Dzień mijał nadzwyczaj szybko, co było dość dziwnym zjawiskiem, ponieważ zawsze lekcje strasznie mi się dłużą i tylko z upragnieniem patrzę na zegarek, by moja męczarnia zakończyła się dzwonkiem na przerwę. Jednak dziś wszystko leciało mi aż za szybko i nim się obejrzałam byłam już w domu prawie rozpoczynając weekend, mimo że dopiero był czwartek, ale tak naprawdę na jutro nic nie mieliśmy. W końcu miałam czas by oglądnąć zaległe odcinki moich ulubionych seriali, których w tygodniu szkolnym nie mam czasu obejrzeć. Jednak, gdy nadchodził wieczór, mój telefon zaczał wydawać charakterystyczny dźwięk aplikacji messenger'a. Chwyciłam go odblokowywując ekran, a następnie otwierając dymki chatu. Dostałam kilka wiadomości na grupie od Aidena i Steve'a oraz powiadomienie od Neda. Sprawdziłam najpierw konwersacje z dwójką chłopców, jednakże nic ciekawego i nowego tam nie napisali. Od Neda natomiast dostałam wiadomość informującą, że za pół godziny widzimy się pod blokiem Petera. Przez oglądanie seriali straciłam poczucie czasu i zapomniałam, że dziś miałam się z nimi spotkać u Parkera, na rzekome składanie Gwiazdy Śmierci z lego. Szybko zeskoczyłam z łóżka i ruszyłam do łazienki. Na szczęście szatyn nie mieszkał daleko, bo zaledwie blok obok, więc miałam wystarczająco czasu by ogarnąć się po moim rozleniwieniu.
Już po kilku minutach byłam gotowa i wychodziłam z domu, by następnie spotkać się z Nedem i ruszyć do mieszkania Petera. Wejście na trzecie piętro nie było dla mnie wyzwaniem, gorzej było z moim kompanem, który niósł pudełko z klockami i widocznie nie dawał sobie rady, gdyż opakowanie było ciężkie. Zastanawiałam się, jakim cudem klocki lego mogą być aż tak ciężkie, jednak gdy zaproponowałam mu pomoc, on natychmiast odmówił, mówiąc, że sobie poradzi. Gdy dotarliśmy pod odpowiednie drzwi mieszkania Parkerów, zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i zrobiłam krok do tyłu, stając obok Neda. Po chwili drzwi otworzyła, jak przypuszczałam ciocia Petera.
– Dzień dobry. – Powiedziałam, uśmiechając się w stronę kobiety.
– Cześć May! – Zdziwiłam się, że chłopak powiedział do ciotki Petera po imieniu, ale postanowiłam o to nie pytać.
– O witajcie! Co Was tu sprowadza? – Spytała posyłając nam szeroki uśmiech. Przyglądając się jej, stwierdziłam, że jest bardzo sympatyczną osobą.
– Przyszliśmy złożyć z Peterem Gwiazdę Śmierci z lego. – Odpowiedział Ned na pytanie cioci May, podnosząc przy tym lekko pudełko z klockami do góry.
– Wejdźcie. – Wpuściła nas do środka, zamykając za nami drzwi. – Peter gdzieś wyszedł, ale powinien zaraz wrócić. Ned kiwnął głową i ruszył do pokoju Petera najprawdopodobniej odłożyć pudełko z klockami, natomiast ja zdjęłam bluzę wieszając ją na wieszaku w przedpokoju. W pewnym momencie kobieta do mnie podeszła z uśmiechem.
– Ty pewnie jesteś Sam, prawda? – Spytała, na co ja pokiwałam głową na potwierdzenie. – Peter mi o Tobie trochę opowiadał. Ale spokojnie, same miłe rzeczy.
Jej słowa nieco mnie zawstydziły i nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, po chwili wykrztusiłam ciche
– Ymm, to miłe, dziekuję...– Chcecie coś do picia? – Spytała, gdy Ned stanął obok mnie. – Sprite? Cola?
– Weźmiemy dwie Cole. – Powiedział chłopak, następnie wziął od May dwie butelki napoju, a później zaprowadził mnie do pokoju Petera.
Wchodząc do pomieszczenia zauważyłam bałagan. Biurko było zawalone papierami i wszelkiego rodzaju książkami oraz leżało na nim kilka brudnych naczyń. Na krześle leżało kilka poskładanych ubrań, natomiast na piętrowym łóżku były te rzucone byle jak. Myślałam, że to ja nie sprzątam pokoju, jednak Peter mnie przebił. Usiadłam na łóżku obok Neda, który zaczął odpakowywać klocki z pudełka, a następnie wszystkie dał na podłogę i zaczął powoli składać.
CZYTASZ
Defender | Peter Parker
Fiksi PenggemarW TRAKCIE KOREKTY Książka zostawiona z sentymentu, pisana w okolicach 2018 roku. Fabuły nie zmieniłam po prostu bardziej rozbudowałam opisy. "Na końcu wszystko będzie dobrze. Jeśli tak nie jest, to znaczy, że to jeszcze nie koniec." ~ John Lennon/E...