5.

260 16 3
                                    

Kłótnia Carmen i Adama jak zwykle skończyła się wizytą w sypialni rudowłosej. Właściwie jeszcze nigdy nie pokłócili się tak mocno by nie powtórzyć tego scenariusza. Tym razem poszło o to, że blondyn był zazdrosny o Jima, nie lubiła w chłopaku tej właśnie zazdrości, ale dało się ją znieść.

Kiedy tylko się obudziła sięgnęła po swój szlafrok, a z torebki, którą miała wczoraj se sobą wyciągnęła karteczkę z numerem bruneta. Ciągnęło ją do tej sprawy, tak bardzo chciała zrobić coś innego niż pomagać Sherlockowi, coś co nie koniecznie jest dobre, ale da jej satysfakcje. Wstała starając się nie obudzić bruneta i poszła do kuchni, po drodze zabrała swój telefon z komody w korytarzu. Wstawiła wodę na kawę i wpisała numer do urządzenia. Przez chwilę się zawahała, ale i tak zadzwoniła, mimo tak wczesnej godziny. W głosie osoby, która odebrała rozpoznała Jima.

-Przepraszam za mojego kolegę, zachował się naprawdę idiotycznie- mruknęła do słuchawki jak najciszej potrafiła.

-Nie ma sprawy.- mężczyzna również był cicho.

-Nie przeszkadza ci, że dzwonię tak wcześnie?- usłyszała ciche zaprzeczenie.- Jestem zainteresowana tym o czym wspominałeś wczoraj- powiedziała i uśmiechnęła się zaciekawiona słysząc zadowolone mruknięcie bruneta po drugiej stronie.

-Może się spotkamy? Zawsze mogą nas podsłuchiwać- zaśmiał się.

-Nie jesteśmy przecież w jakimś filmie sensacyjnym- odpowiedziała tą samą reakcją i upiła łyk zaparzonej przed chwilą kawy.- ale mogę się zgodzić na spotkanie.

-To dobrze, wyślę adres i godzinę, dobrze?- spytał. Rudowłosa potwierdziła bez zastanowienia i słysząc budzącego się partnera, pożegnała się i rozłączyła. Przed jego przyjściem do drzwi domu ktoś zapukał, dziewczyna poszła otworzyć. Był to listonosz z listem dla Adama, otworzyła go w kuchni, kiedy blondyn robił sobie herbatę.

-Co to jest?- spytał. Dziewczyna spojrzała się na niego wściekłym wzrokiem.

-Do ciebie- warknęła, a kiedy przeczytał zawartość listu od razu zaczęła na niego krzyczeć.- Skąd do jasnej cholery masz tak duży dług? Siedemset tysięcy funtów, co ty robiłeś?

Mężczyzna spojrzał się na nią zdziwiony i milczał, co jeszcze bardziej ją nabuzowało. Próbując się uspokoić szybko się ubrała i wyszła, mimo tego, że spotkanie miała dopiero za kilka godzin.

-

Carmen płacąc szybko wysiadła z taksówki, która przywiozła ją z drugiego końca miasta i niemal biegiem ruszyła do miejsca spotkania, była już spóźniona o kilkanaście minut, myślała, że zdąży dotrzeć na pieszo. Z brunetem miała się zobaczyć w jednej z popularnych kawiarni w Londynie, zdziwiło ją miejsce spotkania, zazwyczaj była to ta zapuszczona część miasta. Zauważyła go jeszcze przed wejściem do środka, siedział tuż przy oknie z dużą filiżanką herbaty w dłoni, ubrany w garnitur, podobny do tego, który miał na sobie podczas ich pierwszego spotkania, lecz dało się zobaczyć pewne różnice. Rozmawiał z kelnerką, po czym zwrócił wzrok na Carmen i jej pomachał. Uśmiechnęła się i weszła do środka, przy akompaniamencie dzwonka powiadamiającego, że przyszedł ktoś nowy. Usiadła trochę poddenerwowana.

-Zamówiłem dla ciebie herbatę- powiedział i upił trochę swojej.

-Wolę kawę- powiedziała nadal zdenerwowana po dzisiejszym poranku.- ale dziękuję- dodała, by nie zarazić złym humorem mężczyzny naprzeciwko. Po chwili ta sama kelnerka przyniosła jej napój w niebieskiej filiżance we wzory.- W czym mam ci pomóc?- spytała przyglądając się mężczyźnie. Wyglądał na szczęśliwego, ale w jego wyrazie twarzy zobaczyła pewną tajemniczość.

-Chodzi o złamanie blokady w telefonie pewnego polityka, jeśli można go tak nazwać. Chciałbym się dowiedzieć co trzyma w telefonie i podsłuchać kilka jego rozmów- powiedział jakby to było coś normalnego i codziennego.

-O kogo dokładnie chodzi? Nie wyczytam tego z gwiazd- zdenerwowanie nie powstrzymało jej kąśliwości. Zaśmiał się.

-Mycroft Holmes.- dziewczyna uśmiechnęła się słysząc to nazwisko, od Sherlocka wiedziała, że owy mężczyzna jest jego bratem, do tego kiedyś miała okazję zamienić z nim kilka słów podczas tego jak została złapana na gorącym uczynku. Brunet traktował ją z góry i chciał sprawić aby wylądowała w więzieniu na dość długo.

-Dobra biorę, a teraz ile jesteś mi za to w stanie zapłacić?- uśmiechnęła się i odłożyła pustą filiżankę, a z dłoni zrobiła piramidkę i podłożyła ją pod brodę. Moriarty zrobił to samo.

-Zależy ile chcesz

Carmen przed chwilę zastanowiła się nad tym, w końcu dla żartów zaproponowała cenę.

-Siedemset tysięcy funtów- pomyślała, że ta kwota pomogłaby spłacić dług Adama.

-Zgoda- powiedział ku zaskoczeniu rudowłosej.- Powiadom mnie jeśli ci się uda- wstał, dał akurat przechodzącej kelnerce banknot i wyszedł. Obserwowała go z miejsca aż nie wsiadł do czarnego auta prowadzonego przez jakiegoś mężczyznę, któremu nie była w stanie się przyjrzeć. Zauważyła, że nie podał jej numeru Mycrofta. Przeklęła w myślach i już miała wychodzić, kiedy na stole zauważyła karteczkę z ciągiem cyfr i napisem ,,Chyba nie pomyślałaś, że zapomniałem?"

Chyba zrobię sobie przerwę od tego ff, w ogóle nie mam weny. No to do zobaczenia kiedy mi ona powróci

let me in→james moriartyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz