Steve podwiózł mnie pod samą klatkę schodową mojego bloku. Po podziękowaniu mu za podwózkę, stwierdził, że musi wrócić na imprezę.
– Chyba muszę przypilnować Aidena. Był już wstawiony, gdy wychodziliśmy i nie chcę żeby odwalił coś głupiego, wiesz jak z nim jest... – Tłumaczył. Jeszcze raz podziękowałam i pożegnałam się, a kiedy odjechał ruszyłam szybkim krokiem do mieszkania.
Wieczór był zimny, a zwiewna podkoszulka nie pomagała mi w tym, żeby się ocieplić. Przekręciłam klucz w drzwiach, następnie przekraczając próg mieszkania. Pierwszy raz od dłuższego czasu, po moim wejściu panowała cisza. Było to tak przyjemne dla moich uszu, gdy nie musiałam wysłuchiwać kłótni rodziców, mimo że nie było jakoś bardzo późno. Z jednego z pokojów dochodziło ciche chrapanie taty, co oznaczało, że rodzice śpią.
Nie mając nic lepszego do roboty, postanowiłam, również się już położyć. Odstawiłam rzeczy w pokoju, następnie biorąc piżamę i udałam się do łazienki, by wziąć szybki, aczkolwiek przyjemny prysznic. Ciepłe krople wody spływające po mojej bladej skórze, odświeżyły moje ciało, powodując u mnie delikatny dreszcz, z powodu wcześniejszego zimna. Gotowa i ubrana w piżamę, ruszyłam z powrotem do pokoju i prawie od razu wskoczyłam pod kołdrę, opatulając się nią po samą szyję, tak aby było mi jak najcieplej.
Perspektywa Peter'a
Skacząc z jednego budynku na drugi, oraz co jakiś czas bujając się między nimi na mojej pajęczynie, spokojnie wracałem do domu, trzymając w jednej z rąk świecące urządzenie, przez które prawie zginąłem. Będąc już niedaleko dachu mojego bloku, zauważyłem, że z pokoju Sam, wydobywa się światło. Szybko poleciałem do swojego pokoju, by odłożyć świecące urządzenie, a następnie ponownie wyleciałem na zewnątrz. Poleciałem w stronę bloku dziewczyny, by następnie stanąć na odpowiednim piętrze na schodach ewakuacyjnych. Nie wiem co mnie podkusiło aby tutaj przyjść, ale czułem jakąś potrzebę, by zobaczyć jeszcze raz szatynkę. Okno od pokoju dziewczyny było otwarte, więc delikatnie zapukałem w ramę. Jednak nikt mi nie odpowiedział, Sam najwyraźniej już zasnęła. Po cichu wślizgnąłem się do jasnego pokoju dziewczyny, przy okazji ściągając z twarzy maskę, ponieważ i tak nikt nie chciany mnie tu nie zauważy. Podszedłem do szafki nocnej, aby zgasić lampkę, jednak mój wzrok przykuło zdjęcie znajdujące się obok. Widać było na nim nie wiele młodszą Sam, może o jakieś cztery lata i jej rodziców. Wszyscy byli uśmiechnięci, w tym również Samantha. Posmutniałem lekko, gdy zdałem sobie sprawę, jaka sytuacja panuje teraz w domu dziewczyny. Najwyraźniej Sam tęskni za czasami, gdy wszystko było dobrze i jedyne co jej o tym przypomina to jedno zdjęcie. Mam podobną sytuacje, również tęsknie za rodzicami, mimo że nie mam z nimi wielu wspomnień. Przez ich śmierć byłem przez jakiś czas zamknięty w sobie. Na szczęście już pogodziłem się, że nie ma ich obok mnie. Mam przy sobie kochaną ciocię May, która jest moją jedyną, ale najwspanialszą rodziną, jaką mogłem sobie wymarzyć. Obok obrazu z rodzicami, znajdował się drugi, również przedstawiający Sam, obok której stała jeszcze jedna dziewczyna. Domyśliłem się, że była to przyjaciółka szatynki, z miasta, z którego się przeprowadziła. Nigdy o niej nie wspominała, jednak może miała powód?
Po oglądnięciu zdjęć, zgasiłem lampkę nocną i przykucnąłem przy łóżku dziewczyny. Jej klatka piersiowa delikatnie i spokojnie unosiła się i opadała. Samie wyglądała tak słodko, gdy spała. Usiadłem na podłodze, patrząc w ciemną przestrzeń pokoju i zacząłem rozmyślać. Pierwszą myślą jaka przyszła mi do głowy była Liz. Dziewczyna w której byłem zakochany już od bardzo dawna. Czyżbym dalej był przegrywem w jej oczach, ponieważ nie przyszedłem jako Spider-Man na jej imprezkę? Nie zdziwiłbym się. Jednak jej postawa na wf'ie mnie trochę zdziwiła. Zaczęła mnie bronić przed Flash'em, mówiąc, że nie mam czasu na imprezowanie. W końcu, po tylu latach, zaczęła mnie zauważać.
Kolejną moją myślą była Sam. Dziewczyna przy której zachowuje się inaczej niż przy wszystkich innych. Nie stresuje się gadając z nią, czuję się przy niej naprawdę luźno. A co najdziwniejsze, zaprzyjaźniłem się z nią tak szybko i naprawdę jej ufam. Jeszcze z nikim tak szybko nie nawiązałem takiej relacji. Wstałem z podłogi i popatrzyłem na nią. Jest... ładna? Nie wiem czy ładniejsza od Liz, jednak jej uśmiech przyprawia mnie o delikatne, aczkolwiek przyjemne dreszcze. Przy Liz nigdy nie doznałem takiego odczucia. Przyjaźń z Sam trochę mnie zmieniła, ale nie wiem w jakim stopniu. Podszedłem do okna z zamiarem wyjścia, ostatni raz zerkając na śpiącą dziewczynę. Jedną nogą zacząłem przekraczać ramę okna, gdy usłyszałem jej głos.
CZYTASZ
Defender | Peter Parker
FanfictionW TRAKCIE KOREKTY Książka zostawiona z sentymentu, pisana w okolicach 2018 roku. Fabuły nie zmieniłam po prostu bardziej rozbudowałam opisy. "Na końcu wszystko będzie dobrze. Jeśli tak nie jest, to znaczy, że to jeszcze nie koniec." ~ John Lennon/E...