6

9 1 0
                                    

Obudziłam się i przez pierwsze 15 sekund nie wiedziałam gdzie jestem. Rozejrzałam się dookoła i rozpoznałam salon Noah. Leżałam na kanapie, a obok niej siedział Michael.
Wstałam szybko z sofy i kucnęłam obok niego łapiąc go za ramię:
-Michael! Michael!
-Co?! Co?! Co się stało?!-zapytał zdezorientowany.
-Połóż się na kanapie, siedziałeś przy mnie całą noc?
-Tak, bałem się, że znowu się źle poczujesz-spojrzał na mnie-spokojnie, wygodnie mi tutaj, nie musisz schodzić.
-Ja i tak już nie śpię, połóż się-lekko pogładziłam jego ramię i się uśmiechnęłam. Chłopak w końcu dał się przekonać. Kiedy wygodnie się położył przykryłam go kocem i ruszyłam w kierunku kuchni, żeby mu nie przeszkadzać. Przy stole siedział Noah i przeglądał coś w internecie popijając kawę.
-Hej!-chłopak nie zauważył jak wchodzę, więc troszkę się przestraszył.
-Nie strasz mnie, młoda-roześmiał się-kawy?-wskazał na dzbanek stojący na blacie. Pokiwałam przecząco głową i obeszłam stół dookoła zajmując miejsce obok chłopaka.
-Jak się czujesz?-zapytał.
-Dobrze-nerwowo się uśmiechnęłam.
-Niezłą akcję wczoraj nam zrobiłaś. Nie wiem czy do końca kontaktowałaś, ale Michael i Jake bardzo się o Ciebie martwili.
-To nie ja zrobiłam wam 'akcję'-zakreśliłam palcami cudzysłów-przecież nie wzięłam nic sama tylko ktoś mi czegoś dosypał.
-Amy-spojrzał mi w oczy-możesz być ze mną szczera, nie powiem im.
Wstałam zszokowana od stołu.
-Co? Nie dociera do Ciebie, nie brałam.
-OK, spokojnie-uśmiechnął się i wskazał na krzesło obok siebie dając mi znak abym usiadła.
-Muszę się przewietrzyć-odwróciłam się i rzuciłam wychodząc z kuchni.
Z fotela zabrałam swoją skórzaną kurtkę i wyszłam na taras. Musiałam zapalić.
-Ile razy mam Ci mówić, że to nie zdrowe?-za moimi plecami pojawił się Michael.
-Dlaczego nie śpisz?
-Nie jestem zmęczony. Więc? Kiedy przestaniesz palić?
-A Ty?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Ja jestem dorosły-odpowiedział odpalając papierosa, którego trzymał między ustami.
-To nie fair.

'Jestem dorosły'-też mi argument.

-Dzieci nie mogą palić-wypuścił z ust dym i uśmiechnął się do mnie-wracajmy do domu, bo zmarzniesz.
-Przestań mnie niańczyć-szłam pierwsza, a Michael podążał za mną.
-Od tego tu jestem.

Po tych słowach na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.
Kiedy wróciliśmy do domu po kuchni krzątała się Cassie i Noah, przygotowywali śniadanie. Chciałam im jakoś pomóc, więc wzięłam z blatu talerze i sztućce i rozłożyłam je na stole. Kiedy krzątaliśmy się po pomieszczeniu nagle w drzwiach pojawił się Jake.

-Jake, jak się czujesz?-zapytał Michael.
-Wszystko ok-usiadł przy długim stole kiedy Cass przekładała właśnie na talerz naleśniki. Całe śniadanie było już gotowe.
-Jedzmy póki jest ciepłe-powiedział Noah.

Podczas spożywania posiłku panowała względna cisza. Wszyscy zajadali się pysznymi naleśnikami Cassandry. Było słychać tylko dźwięk sztućców uderzających o talerze.
Kiedy wszyscy skończyli jeść zaczęliśmy sprzątać. Jake zapytał mnie czy możemy wyjść do ogrodu. Zgodziłam się, chociaż wiedziałam, że czekam mnie coś na co nie byłam gotowa-rozmowa o wczorajszej imprezie.

-Wszystko ok?-tym pytaniem Jake rozpoczął rozmowę.
-Tak, czemu pytasz?-udawałam zdziwoną.
-Co się wczoraj tak dokładnie stało?
-Musimy o tym rozmawiać?-zapytałam zakłopotana.
-Tak, musimy-wyjął jednego papierosa i go odpalił.
-No ktoś dosypał mi coś do drinka i idąc brzegiem basenu źle się poczułam, zakręciło mi się w głowie i wpadłam do niego...
-Ktoś?-wypuścił z ust dym.
-Taki jeden chłopak-to chyba nie jest teraz ważne.
-Jak się nazywał?
-Nie pamiętam-oczywiście, że pamiętam-mogę już wrócić do domu?
-Taa...

Szybkim krokiem ruszyłam kierunku domu. Wszyscy byli zajęci jakąś rozmową. Nie chciałam im przeszkadzać, więc przemknęłam do salonu. Usiadłam wygodnie na kanapie i odblokowałam telefon.

SISTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz