Rozdział piąty

985 40 3
                                    

Aslan, Zuzanna i Łucja przybyli dosłownie w ostatniej chwili, a wraz z nimi jeszcze więcej moich przyjaciół. Pan Tumnus walczył bardzo odważnie, a z jego twarzy nie znikał uśmiech. Także ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Gdy reszta zwolenników wiedźmy uciekła, ruszyłam biegiem w kierunku pana Tumnusa i mocno go obięłam. Jak dawno go nie widziałam! Także pan Tumnus nie mógł się nadziwić, że jeszcze mnie widzi przy życiu. Tak naprawdę nie wie o mnie wszystkiego. Ale jakoś mu to nie przeszkadza, a mnie wręcz cieszy. Nie cierpię, gdy ktoś próbuje poznawać wszystkie moje sekrety. A pan Tumnus należy właśnie do takich osób, które nie starają się wnikać w tajemnice innych. I za to najbardziej go szanuję. Piotr podszedł do Aslana i opowiedział mu o przebiegu bitwy. Aslan tylko kowal głową, wielce rad, że Piotr tak doskonale sobie poradził. Edmund również został doceniony przez Wielkiego Lwa, co sprawiło, że aż się zarumienił. Aslan i Łucja zajęli się rannymi i zamieniony i w kamień, a Zuzanna opowiedziała nam, co takiego wydarzyło się, odkąd opuściłam Kamienny Stół. Zapomniałam, że jeśli ofiara, która nikomu nic nie zawiniła, dobrowolnie zajmie miejsce zdrajcy, to śmierć cofa swoje wyroki. Wiedźma musiała naprawdę bardzo się zdziwić. Czyli nie tylko ja o tym zapomniałam. Ale coś takiego bardzo mnie cieszyło. Przynajmniej nie musieliśmy się jej więcej obawiać. Gdy tylko wszyscy byli na nogach, ruszyliśmy do Ker Paravelu. Cieszyła mnie myśl, że będę uczestniczyć w koronacji wspaniałych władców. Piotr szedł koło mnie, ale ja starałam się nie patrzeć ciągle na blondyna. W rycerskiej zbroji wyglądał jeszcze bardziej przystojnie, ale nie zamierzałam dać po sobie poznać, że on mi się podoba. Miałam jednak wrażenie, że Zuzanna i Łucja mrugają do siebie porozumiewawczo, patrząc co jakiś czas na mnie i na Piotra, a i on spoglądał na mnie z lekkim uśmiechem. Ja jednak starałam się zmusić moje serce, by pozostało twarde i zamknięte na takie uczucia. Kochałam swoją  ojczyznę, ale staralam się nigdy nie zakochiwać w mężczyznach. Bałam się, że kiedyś zostanę sama, jak moja matka, gdy ojciec zginął na wojnie z olbrzymami. Nie chciałam tego. Poza tym zawsze miałam wrażenie, że mężczyźni uwielbiają delikatne kobiety czy dziewczyny, ale nie wojowniczki.
Gdy dotarliśmy do zamku nimfy i driady zabrały przyszłe królowe i królów do ich komnat. Ja tymczasem postanowiłam porozmawiać z Tumnusem i Aslanem. Poszliśmy na taras, z którego rozciągał się przepiękny widok na morze. Pan Tumnus popatrzył na mnie badawczo.
- Mam wrażenie, że podoba ci się młody Pevensie, zgadłem?-zapytał z chytrym uśmiechem, a ja skinęłam głową.
- Wiesz jednak, że to niemożliwe, bym była z kimś takim jak on.
- Dlaczego nie mogłabyś z nim być?- zapytał Aslan patrząc mi prosto w oczy. Spuściłam wzrok nie potrafiąc dłużej tego wytrzymać.
- On wróci kiedyś do swojego świata i zapomni o mnie, o Narnii i o wszystkim. Nie chcę czuć się zraniona jak moja matka, gdy straciła ojca.
To mówiąc poszlak do komnaty, którą mi przydzielono i usiadłam na fotelu stojącym koło okna. Wydobyłam z małej sakiewki, którą miałam zawieszoną do paska złoty medalion z portretem mojej matki. Łzy spływały mi po policzku gdy przypomniałam sobie jej samobójczą śmierć. Zawsze miałam wrażenie, że to moja wina. Ale późniejsze doświadczenia nauczyły mnie, że to nie ja jestem temu winna. Mimo to nie umiałam sobie wybaczyć, że nie pomogłam mamie wyjść z tego dołka, w którym znalazła się po śmierci ojca. Zamknęłam medalion i włożyłam do sakiewki. Postanowiłam skupić się na jutrzejszej koronacji.
Następnego dnia obudziły mnie dwie driady. Nie miałam najmniejszej ochoty się stroić, ale nie miałam innego wyboru.
Moja suknia wyglądała tak:

Włosy natomiast miałam spięte tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Włosy natomiast miałam spięte tak:

Gdy byłam gotowa, zeszłam do sali koronacyjnej, w której stały cztery trony

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy byłam gotowa, zeszłam do sali koronacyjnej, w której stały cztery trony. Wszyscy skłonili się przede mną, a ja odkłoniłam się. Wreszcie do sali weszło rodzeństwo Pevensie w swoich odświętnych strojach. Państwo Bobrowie trzymali poduszki z koronami, a rodzeństwo zasiadło na tronach. Wreszcie do sali wszedł Aslan, a wszyscy padli na kolana. Aslan tymczasem dał znak panu Tumnusowi, a ten wziął koronę i nałożył ją Łucji.
- W imię Lsniącego Morza Wschodniego, oto Królowa Łucja Dzielna.
Następnie koronę otrzymał Edmund.
- W imię Wielkiego Lasu Zachodniego oto Król Edmund Sprawiedliwy.
Następna była Zuzanna.
- W imię gorącego Słońca Południa, oto Królowa Zuzanna Łagodna.
I w końcu ukoronowany został Piotr.
- I w imię Czystego Północnego Nieba oto Król Piotr Wspaniały.
Następnie podszedł do nas Oreus niosąc wspaniały, złoty medalion z wizerunkiem Wielkiego Lwa. Pan Tumnus wziął go z poduszki, a Aslan przemówił.
- W imię Prastarych Korzeni Wiekowych Drzew oto Wieczna Wojowniczka Elena. Twoim zadaniem jest chronić Królów i Królowe Narnii przed każdym niebezpieczeństwem.
- Tak uczynię.
Aslan tymczasem rzekł do rodzeństwa:
- Kto raz został władcą Narnii, ten zawsze już władcą będzie. Niechaj wasza mądrość będzie z nami, póki gwiazdy świecą na niebie.
Wszyscy wykrzyknęliśmy chórem:
-Niech żyje Król Piotr, niech żyje Król Edmund, niech żyje Królowa Zuzanna, niech żyje Królowa Łucja.
Tego wieczoru odbył się wspaniały bal połączony z ucztą. Do tańca zaprosił mnie Oreus, pan Tumnus, a także Król Edmund. Gdy podeszłam do stołu, by napić się chłodnego soku, poczulam na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam się i ujrzałam przede mną Król Piotra.
- Czy uczynisz mi pani ten zaszczyt i zatańczysz ze mną?
- Z największą przyjemnością Wasza Wysokość.
To mówiąc skłoniłam się i dołączyłam do króla. W całym zamęcie balu, nie zauważyłam, jak Aslan zniknął. Ale ten fakt wcale mnie nie martwił. Wiedziałam, że kiedyą napewno wróci.
                                                                           ***
Któregoś dnia Wielcy Królowie udali się na polowanie za Białym Jeleniem. Mnie polecono zostać w zamku i wszystkiego dopilnować podczas ich nieobecności. Wysłałam zaufanego sokoła , by nad nimi czuwał i wrazie czego doniósł mi, gdyby coś się stało. Miałam dziwne uczucie, że chyba w tym stuleciu nie ujrzę już wspaniałych władców Narnii. Minęło zbyt wiele godzin, a ja ciągle czekałam na ich powrót. Wtem do komnaty, w której siedziałam wraz z panem Tumnusem i państwem Bobrów wleciał mój sokół.
- Alcot, gdzie są Wielcy Władcy?- zapytałam, a on zniżył głowę.
- Oni zniknęli o pani. Zostały tylko ich konie. Oni.... Jakby rozpłynęli się w powietrzu.
Z moich oczu popłynęły łzy. Wiedziałam, co to oznacza. Nie zobaczą ich już nigdy. Tak bardzo bałam się co może stać się z piękną krainą Narnii. Czy ktoś nas zaatakuje? I jak się obronimy? Postanowiłam, iż cokolwiek się stanie, to ja będę teraz bronić krainy aż do swojej śmierci. Nie pozwo?ę nikomu jej skrzywdzić.













Hej, wracam z nowym rozdziałem fanfiction o Opowiesciach z Narnii. Jutro postaram się dodać część drugą i pierwszy rozdział drugiej części. Zapraszam Was również do czytania dwóch innych moich powieści. Jedno to fanfiction „Nie dam cię skrzywdzić// Fred Weasley". Druga zaś jest autorską powieścią o tytule „Blood Village". Bardzo chciałabym ją w przyszłości wydać, dlatego zapraszam do czytania i głosowania na nią.

Opowieści z Narnii: Wieczna Wojowniczka Cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz