¿ 7 ?

50 3 1
                                    

Dipper zerwał się gwałtownie w środku nocy. Coś nie dawało mu spać, jakby... dziwne odczucie? Przynajmniej dziwne.
Ciągnęło go ku przekonaniu, że lada moment stanie się coś wyjątkowego, niezwykłego. Za każdym razem, gdy spotykał się z jakąś istotą, miał takie przeczucie.
Ale teraz było silne, silniejsze nawet od snu. Uciekł, prawdopodobnie tej nocy już bezpowrotnie, z powiek nastolatka. Jedyne, co mu zostało, to czekanie - siedzenie na łóżku i czekanie na coś, co, przynajmniej według jego przeczucia, miało się wydarzyć lada moment.

Patrzył co jakiś czas na zegar.

Druga w nocy...

Druga dwadzieścia...

Trzydzieści...

Pięćdziesiąt...

— Na co ja właściwie czekam? — jęknął cicho, gdy wiszący na ścianie uznał, że czas wybić godzinę trzecią.

W końcu, dokładnie o trzeciej trzydzieści stało się to coś. Było to wycie wilków.

Czekaj, nie.

W tej okolicy nie ma wilków!

Poza tym, to wycie było nietypowe. Skrajnie nietypowe, wręcz dziwne.

Wilkołaki to wyjątkowe stworzenia. Nie śpią - nie muszą. Za dnia są normalnymi, obcymi sobie, mieszkającymi w różnych częściach Oregonu ludźmi, ale równo o dwudziestej pierwszej... wtedy stają się wilkami. Stadem mieszkającym w lasach Gravity Falls, które żyje jak każda inna wilcza wataha. Prawie. Do szóstej nad ranem zabijają wszystko na swojej drodze, jednocześnie myśląc, że śpią.

Dipper'a przeszył nieprzyjemny dreszcz. — Wilkołaki? To na nie czekałem?

Wszystko się zgadzało, ale...
Co to w ogóle za "ale"? Łowca nadprzyrodzony to łowca nadprzyrodzony!

Nastolatek chwycił w dłonie kamerę, przebrał się w dziennie ubrania i wyszedł po cichu z domu. Uważał, że to zbyt niebezpieczne dla Mabel, więc upewnił sie dodatkowo, że z nim nie wyszła i zaczął iść lasem.
Ale nie szedł w typowy spacerowiczowi sposób. Nie był głupi, wiedział, że to byłoby niebezpieczne. Przechodził ostrożnie z drzewa na drzewo, a gdy był w odpowiednim miejscu przystanął i zaczął nasłuchiwać.

Cisza. Doprowadzała do szaleństwa, powodowała spokój i ukojenie, jednocześnie gotując w żyłach krew. Tak działała na szatyna przez całe pół godziny, aż do czwartej.

Jakoś w jej okolicach zobaczył jednego, później kolejne dwa wilki. Smukła, biała istota z przodu, czarna tuż za nią i o typowo wilczej, szarej sierści, licząca jakieś dziesięć osobników reszta.

Dipper zamarł. Przed nim biegło kilkanaście żądnych krwi wilkołaków! Nie myślał o kamerze. Nie myślał o niczym. Osunął się z drzewa i...

Spadł tuż pod nogi wilczycy alfa.

Był sparaliżowany strachem. Biła od niej żądza mordu. Ślepia zwierzęcia miały w sobie tę iskierkę, niczym oczy mordercy.

Chłopak skulił się, jednocześnie oczekując ataku, ale nic poza warczeniem mnie nadeszło. Uchylił niepewnie powiekę i zauważył kolejne dwie istoty. Jak wszystkie inne również te były cudowne: wyglądały jak konie (o ironio, kolejny półkoń...), ale miejsce szyi zajmował męski tors, wyżej przeradzając się w ręce i głowę.

Jeden z nich powiedział coś pewnie i kopnął jednego z szarych samców, który pisnął pod wpływem bólu, co spowodowało, że reszta wilkołaków uciekła za białą wilczycą. Gdy zniknęły z pola widzenia, głowa półczłowieka powędrowała w kierunku nastolatka.

— Niebezpiecznie obcować z wilkołakami, niemądry — te suche słowa opuściły gardło stworzenia. Drugi, bez zbędnych słów, tak, jakby ten był lekki jak piórko, przerzucił chłopaka przez ramię i zaczęli biec w nieznanym mu kierunku.

Chciał o coś spytać, ale nie potrafił wydusić z siebie słowa. Od istot biła obojętność tak duża, że być niemal pewnien, że jego los nie obchodzi żadnego z nich.

Centaury... o tak, nie chcesz ich spotkać. Chyba najbardziej obojętne i bezduszne względem człowieka stworzenia, z jakimi przyszło mi obcować. Porywają ludzi i robią z nich swoje ofiary. Co ciekawe, zwykle do przyrody odnoszą się z szacunkiem i troską.

— Cholera! — przeklął w myślach. — I co teraz? Skoro nie wilkołaki, to centaury? Muszę się wydostać!

Ale jego ciało uważało inaczej. Wątła postura szatyna znikała w wielkich barkach człowiekopodobnego, które skutecznie tworzyły swego rodzaju klatkę dla takowej i zmuszały do rezygnacji z wszelkich prób ucieczki.

Do czasu.

W końcu centaur rzucił chłopakiem o ziemię z siłą zdolną łamać kości, co spowodowało u niego mroczki. Bał się, cholernie się bał i przeklinał swoje przeczucie sprzed... dwóch godzin? Nawet czasu nie był pewien. Jak bezbronny robak, tak się właśnie czuł w tamtej chwili...

Wolę nie wiedzieć, co miało go czekać, gdyby nie nieoczekiwana pomoc. Zapytacie, czyja? Mabel? Luny? A może Soos'a albo Wendy? O, nie! Pomoc przyszła chyba z najmniej oczekiwanej strony - od... hipogryfa!
Tak, ten sam hipogryf, którego spotkali jakiś czas temu, teraz rozpościerał swoje skrzydła na niebie,szukając dogodnego momentu do przejęcia Dipper'a.

Nie mam pojęcia, czy to centaury były tak wolne, czy może hipogryf tak szybki, ale nastolatek już po chwili leciał na jego grzbiecie na północ. Nie mieli pojęcia, gdzie się znajdowali, ale obydwoje woleli zgubić półludzi. Wilkołakami szatyn nie musiał się przejmować, nie były z natury mściwe, inaczej mogło być natomiast z brązowo - kremowymi stworzeniami.

Ale nie miał powodu do obaw, bo takowe już miały nową ofiarę: nieopatrzna dziewczyna, która w środku nocy naraża się na niebezpieczeństwo poprzez chodzenie po lesie, teraz była rzucana na ziemię tak samo, jak przed chwilą Dip. Może i byłoby mu jej żal, gdyby w ogóle ją zauważył. Lepiej dla niego, że tego nie zrobił!
Tak czy siak, droga powrotna mogła trwać... pół godziny? Czterdzieści minut? Coś w ten deseń, żadne z nich nie wiedziało dokładnie.

— Dziękuję — tyle padło z ust trzynastolatka, gdy głaskał półkonia po dziobie pod Chatą. Na koniec oddalił się kawałek, po czym złożył ukłon. Dopiero wtedy, gdy zwierzę zrobiło to samo, wszedł do budynku.

Nie był śpiący, a wręcz roznosiła go energia nocnego wypadu. Kamera cudem przeżyła i zapewne jeszcze działała, ponieważ wszystkie upadki zamortyzowała kamizelka właściciela. Nalał sobie do miski mleka, posypał kukurydzianymi płatkami i zaczął żuć.

— Dipper, musimy pogadać...

Gravity Falls 2: Przygoda z Powrotem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz