dresach. Wpadłam do środka niczym tornado.-Wow wow wow co Ci jest?-zapytał.
-Nic, wyjdź-mruknęłam.
-OK.Kiedy spełnił moją prośbę od razu uklęknęłam przy toalecie i zaczęłam wymiotować. Czułam się okropnie. Kiedy już skończyłam, żałowałam trochę, że kazałam Jake'owi wyjść, bo nie miałam siły się podnieść. Oparłam się jedną ręką o deskę klozetową, a drugą złapałam umywalkę i starałam się jakoś podciągnąć. Zajęło mi to chwilę, ale w końcu się udało. Stałam bez życia przy umywalce patrząc w lustro. Wyglądałam jak cień człowieka. Trzęsącymi się rękami przemyłam twarz i wypłukałam buzię. Następnie szurając wyszłam z łazienki i zgasiłam w niej światło.
Z pokoju Jake'a wyszedł Michael lekko trzaskając drzwiami. Kiedy mnie zobaczył od razu zapytał:
-Wszystko ok?
-Tak-odpowiedziałam cicho i ruszyła do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i przykryłam się kołdrą po samą szyję. W końcu moje powieki zaczęły robić się ciężkie, a ja byłam coraz bardziej senna. W pewnym momencie straciłam świadomość i usnęłam.-Kochanie, wstawaj, już dwunasta-słyszałam głos mamy i czułam jak trzęsie moją ręką. Wstawanie z łóżka było ostatnią rzeczą na jaką miałam teraz ochotę.
-Mamo, daj mi spokój, jest sobota-burknęłam i odwróciłam się na drugi bok.
-Kochanie, mamy dla was niespodziankę. Wstawaj!Mama była nieugiętym przeciwnikiem i nie odpuszczała. Musiałam w końcu wstać, to było nieuniknione.
Powoli podniosłam się do pozycji siedzące, a następnie opuściłam nogi, które zetknęły się z zimną podłogą. Niechętnie wstałam i założyłam na siebie czarną, dużą bluzę.
Następnie zeszłam do kuchni. Tam czekali już rodzice.
-Powiecie w końcu, co się stało?-zapytałam podirytowana faktem, że musiałam wstać.
-Czekamy jeszcze na Mike'a i Jake'a.Po chwili po schodach zszedł pierwszy z wymienionych. Czekaliśmy jakieś 15 minut na Jake'a, ale oczywście jak zawsze się nie pojawiał.
-Kochanie, za 15 minut musimy wyjść-tata spojrzał na zegarek i ponaglił mamę.
-No trudno. Przekażcie Jake'owi, że wyjeżdżamy na 3 tygodnie do Waszyngtonu na wykłady doskonalące umiejętności.ŻE CO?!
Mina moja i Michaela musiała być bezcenna. Otworzyłam buzię ze zdumienia i spojrzałam na brata. Wyglądał podobnie. Nie wierzę, że rodzice zostawiają nas samych na 3 tygodnie. Wcześniej przychodziła do nas babcia kiedy oni wychodzili na jeden wieczór, a teraz?!
-Macie nie robić żadnych głupot, żadnych imprez i nie rozwalcie domu-tata pokiwał w naszym kierunku palcem.Potem rodzice nas wyściskali i poszli po walizki. Kiedy już prawie wychodzili, a my staliśmy w korytarzu i czekaliśmy, aż znikną mama się wzruszyła i zaczęła zastanawiać czy ten wyjazd to aby na pewno dobry pomysł.
-Nareszcie-powiedziałam kiedy drzwi wejściowe trzasnęły.
Michael spojrzał na mnie i prychnął.
-Zero imprez, Amy-spojrzał na mnie z pogardą.
-Rodzice już pojechali, koniec podlizywania się.
-Mówię serio-spojrzał na mnie z poważną miną.
-Słucham? Rodziców nie ma 3 tygodnie, a Ty nie chcesz zrobić ani jednej imprezy? Jak Jake się o tym dowie to Cię wyśmieje i stanie po mojej stronie-ruszyłam do kuchni.
Z szafki wyjęłam duży kubek i zaparzyłam w nim swoją ulubioną kawę.