Rozdział VII

533 40 19
                                    

- Mika! Hej Mika! - krzyczał głos za nim. Chłopak sie obejrzał za siebie i ujrzał Yuu biegnącego w jego stronę.
- Cześć Yuu-chan, coś sie stało? - stanął przed nim zielonooki i objął jego szyje, stojąc na palcach i zbliżając ich twarze bliżej.
- Nie, nic sie nie stało. Pragnąłem Cię zobaczyć i przytulić.
- Pragnąłeś, tak? A jak bardzo? - chwycił chłopaka za biodra i przysunął bliżej by ich ciała sie stykały.
- Oj bardzo, bardzo Mika~ - stykał nos o jego i patrzył głęboko w błękitne oczy blondyna. Mika zgarnął włosy chłopaka za ucho zbliżając ich usta.
- Mika, ja-*BEEP, BEEP, BEEP, BEEP, BEEP*

Mikaela leżąc na podłodze koło łóżka, wpół przytomny, gapiący sie w sufit słyszał dźwięk rozbiegający sie po pokoju.
- Pokój...jestem w pokoju, tak? - usiadł na podłodze, patrzył na ciągle dzwoniący budzik na przeciwko twarzy. - Nienawidzę Cię śmieciu...- wyłączył go i spojrzał na telefon. Miał jedną wiadomość: "Hej Mika, wczoraj zostawiłem kurtkę u Ciebie, mógłbyś mi ją przynieść do szkoły?" - chłopak spojrzał na godzinę.
7:20... 20 po 7. Cholera o 8 lekcje! Gdzie moje ciuchy!? Yuu to wszystko przez Ciebie!

Wyszykowany do szkoły spojrzał na zegarek w salonie - 7:45, dobra zdąże uff... - wyszedł z domu, zamykając drzwi i chowając klucz do kieszeni. Gdy dotarł do szkoły i wszedł do szatni zobaczył Yuu biegnącego w jego stronę. - Hej Mika. Odczytałeś wiadomość?
- Wiadomość... O kurde, tak się spieszyłem że zapomniałem ją wziąć, przepraszam...
- Czyżby ktoś tu zaspał? Hmm? - Yuu patrzył na niego pytającym wzrokiem gdy zadzwonił dzwonek na lekcje. - Oho, matematyka. Chodź bo się spóźnimy! - chwycił Mikę za rękę i pobiegli do klasy. 

Lekcje mijały i mijały. Końca nie było widać. Ostatnie dwie godziny to WF. Nauczyciel zaproponował zagrać w dwa ognie na koniec dnia. Los, zły los postanowił, że Mika i Yuu wylądowali w innych drużynach. Gra na początku rozwijała sie leniwie i powoli. Akcja sie zaczęła gdy drużyna Yuu odgryzała sie za stracenie jednej osoby, piłka leciała tu i tam, wte i tamte, póki ktoś nie oberwał.
- Yuu-san! Żyjesz? - krzyknęła fioletowowłosa.
- Yuu-chan! Cholera, przepraszam! - blondyn podbiegł do leżącego i obolałego Yuu, pomagając mu wstać.
- Nos byś mi złamał cymbale.
- Hahaha... Wybacz, to nie było specjalnie, naprawdę. Nigdy bym nie uderzył takiej buźki.
- Co... - chłopak spojrzał na Mike niepewnie.
- Ekhem, chodź do pielęgniarki, opatrzy Ci nos.

Drugą godzinę Yuu spędził w pokoju pielęgniarki. Mika wolał poczekać na niego na korytarzu koło drzwi gabinetu. Oparł głowę o ścianę i zamknął oczy oddając sie ciszy korytarza, która nie bywa tu zbyt często. Po chwili poczuł miłe smyranie po żuchwie.
- Wstawaj śpiąca królewno~ Nie dość że zasypiasz rano to jeszcze śpisz na korytarzu, coś Ty robił w nocy ciekawego?
- Jak mnie pomiziasz tak jeszcze to Ci powiem. - otworzył oczy i uśmiechnął sie do chłopaka szyderczo.
- Chciałbyś! - pacnął blondyna w czoło i lekko zarumieniony skierował sie do szatni, a on za nim.

Dzwonek kończący ostatnią lekcje zabrzmiał na wszystkich korytarzach. Chłopcy wychodzili ze szkoły zmęczeni tym ekscytującym dniem.
- Mika?
- Słucham?
- Mogę teraz do Ciebie wstąpić? Wezmę tą nieszczęsną kurtkę.
- Okej, nie ma problemu, w końcu muszę Ci ją oddać. - uśmiechną sie pod nosem.
Gdy dotarli pod dom Mikaeli zadzwonił telefon Yuu. Wchodząc do domu odebrał połączenie
- No hej mamo. Coś sie stało?
- To ja sie powinnam o to pytać. Zazwyczaj byłeś przede mną w domu, gdzie się szlajasz znowu?
- Nigdzie sie nie szlajam! Jestem u Miki po kurtkę tylko no. - spojrzał na blondyna opierającego się o ściane i patrzącego na niego z zaciekawieniem.
- No ja mam nadzieje, czekam z obiadem.
- Dobrze, dobrze. Pa~ - rozłączył sie patrząc na gapiącego sie Mikę.
- C-co sie tak patrzysz, he?
- Po to mam oczy, by sie patrzeć, poza tym gdzie się to szlajamy, jak to Twoja mama wspominała? - zapytał podnosząc jedną brew i się uśmiechając.
- A Ty co? Książkę piszesz? - odwrócił wzrok zarumieniony - Przyniesiesz mi kurtkę?
- Zmieniasz teeemat~
- Idź po nią bo Ci oddam za ten nos!
- A będę mógł wtedy ją zatrzymać?
- Mika!
- Już ide po nią no! Nie bij! - wracając oddał kurtkę zielonookiemu, po czym uśmiechnął się do niego miło.
- C-co znowu?
- Nic, nic. Idź do domku bo Ci obiad wystygnie...buraczku~
- Pff, ide! Do widzenia! - odwrócił sie gwałtownie i wyszedł szybkim krokiem z domu Mikaeli.

~~~~~~~~~~
*inhale*
...
Nie jednak nic.

Sayōnara!

Ja nie chcę tylko snu...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz