VII

34 7 0
                                    

Dwóch chłopaków ze strachem w oczach stało przed drzwiami łazienki, w domu Hyunjina, mając szczere nadzieję, że Felix nie zechce wykorzystać wszystkich kuchennych noży rodziców najstarszego w celu sprawdzenia, jak te kroją ludzkie ciało. Co chwilę wymieniali tylko zdenerwowane spojrzenia kurczowo ściskając swoje złączone dłonie, które Seungmin splótł jakieś pięć minut wcześniej.

- Jak myślisz, zabije nas?

- Jakie nas? To był twój pomysł Hyun. Najwyżej się za ciebie pomodlę, ale zapomnij, że wezmę na siebie wine.

- Taki z Ciebie chłopak? O ty wredna chole.. - szepty chłopaków przerwał dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach od małego pomieszczenia, a kiedy im oczom ukazał się, teraz już, blondwłosy Felix ich serca, jakby zsynchronizowane, na raz przyspieszyły bieg.

Lee po prostu stał, bez ani jednego słowa, wpatrując się to w jednego to w drugiego z pokerowym wyrazem twarzy, przez co obaj nie wiedzieli, czy powinni uciekać jak najdalej, czy może jednak ujdą z życiem. Bo może i chłopak nie wyglądał, ale miał opanowane prawie że do perfekcji dwa style walki, których to pod ogromnym wrażeniem zawsze byli jego znajomi, a teraz nie chcieliby przekonywać się na własnej skórze, jak dobrze blondyn zna taekwondo.

- Czy któryś z was, łaskawie, wytłumaczy mi, dlaczego w sumie się z wami zadaje?

- Bo nas kochasz? - nieco niepewnie odpowiedział Hwang unosząc kącik ust ku górze, chcąc jakoś udobruchać tym młodszego.

- Ta. - mruknął, dalej zachowując nieodgadniony wyraz twarzy, póki w końcu nie przeczesał bujającej się, po świeżym myciu, na wszystkie strony fryzury, układając usta w uśmiechu. - No podoba mi się frajerzy. - wyrzucił w końcu, niemalże krzycząc, a te słowa spotkały się z westchnięciami ulgi pozostałej dwójki.

- To co, teraz, kiedy już wiemy, że przeżyjemy, możemy coś zjeść? Umieram z głodu. - czerwonowłosy wbił swoje maślane spojrzenie w najwyższego z nich, a ten pokiwał twierdząco głową łapiąc za telefon, by zamówić coś gotowego.

- Ja was chyba na moment zostawię. Pójdę się przewietrzyć. - lekki uśmiech ułożył Felixowe usta, którego wzrok skupił się na kilku wiadomościach i nieodebranych połączeniach od Bina. Może i nie chciał mieć z nim teraz nic wspólnego. Może i miał mu za złe to, jak bardzo go zranił, ale nie potrafił tak po prostu go olać, dlatego kiedy tylko wyszedł na balkon, znajdujący się na piętrze, opatulony w koc oraz zasiadł na chłodnych kafelkach wybierając numer starszego, lekko zdenerwowany przygryzł wargę, by zaraz syknac z bólu. No tak, zapomniał przecież, że jest ona cała poraniona przez wydarzenia z uprzedniej nocy.

- Hej, co tam Binnie? Dzwoniłeś. - nie spodziewał się sam po sobie, że uraczył starszego tak wesołym tonem, jednak zdecydowanie towarzystwo Hyuna i Seungmina działało na niego w pozytywny sposób.

- Oh, Hej Lixie. W zasadzie to chyba już nic.. - skłamał, bo co miał zrobić? Bał się rozmawiać o uczuciach, jakimi darzył młodszego, a co dopiero mówić mu o tym przez telefon. - Właściwie, to Chris podrzucił mi fajny pomysł, ale sam nie jestem pewien co do tego.


- Słucham uważnie.

- No więc... - przeciągnął drugie słowo dalej niepewny czy chce to mówić czy nie. - Wpadliśmynapomyslżebycałączwórkądociebieprzyjechać.


- Co? Chang, jeszcze raz i powoli. - Głośne westchnięcie było dobrze słyszalne po drugiej stronie słuchawki.

- Wpadliśmy na pomysł, by odwiedzić cię całą czwórką. Wiesz, z chęcią zobaczyłbym się z Hyunem, Jeongiem i Minem, a chłopcy chcieli ich poznać.

Whatever u will do, I will love u to death..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz