I

74 9 0
                                    

Jeden telefon, a jest w stanie w bardzo szybkim tempie przynieść ze sobą tyle wspomnień. Bolesnych wspomnień...

Nastoletni chłopak był w trakcie pakowania swoich rzeczy do szkoły, kiedy to dzwonek w jego telefonie rozbrzmiał w cichy, poniedziałkowy poranek po całym pokoju skąpanym w czerwono-czarnych barwach, jego ulubionych z resztą.
Normalnie nawet nie kwapił by się, aby odbierać tak wczesna pora telefonów, jednak gdy ujrzał tylko nazwę kontaktu wyświetlającą się na ekranie, oraz zdjęcie widniejące w tle nie był w stanie zrezygnować z rozmowy że starszym, którego głos ostatni raz słyszał chyba wieki temu.

- Hyung? - zaczął niepewnie, jakby obawiając się, że ten słysząc go od razu się rozłączy. Głupie. Przecież sam dzwonił, więc chyba wiedział z kim przyjdzie mu rozmawiać.

- Felix! Mam nadzieję, że cię nie obudziłem? - dosyć szorstki, choć głęboki, nieco zatroskany i cholernie pociągający w tym momencie dla rudzielca głos, który rozbrzmiał po drugiej stronie słuchawki spowodował na jego ciele gęsią skórkę, oraz wymusił na jego ustach lekki łuk. Nie tak wyobrażał sobie ich pierwsza rozmowę, jednak doznania jakie odczuwał po tych kilku tonach starszego...brakowało mu ich. Jego.

- Nie, jestem w trakcie wyjścia do szkoły. - mruknął niechętnie, sam niewiedząc czemu. Chociaż nie. Wiedział czemu. Jego ukochany oraz przyjaciel po prostu zerwał z nim kontakt kupę czasu temu, a teraz jak gdyby nigdy nic dzwonił, jakby rozmawiali jeszcze wczoraj twarzą w twarz. I mimo, że tak chciał z nim porozmawiać, spotkać się czy chociażby odnowić zatarty gdzieś kontakt, tak dalej gdzieś w głębi serca żywił ból.

- Oh, wybacz w takim razie, że przeszkadzam. Zadzwonię później, o której kończysz?

- Nie przeszkadzasz. Gdyby tak było nie odebrałbym. - zapewnił układając telefon między uchem a barkiem, aby móc dokończyć przerwaną czynność i nie spóźnić się tym samym na autobus. Nie chciał wcale słuchać w jakież to problemy ponownie wpakował się Bin, a z drugiej strony tak cholernie tęsknił za jego głosem, że nie miał serca zwyczajnie go odrzucić. Nie teraz. Nie po czasie, jaki przepłakał w samotności, kiedy został całkowicie sam. Nie, jeśli miałaby być to jedyna okazja do usłuchania jego ciepłego głosu. - Mów, co ci w duszy gra.

- Ty. Od zawsze i na zawsze. - perlisty, choć cichy śmiech Seo rozbrzmiał lekkim echem w głowie rudowłosego. Żarty jak zawsze trafione, pomyślał jednak nie po kwapił się o powiedzenie tego na głos. - A tak poważnie, to mam wolny cały przyszły tydzień. Może chciałbyś wpaść w odwiedziny?

- Oh Hyung. Ile to już? Rok?

- I trzy tygodnie. - Yong posmutnial nieco na te informację, gdyż chłopak naprawdę był jego najlepszym przyjacielem od pieluchy, a w zeszłym roku, wraz z jego dostaniem się na studia, musieli się rozstać, co z resztą oboje bardzo przeżywali.
Przez pierwsze kilka miesięcy.
Później przyszło już przyzwyczajenie. Do codziennych rozmów, smsów, a na końcu na zatarciu się kontaktu przez jedną jedyna głupią decyzję Felixa.

Na długa chwilę pomiędzy chłopakami zapadła wręcz grobowa cisza, przerywana jedynie co jakiś czas głośniejszym oddechem któregoś z nich lub też miarowymi tyknięciami zegara, prawdopodobnie z mieszkania Changa.

- Jeśli dam tylko radę, przyjadę do ciebie, choćbym miał wpław ocean przepłynąć. - ponowny śmiech chłopaka po drugiej stronie słuchawki pozwolił Felixowi unieść delikatnie kąciki ust.
Tak.
Jego śmiech od zawsze był dla niego czymś czarującym. Czymś, co rozjaśniało mu nawet najgorsze dni i pozwalało zapomnieć o każdym smutku. Nawet teraz czuł, że tak było i zupełnie nic się w tej kwestii nie zmieniło choć słyszał go pierwszy raz, od dość długiego już czasu.

- Wiedziałem, że dalej jestem dla ciebie ważny. - odezwał się po chwili głos oddalony o tysiące kilometrów sprawiając, że na policzki Australijczyka wstąpił rumiany kolor, a jego serce przyspieszyło bicia.

- Muszę kończyć, Hyung. Zobaczę co da się zrobić w sprawie biletów i dam znać. Na razie.

Tak szybko jak odebrał telefon, równie szybko się rozłączył nie dając przyjacielowi dojść ponownie do głosu, bo wiedział dokąd ta rozmowa by poprowadziła.
Na kilka dni przed tym felernym dniem, wyznał mu, co czuje i był to doprawdy największy błąd, jaki popełnił w swoim dotychczasowym, osiemnastoletnim życiu.
Nie dość, że stracił w mgnieniu oka kogoś, kogo kochał i z kim chciał ułożyć sobie życie zaczynając coś poważnego, to na dodatek również przyjaciela, który najzwyczajniej w świecie go wyśmiał, a później odwrócił się niczym najgorszy wróg, by odejść z jego życia, pozostawiając w sercu ogromną pustkę i żal.

Dlatego teraz tak bardzo zabolały go te słowa oraz wspomnienie tej chwili. Nie chciał do tego wracać, a zdanie które usłyszał jak na złość odbijało się echem w jego głowie, nie chcąc ujść w niepamięć.

- Tak cholera. Dalej jesteś dla mnie ważny Seo. I zawsze będziesz. Najważniejszy. - szepnął już do samego siebie unosząc głowę w górę mrugając przy tym jak opętany, byle tylko zatrzymać łzy, które napłynęły mu do oczu.
Jakoś da radę. Wytrzymał ponad rok w totalnej ciszy i odseparowaniu od starszego, to jedna głupia rozmowa nie będzie nic zmieniać, a już na pewno go nie złamie. Już dawno stał się samowystarczalny i dojrzały. Nie chciał, aby sprawy z przeszłości ponownie obudziły w nim tego kochanego i naiwnie we wszystko wierzącego chłopaczka, którym był jeszcze nie tak dawno temu.

Whatever u will do, I will love u to death..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz