ROZEJŚCIE SIĘ

58 2 0
                                        

Deadpool siedział na dachu wieżowca i obserwował Manhattan,był wściekły mało powiedziane był wkurwiony. Wziął ze sobą dwie ostre jak brzytwa katany ,w dwóch kaburach były pistolety a obok nich noże w plecaku rożne typy granatów od odłamkowych po dymne 

-Jak ja mogłem do tego dopuścić,gdybym jak zwykle go odprowadził to by do tego nie doszło
Nagle zobaczył wybuch,po chwili doszedł dźwięk,było to niedaleko.
-Kurwa co to było!?
Deadpool biegł na złamanie karku mógł sobie na to pozwolić w końcu jest nieśmiertelny.gdy był prawie na miejscu i widział pierwsze zniszczenia zobaczył go po prostu wiedział że to on to był profesor killer.
-Witam witam czyżby był to osławiony pan deadpool? Jestem ten którego zwą profe...
-Wiem a teraz zamknij mordę szkocie i dawaj mi recepturę na to gówno które mu wstrzyknąłeś!   -Profesor miał o dziwo lekki irlandzki akcent -
-Jaki wyszczekany,myślałem że jest się grzecznym jeżeli chce się coś dostać.
Nagle profesor wyciągną spod płaszcza pistolet ale był on na strzałki a nie na naboje,był on wymierzony w deadpoola
-Widzi pan panie deadpool ta substancja usuwa złe wypomnienia i wymienia je na ... Lepsze. Co doprowadza do stanu gorszego od martwicy,organizm sam się zabija, a w twoim wypadku zabiło by to regeneracje a następnie ciebie.
-To strzelasz czy nie?bo mam ochotę cie zajebać twoją własną bronią skurwysynu! 

Profesor killer jednak nie strzelił za to wymienił pistolet na noże,te wydawały się normalne choć były lekko niepokojące. Deadpool zaczął biec w tym samym czasie wyjmując dwie katany,jednak profesor nie był mu dłużny i też się na niego rzucił z uśmiechem na ustach . . .

Okej to jest krótkie nawet jak na mnie ale tu rozejdą się ścieżki do zakończeń 

SpideyPoolWhere stories live. Discover now