Był piękny, pochmurny dzień. A dokładniej piękne, pochmurne popołudnie. Huncwoci właśnie budzili się z melanż, zorganizowanego, na cześć wygranej w sądzie. James spał nad pustą butelką żubrówki, mamrocząc coś o nielegalnej hodowli alpak. Pjoter wisiał na żyrandolu z koszulą założoną na nogi i spodniami założonymi na ramiona. Remus zasnął na kolanach Syriusza, który zwisał głową w dół kanapie.
Jedyną mniej więcej ogarniętą osobą była Lily, która właśnie budziła wszystkich, grając na trąbce cover Despacito ft. Justin Biber a capella.
-Kto nie skacze ten z policji- krzyknęła Syriuszowi do ucha
Pjoter runął na ziemie z sufitu, James na znak "Policja" gwałtownie wstał i wziął ręce do góry, krzycząc: Żądam adwokata, Syriusz zsuną się z kanapy, przez co Lublin runął na Blacka.
Chwile po tym jak huncwoci się obudzili, zaczęli swoją koreańską poranną rutynę, składającą z nawadniania, namaczania, prasowania, rymowania i parowania skóry.
Wkrótce, z tanecznym akcentem, w postaci muzyki wydobywającej się z zepsutych słuchawek Pjotera, huncwoci udali się na śniadanie, omówić plan na zdobycie eliksiru tojadowego.
Omówiwszy plan uznali, że Lily i Peter to największe plotkary w zamku, wiec udadzą się wypytać ludzi, a reszta pójdzie poszukać w bibliotece.
Wtedy właśnie zaczęły się problemy
-Syriusz, właś do środka, a nie podpierasz framugę- powiedział Remus, po tym jak od 3 minut Syriusz stał w wejściu do biblioteki i nic nie wskazywało na to, ze miało się to zmienić
-ale ja się boje- powiedział jąkając się Black
-czego znowu?- spytał zniecierpliwiony James
- ja nigdy nie przebywałem w jednym pomieszczeniu z tyloma ksiąszkami- wycedził w końcu Syriusz
-boże! Przecież spałeś tym samym spokoju, a boisz się jakiś papierów z literkami!- krzyknął Potter
-daj mu spokój!- odezwał się Remus przewracając oczami, zniesmaczony postawa kolegi- Syriusz, wszystko będzie dobrze, będziemy z tobą, nie zostawimy cię- powiedział Lublin wyciągając rękę w stronę chłopaka
-Napewno- spytał się Black, niepewnie łapiąc go za rękę
-Napewno- powiedział Remus patrząc mu w oczy
Tak wiec, skończyło się na tym ze chłopcy musieli się rozdzielić, gdyż James nie mógł znieść cytuję: "tej gejozy".
Remus i Syriusz szli właśnie między regałami szukając książki, w której mogliby znaleść potrzebne im informacje.
To znaczy Remus szukał.
Syriusz tym czasem dreptał za nim, skulony w jego bok, starając się nie patrzeć na otaczającą ich przestrzeń.
-co ty masz taką fobie przed książkami- spytał w końcu Remus, gdyż ręka zaczęła go bolec
-gdy byłem młodszy, moja kuzynka, Bellatriks próbowała mnie nakarmić swoją pracą domową
Remus postanowił nie wnikać w sprawy rodzinne Syriusza. Wiedział że jago krewni są, lekko mówiąc, pokreceni i z całego serca mu współczuł. Zawsze chciał mu jakoś pomóc, jednak sam był w nienajlepszej sytuacji. Obiecał sobie jednak, ze kiedyś mu to jakoś wynagrodzi.
Remus rozmyślał by tak jeszcze pewnie z dwie godziny, gdyby nie to, co zauważył.
A dokładniej tego brak.
Lublin zaczął się rozglądać, jednak nigdzie nie mógł znaleźć swojego przyjaciela. Szukał pod regałami, na regałach, i w regałach, a nawet między regałami! Animaga jednak nigdzie nie było.
Kiedy Lublin tak panikował, Syriusz był w bardziej opłakanym stanie. Krążył między regałami, zastanawiając się czy czasem więzień labiryntu nie był tylko podkolorowaną autobiografią.
W pewnej chwili Syriusz skręcił i zobaczył coś przez co serce stanęło mu w gardle. Był to buldożerca*. Nie gorzej. Była to bibliotekara.
Stała ona na środku przestrzeni między regałami i układała książki. Po paru minutach odwróciła się w stronę Syriusz i uśmiechnęła piekielnie. A przynajmniej tak się wydawało Black'owi. Bibliotekara zaczęła się zbliżać w stronę chłopaka. Huncwot począł, jak kolana mu miękną, a w głowie zaczyna mu wirować. Wiedział ze zaraz się przewróci. Bibliotekarka, wyraźnie zaniepokojona stanem chłopaka, zaczęła przyspieszać. Syriusz myślał, ze już po nim, kiedy nagle ktoś go od tylu złapał.
-Pani nie musi się przejmować, ja się zajmę kolegą- Black usłyszał za sobą głos, nie kogo innego, jak Remusa.
-Dobrze, tylko proszę, odprowadź go do skrzydła medycznego- zawołała bibliotekara, po czym dodała- i pamiętaj o brydżu w piątek Remus!- po czym zniknęła za regałami
-Jejciu stary dzięki- powiedział Syriusz po czym przytulił Remusa- myślałem, ze te buldożercy mnie zjedzą!
Stali tak przez chwilę w niepewności. Tylko Remus, Syriusz i zapach starych książek w powietrzu. Lublin w końcu oderwał się od Syriusza, jednak mimo to, nadal był blisko niego, a dokładnie blisko jego twarzy. Chłopcy patrzyli przez chwilę na siebie w niezręcznej ciszy.
-Remus...- chciał powiedzieć coś Syriusz, jednak ktoś mu przerwał
-Fuuu!- krzyknął James z drugie kąta korytarza
-Potter! Przerwałeś mi Wolfstar moment- krzyknęła z drugiego kąta Lily
- nie przeszkadzam wam- spytał się czerwony jak burak Remus
-Nie, idzie co świetnie kochany! Nie przeszkadzajcie sobie!- powiedziała Lily, za co dostała karcące spojrzenie od Jamesa- to znaczy, Pjoter coś znalazł, wiec jakbyście byli zainteresowani, to moglibyście iść do pokoju
Ale gejoza z tego wyszła
A podobno ta książka miała być śmieszna
*buldożerca to takie poteorzysko z więźnia labiryntu (tak mi się wydaje, dawno temu to czytałam i ledwo do połowy)
CZYTASZ
Remus Lublin i komnata śmiechu
Fanfiction"Syriusz, puść pjotera!" Remus przeczuwał, że coś w tym roku odwali, ale tego się kurwa nie spodziewał. Start: 24/08/2018