2

15 3 0
                                    

Niedziela

Obudził mnie potworny ból brzucha. Było jakoś koło 8. Nigdy nie wstaję z własnej woli tak wcześnie. Próbowałam zasnąć, ale to było chyba już niemożliwe. Nagle znowu zrobiło mi się niedobrze, jak wczoraj.
Szybko pobiegłam do łazienki. Czułam się fatalnie i miałam bardzo, bardzo złe przeczucia. Było mi cały czas niedobrze, kręciło mi się w głowie, bolał mnie brzuch, a do tego... spóźniał mi się okres. Czy może być gorzej? To chyba pora żeby zadzwonić do Jamie'go i powiedzieć mu o swoich podejrzeniach. Wróciłam do swojego pokoju i od razu wzięłam do ręki telefon.
Wybrałam numer chłopaka, ale oczywiście nie odbierał. Standard.
Postanowiłam wrócić jeszcze do łóżka i poczytać książkę. Nie minęło 15 minut, a ja zrobiłam się senna i usnęłam.

Budząc się spojrzałam od razu na zegarek. Była 13.06. Chyba pora na jakieś śniadanie. Zeszłam do kuchni.
Usiadłam przy wyspie kuchennej i wybrałam numer Jamie'go.

Połączenie wychodzące do: Kochanie❤️
-Halo?!
-Obudziłam Cię?
-Tak, kurwa, Amy jest 13, po co do mnie dzwonisz.
-Musimy pogadać.
-A co teraz robimy?
-Na żywo.
-Płaczesz?
-Tak, spotkaj się ze mną.
-Chodzi o te dwa gramy, które Ci wczoraj dałem?!
-Jamie, błagam, przyjedź do mnie.
-Powiedz mi po co.
-Jamie, nic nie rozumiesz.
-Czy możesz mi powiedz o co chodzi? Któryś z Twoich braci znalazł mój towar?!
-Nie, nie chodzi o te dwa gramy.
-Na pewno?
-Tak, schowałam je.

-O czym Ty mówisz?!-usłyszałam głos Michaela. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam moich braci.

-Cholera, muszę kończyć-rozłączyłam się.

Michael skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
-O niczym-powiedziałam pod nosem.
-Jakie dwa gramy? Chcesz mi o czymś powiedzieć?
-No pewnie jakichś dragów-rzucił rozbawiony całą sytuacją Jake, a Michael spojrzał na niego spod byka.
-Nie wtrącaj się Jake. No to słucham, jakie dwa gramy.
-Yyy...-nie miałam pojęcia co powiedzieć.
-Nie wymyślaj tylko odpowiedz.

Jake wyjął z kieszeni słuchawki i tylko nas obserwował.

-No słucham, co masz do powiedzenia?!-ponaglał mnie Michael.
-Nic. Nie mam do powiedzenia nic.
-Żartujesz sobie?!-wydzierał się na mnie.
-Mam 16 lat, jestem prawie dorosła.
-Trzymajcie mnie! Prawie dorosła?! Litości!-wyrzucił ręce w powietrze.
-Przestań na mnie krzyczeć!
-Bierzesz narkotyki? Hmm? Pokaż mi recę-złapał mnie za nadgarstek, ale w tym samym momencie się wyrwałam.
-Nic Ci nie będę pokazywać!-mam dość. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Rzuciłam się w kierunku Jake'a i objęłam go w pasie. Chłopak szybko wyjął słuchawki z uszu i zapytał co się stało.

-Jake, zrób coś z tym debilem, ja tak dłużej nie wytrzymam-mówiłam przez łzy jednocześnie tuląc się do jego torsu.
-Michael, naprawdę jesteś takim chujem? Nie widzisz, że Twoja młodsza siostra się Ciebie boi i przez Ciebie płaczę. Jestem zażenowany tym jak bardzo nie umiesz się zachowywać. Nie udawaj najmądrzejszego na świecie, bo jesteś starszy, wszyscy pamiętają co odjebałeś.

Jake odstawił szklankę na szafkę i mocno mnie objął.

-Niczym się nie przejmuj. Chodźmy do Twojego pokoju.

Pociągnęłam nosem i odczepiłam się od brata. Następnie wolno ruszyliśmy w kierunku schodów ale mniej więcej w połowie znowu zrobiło mi się niedobrze, więc przyspieszyłam i pobiegłam do łazienki.

-Wszystko ok?-Jake zapukał do drzwi i zapytał.

Rzuciłam tylko szybkie 'tak' wychodząc z pomieszczenia i wyminęłam go kierując kroki do swojej sypialni. Zamknęłam za sobą drzwi i wpadłam w panikę. Z szuflady toaletki wyjęłam pudełko z woreczkiem strunowym. Stwierdziłam, że włożę go do doniczki na parapecie.

Nie mam pojęcia co mną wtedy kierowało.

Następnie chwyciłam telefon i wybrałam numer Jamie'go.

Połączenie wychodzące do: Kochanie❤️
-Halo?
-Jamie, kurwa...
-Co jest?! Czemu wcześniej się rozłączyłaś??
-Michael słyszał naszą rozmowę...
-Co?! Nawet przez telefon nie umiesz rozmawiać?! Głupia szmata.
-Skąd mogłam wiedzieć, że pojawi się w kuchni?
-To po cholerę gadałaś ze mną w kuchni?! Od czego masz swój pokój?!
-Nie krzycz na mnie...
-Jeśli znajdą i zabiorą Ci towar, to jesteś mi winna kasę, pamiętaj.
-Jamie, kurwa.... Mam wrażenie, że bardziej Ci zależy na tych dwóch gramach niż na mnie!
-Daj mi spokój!

Usłyszałam pukanie do drzwi.

-Muszę kończyć, to pewnie Mike.
-Napisz mi potem czy oddasz mi towar czy kasę.

-Wejdź-krzyknęłam i położyłam się na łóżku, twarzą w stronę materaca.

-Amy, musimy pogadać...-w pokoju pojawił się Jake. Uff, może nie będzie tak źle.
Bałam się tej rozmowy niesamowicie. Bałam się, że karze mi oddać towar i będę musiała za niego zapłacić. Przecież te głupie dwa gramy nie były nawet moje. To absurd.

-Bierzesz?-zadał nieśmiało pytanie po chwili ciszy.
-Biorę co?-próbowałam udawać, że nie wiem o czym mówi. Grałam na czas, ale to chyba nie wychodziło mi najlepiej.
-Dobrze wiesz o co chodzi, bierzesz narkotyki?
-Nie, skąd ten pomysł?-spojrzałam na niego udając zdziwioną.
-A te dwa gramy, o których dzisiaj mówiłaś?

Wstałam z łóżka i podeszłam do parapetu. Z doniczki wyjęłam przeźroczysty woreczek strunowy.

-To nawet nie jest moje-pomachałam woreczkiem.
-W takim razie czyje?-zapytał z lekką ulgą w głosie.
-Jamie'go. Poprosił żebym przechowała to do następnej, sobotniej imprezy, bo jemu matka ciągle przeszukuje pokój.
-Wiesz, że tego tu nie powinno być?
Co jak co ale Michael jest za nas odpowiedzialny pod nieobecność rodziców i miałby przez to kłopoty.
-No i co z tego? Przecież Ty go i tak nie lubisz, więc co Ci zależy.
-Mogę go nie lubić, ale to nasz brat, nasza rodzina, a o rodzinę trzeba dbać i się troszczyć, rozumiesz?-pokiwałam twierdząco głową-w życiu trzeba mieć jakieś zasady, którymi się kierujesz. Są rzeczy, które zawsze zrobisz dla dobra drugiej osoby nawet jeśli jej nienawidzisz.

Niezły wykład, Jake.

-Dobra, wystarczy, Paulo Coelho, zrozumiałam.

Na moje słowa chłopak mimowolnie się uśmiechnął, na co ja odpowiedziałam ukazując rząd swoich śnieżnobiałych zębów.

-Pamiętaj żeby nie robić żadnych głupot.
-Pamiętam-pocałował mnie w czoło i wyszedł.

Nie było tak źle. Odetchnęłam z ulgą.

Chwyciłam telefon i napisałam wiadomość do Jamie'go.

Do: Kochanie❤️
Pokazałam Jake'owi towar. Nie zabrał mi go. Kazał tylko nie robić głupot

Od: Kochanie❤️
Całe szczęście.

Do: Kochanie❤️
Jesteś w domu?

Od: Kochanie❤️
Tak

Do: Kochanie❤️
Będę za 15 minut

Chcę Ci to natychmiast oddać.

Odłożyłam telefon, a z biurka zgarnęłam towar. Zbiegłam po schodach na dół i ruszyłam do korytarza aby założyć buty.
Nigdy więcej nie chce mieć nic wspólnego z narkotykami.

SISTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz