3.

123 20 1
                                    

-Pewna jesteś, że nie chcesz nic jeść? Siedzisz tak tutaj bez ruchu od wczoraj- mężczyzna oparł głowę na ramieniu dziewczyny. Ta tylko się uśmiechnęła i na chwilę przerywając ślęczenie nad komputerem spojrzała się na Adama.

-Na pewno- cieszyła się, że ma kogoś takiego jak on, był dla niej wsparciem i zawsze zachowywał się miło, co za każdym razem ją urzekało, każde kwiaty sprawiały uczucie wewnętrznego ciepła, nie ważne czy to co ugotował lubiła i tak jej smakowało, a kiedy sam przygotowywał posiłki z twarzy nie mógł zejść jej uśmiech.

Powróciła do pisania, podejmowała już drugą próbę rozszyfrowania, pierwsza zajęła jej cały poprzedni dzień, a kiedy kilka cyferek wpisała źle na ekranie pojawił się pistolet wystrzegający w jej ekran, który znikł dopiero po kilku godzinach. Teraz próbowała wyłapać swoje błędy.

-Ten Sherlock jest dla ciebie aż tak ważny, że się dla niego tak zapracowujesz?- spytał zły, na co przewróciła oczyma i wstała.

-Adam pamiętasz, że robię to dla pieniędzy? Tak właśnie zarabiam, a Sherlock to kolejny klient.- uśmiechnęła się lekko i położyła ręce na jego ramionach.

-Rozumiem- mruknął i pocałował lekko dziewczynę- Będę już szedł, nie chce znowu się spóźnić.

Kiedy wyszedł od razu zajęła się sprawą, którą zlecił jej Sherlock, denerwował ją i chciała jak najszybciej uwolnić się od jego co godzinnych telefonów o sytuacje. Tak bardzo żałowała tego dnia kiedy dała się namierzyć, przez głupiego detektywa. Szukał osoby odpowiedzialnej za zhackowanie systemu w jednym banku, co było dziełem Carmen. W tedy to było jej źródło zarobku, teraz specjalizowała się w naprawianiu błędów w grach i czasami dostawała zlecenia podobne do tego od Sherlocka, ale cały czas starała się po cichu powrócić do dawnej specjalizacji, twierdziła, że teraz się marnuje.

Przecierając oczy wcisnęła enter czekając na rozwój wydarzeń. Pistolet znowu się pojawił, krzyknęła by wyładować emocje, ale on nie wypalił co ją zdziwiło. Nagle cały ekran zrobił się biały, a po chwili pojawił się napis ,.Witaj Sherlocku, mam nadzieję, że mój program zapewnił ci dużo zabawy, ale to dopiero początek".

Natychmiast sięgnęła po komórkę i zadzwoniła do bruneta.

-Udało się- powiedziała podekscytowana. Przez chwilę nikt się nie odzywał.

-Jedziemy mów co widzisz- powiedział Sherlock usłyszała zakłócenia, w końcu mieszkała na wsi. Napis zmienił się, dyktowała wszystko brunetowi.

-,.Jak pewnie wiesz to ja stoję za taksówkarzem, nie gniewaj się, to moja praca, mam dla ciebie jedno pytanie..."

-Szefie- do sypialni Moriarty'ego wszedł Sebastian- Rozszyfrował

Brunet uśmiechnął się i z szuflady swojego biurka wyjął laptopa i odpalił swoją część programu. Widział jak jego wróg odpowiada na pytania, które tak na prawdę miały dać trochę czasu Jamesowi. Jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył kiedy uruchomił podgląd kamery. To co widziała kamera bardzo go zdziwiło.

-Moran!- krzyknął, a po chwili jego przyjaciel przyszedł, również zdziwiony osobą znajdującą się przed kamerką.- Kto to do jasnej cholery jest?- spytał zdenerwowany, ten tylko wzruszył ramionami i poszedł na chwilę do siebie, by wrócić ze swoim tabletem.

-Carmen Anderson, teoretycznie nie karana, ale widać wzmiankę o tym, że była podejrzana o zhackowanie systemu skarbca w 2008 roku.- powiedział. Moriarty uśmiechnął się i wpatrywał się w dziewczynę jak w obrazek. Ze skupieniem rozmawiała z kimś przez telefon, dopiero potem zdał sobie sprawę, że może włączyć dźwięk i jej posłuchać. Nagle wstała i wróciła razem z Sherlockiem, na każde jego słowo reagowała westchnięciem albo wymownym przewróceniem oczyma.

Uśmiechnął się do siebie. Nie mógł uwierzyć, że Sherlock kazał otworzyć wiadomość dla niego jakiejś innej osobie. Zawiódł się na nim i chciał pokazać jaki błąd popełnił brunet.

-Sebastian- powiedział z tajemniczym uśmieszkiem do swojego współpracownika- Zdobądź adres panny Anderson.

-Sherlock, zostaw mój komputer- powiedziała, po czym wzięła głęboki wdech by nie uwolnić swojego zirytowania i złości względem bruneta. Nienawidziła kiedy ktoś dotykał jej rzeczy, szczególnie tym denerwował ją Holmes.

-Przypominam, że ta wiadomość jest dla mnie- mruknął i kliknął na kolejną odpowiedz na ekranie.

-Mogłeś nie być taki leniwy i sam to rozszyfrować- warknęła i wstała z krzesła, by pójść do kuchni zaparzyć sobie herbatę, ale cały czas zaglądała co robi brunet w salonie.

-Bezsensu, on na pewno tylko się z tobą droczy tym programem- odezwał się znudzony Watson.- To nie składa się w nic logicznego.

-Na pewno coś będzie na końcu- powiedział, kiedy w pomieszczeniu pojawiła się rudowłosa z herbatą dla siebie i Johna.- Da się to jakoś pominąć?

-Sam wiesz, że nie- przewróciła oczyma.

-Mówiłem do siebie. Mogłaś zrobić tez herbatę dla mnie.

-Nie zamierzam

Chwilę później ekran komputera przed którym siedział Sherlock zrobił się cały czarny i zawidniał na nim napis ,,Dziękuję za wspólną zabawę, a teraz punkt kulminacyjny." Pojawił się pulpit, a jakaś postać zaczęła zjadać wszystko co się na nim znajdowało.

-Wiedziałam- warknęła rudowłosa i podbiegła do komputera. Od razu wyjęła z niego pen-drive'a, a następnie próbowała załagodzić wirusa. Próbowała kilka dobrych minut, ale nie mogła go zatrzymać. Wyprostowała się zdenerwowana na krześle kiedy coś przypominającego jakiegoś potwora zjadło całą zawartość pulpitu, a urządzenie się wyłączyło.

-O to tutaj chodziło- powiedział dumny z siebie Holmes- Chciał pozyskać wszystkie moje pliki.

Dziewczyna spojrzała się na niego wymownie.

-John jeśli zaraz go uderzę to proszę nie pisz o tym na swoim blogu.

let me in→james moriartyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz