7

12 2 0
                                    

Obudziłam się około 6:30. W moim pokoju panowała cisza. Przetarłam leniwie oczy i chwyciłam telefon, który leżał na stoliku obok mojego łóżka. Miałam jedną nieprzeczytaną wiadomość od Jamie'go.

Od: Kochanie❤️
Dzień dobry, skarbie. Wyspałaś się?

Postanowiłam no niego zadzwonić, bo chciałam usłyszeć jego głos.

Połączenie wychodzące do: Kochanie❤️
-Cześć Jamie!
-Hej kochanie, już wstałaś?
-Tak, obudziłam się przed budzikiem.
-Czyli mam rozumiem, że moja księżniczka jest wyspana?
-Chyba tak-na moją twarz wpłynął uśmiech.
-Wiesz, szkoda, że nie widzieliśmy się cały weekend. Tęsknię za Tobą.
-Ja też. Przepraszam, że poszłam na tą imprezę...
-Słucham? Dlaczego przepraszasz? Przestań głuptasie. Nie mówię tego po to żeby zrobić Ci przykrość, albo żeby męczyły Cię wyrzuty sumienia,
po prostu pomyślałem, że moglibyśmy się spotkać dzisiaj po południu.
-Chyba nie dam dzisiaj rady... Przepraszam...
-Przestań mnie cały czas przepraszać! To może jutro?
-Dam Ci znać później, bo nie wiem czy nie będę musiała się uczyć.
-OK, uważaj na siebie, miłego dnia. Kocham Cię!
-Ja Ciebie też, napiszę do Ciebie później.

Rozłączyłam się i położyłam dłonie na twarzy. Po chwili usiadłam na łóżku i zaczęłam przeglądać na telefonie zdjęcia z moim chłopakiem.

Dlaczego on taki jest? Raz zachowuje się jak totalny zimny sukinsyn, a raz jest troskliwy, ciepły, opiekuńczy... Wszyscy znajomi mówili mi już tysiąc razy żebym go rzuciła. Przepłakałam przez niego mnóstwo dni i nocy, ale nie umiem chyba bez niego żyć. Czy tak wygląda miłość? Kiedy jesteś z osobą mimo jej wielu wad i mimo tego, że często Cię rani? A jednak jego uśmiech, głos, dotyk sprawiają, że moje ciało przechodzą dreszcze.

Rozmyślając tak kompletnie straciłam rachubę czasu. Wróciłam na ziemię dopiero kiedy do pokoju wszedł Jake. To on zawsze budził mnie do szkoły.

-Wow, nie śpisz już?-chłopak nie krył zdziwienia, które malowało się na jego twarzy.
-Przed chwilą się obudziłam-to znaczy tak myślałam, że przed chwilą, a minęło już 20 minutach-mógłbyś wyjść, bo chcę się przebrać?
-Jasne-Jake się uśmiechnął i opuścił pokój zamykając drzwi.

Wstałam z łóżka i podeszła do mojej ogromnej szafy. Wybrałam czarne jeansy i różową bluzę. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół do kuchni. Przy wyspie kuchennej siedział Michael i pił swoją czarną kawę.
-Hej!-podeszłam do niego, podniosła kubek i wzięłam łyka-fuu niesłodzona.
-Po tylu latach jeszcze nie wiesz, że nigdy nie słodzę?-zaśmiał się.

Wyjęłam z szafki miskę i zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Kiedy zjadłam swoje śniadanie wróciłam na górę do łazienki żeby umyć zęby i się pomalować. Zajęło mi to około 15 minut, potem byłam już gotowa do wyjścia. Razem z Michaelem opuściliśmy mieszkanie i wyszliśmy przed apartamentowiec, w którym mieszkaliśmy. Jego auto stało zaraz obok wejścia do budynku. Zajęłam miejsce pasażera z przodu i zapięłam pas. Kiedy odpalił połączyłam swój telefon przez bluetooth i włączyłam swoją ulubioną piosenkę. Michael spojrzał na mnie się uśmiechnął, a następnie podgłośnił na maxa muzykę. Od razu zaczęłam śpiewać i tańczyć. Nie zauważyłam nawet kiedy znaleźliśmy się pod szkołą. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam w kierunku wielkich drzwi wejściowych naszej szkoły. Skierowałam swoje kroki od razu do mojej szafki.

-Amy!-usłyszałam za plecami głos mojej przyjaciółki Jennie-całe szczęście, że Cię widzę.
-Taa też się cieszę czy coś-wzruszyłam ramionami.
Kiedy znalazłyśmy się przy naszych szafkach Jennie dostała jakiegoś słowotoku:
-Wszyscy mówią o tym co się stało na tej imprezie u Noah. Jesteś główną atrakcją od piątku. Chyba już każdy o tym wie w tej szkole. Nawet nauczyciele. Gadałam z paroma osobami, są wkurzeni, że przez Ciebie impreza tak szybko się skończyła.
A no i ten chłopak, z którym bił się Jake też jest bardzo wkurzony.
-Chyba sobie żartujesz? Do cholery to nie moja wina, że ktoś mi czegoś dosypał, to po pierwsze, a po drugie to nie ja ich wyprosiłam tylko Noah-trzasnęłam drzwiczkami szafki.
-No ale nie musiałaś wpadać do basenu. Mam wrażenie, że zrobiłaś to trochę dla atencji-a ja miałam wrażenie, że oczy zaraz wyjdą mi z orbit.
-Ohh przepraszam, następnym razem jak będę tracić przytomność to upadnę w drugą stronę!-wrzuciłam ręcę w powietrze.
-Po co od razu się tak irytujesz?-czy ta dziewczyna w ogóle używa mózgu?
-Wiesz co Jennie, mam was wszystkich w dupie, a zwłaszcza Ciebie. Daj mi święty spokój. Jesteś pustą panną, która martwi się tylko o ilość like'ów i nowe, świeże plotki-zaczęłam iść do tyłu pokazując jej środkowe palce.

Mam jej dość. Przyjaźniłam się z Jennie od kilku lat, ale to była przesada.
Nie potrzebuję takich toksycznych osób w swoim życiu. Już sama sprawiam sobie wystarczająco dużo kłopotów.

——————————————————
Było już po dzwonku. Wyszłam z toalety i szłam do klasy na hiszpański.  Usłyszałam kroki za sobą, a sekundę później ten ktoś trzymał mnie już za nadgarstek. Próbowałam się wyrwać, ale byłam o wiele za słaba. Odwróciłam głowę żeby sprawdzić czy powinnam już krzyczeć czy to raczej ktoś niegroźny.
-Maleńka, nie tak szybko-nie wierzę. ALEX?! Co do chuja?!
-Puszczaj mnie, psycholu-zaczęłam się szarpać jeszcze bardziej.
-Nie mieliśmy okazji pogadać od piątku kiedy to Twój brat podszedł do mnie i dał mi w ryj. Masz mi coś do powiedzenia?
-Jesteś chory.
-Słucham? To Twój brat podchodzi do obcych ludzi i daje im w pysk.
-Może dlatego, że dosypałeś mi czegoś do drinka?
-Przyznaj się, nie umiesz pić i próbujesz zrzucić winę na mnie, ale zrobiłaś to bo jesteś atencyjną szmatą? No kochanie, opowiedz mi, chętnie posłucham jak to wymyśliłaś.
-Ty naprawdę masz jakiś problem z myśleniem-udało się. Wyrwałam się z jego objęć i ruszyłam szybkim krokiem do klasy nie oglądając się za siebie. Słyszałam tylko jak chłopak krzyczał: 'policzę się z Tobą i Twoim pożal się Boże braciszkiem, zdziro'. Nie zareagowałam na to, ale w głębi duszy byłam przerażona.
Nie byłam w stanie wrócić na lekcje. Cała się trzęsłam. Ruszyła szybko na dach. Wyjęłam z torebki papierosy i drążącymi dłońmi odpaliłam jednego. Zaciągnęłam się dymem aby trochę się uspokoić, ale to wcale mi nie pomagało. Wyciągnęłam z torebki telefon i napisałam wiadomość...

Do: Noah❤️
Błagam, przyjdź na dach, nie jestem w stanie się uspokoić

Chłopak nie odpisał ale pojawił się w umówionym miejscu już po chwili. Podszedł do mnie i usiadł obok.
Objął mnie ramieniem i czekał aż coś powiem.
-Co się stało?-zapytał w końcu spokojnym głosem.
Dalej trzęsły mi się ręce, ale zebrałam się w sobie aby mu odpowiedzieć:
-Alex, ten chłopak z imprezy złapał mnie na korytarzu.
-Zrobił Ci coś?!-chłopak poruszył się i spojrzał na mnie.
-Nie, ale mówił, że policzy się ze mną i moim bratem-włożyłam między wargi papierosa i zaciągnęłam się.
-Nie bój się, nikt wam nic nie zrobi-pocałował mnie w czoło.
——————————————————
Po skończonych lekcjach wyszłam na parking przed szkołę i podeszłam do auta Michaela.
-Głodna?-zapytał kiedy znalazłam się obok niego.
-Bardzo-zakomunikowałam mu w jednym słowie.
-Pizza?-nasz złożony dialog dalej trwał.
-OK.

Do samochodu podszedł Jake.

-Jedziecie do domu?-zapytał.
-Najpierw na pizzę. Jedziesz z nami?
-Spoko-wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w kierunku ulubionej pizzerii. Mniej więcej w połowie drogi Michael zapytał Jake'a co stało mu się w policzek.
-Ci Twoi pożal się Boże znajomi od akcji z ostatniego poniedziałku mi się stali.
-Co?!-zacisnął mocniej ręce na kierownicy.
-Jakiej akcji?-próbowałam włączyć się do rozmowy. Jako pasażer z tyłu byłam dosyć wykluczona.
-Nieważne-Michael mocniej nacisnął pedał gazu i przyspieszył.
-Nic mi nie jest, wyluzuj, bo nas pozabijasz-obruszył się Jake.

To fakt, Michael czasami przesada i jeździ za szybko. Kogo ja próbuję oszukać-zawsze jeździ za szybko.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 22, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

SISTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz