Jak owinąć sobie wokół palca największego drania w historii?

288 31 8
                                    


1.


Szłam ścieżką, starając się trzymać drogi jak tylko mogłam. Nie chciałam zbaczać... zwłaszcza, że nie miałam pojęcia jak się tu znalazłam. Jeszcze chwilę temu byłam na cholernych zajęciach, z których przeniosłam się do lasu razem z moimi znajomymi! I o ile normalnie bym się cieszyła, że ich spotkałam, to okoliczności tego zejścia były nader niesprzyjające... Jedna była całkowicie ubrana na czerwono, druga miała zaplecione warkocze i śmieszne trzewiki do dosyć wiejskiego ubioru, trzecia prezentowała wszystkie odcienie różu na swojej sukni, nie mówiąc o koronie... jedna nawet miała ogon! Nie mówiąc o pozostałych, których ubiory były niczym z jakiejś bajki.

Ja zaś wyglądałam całkiem normalnie... prawie. Moja brązowa sukienka z fartuszkiem była całkiem ładna, ale raczej nieadekwatna do czasów, w których żyłam. Jakim cudem miałam na sobie średniowieczny ubiór zwykłej chłopki?

Teraz to nie było ważne, bo starałam się jakoś wydostać z cholernego lasu, w którym znalazłam się niczym za pstryknięciem palca. Trochę się bałam, bo w końcu byłam sama... dobrze, że chociaż nie było ciemno.

Nagle coś zwróciło moją uwagę. Biały króliczek siedział zaraz obok dużego drzewa i był uwięziony w pułapkę, zapewne jakiś kłusowników. Wydęłam wargi, nie rozumiejąc jak można tak krzywdzić zwierzęta. Nie mogłam ustać w miejscu, a moje nogi same powiodły mnie w kierunku biednego zwierzaka, który rozpaczliwie starał się uwolnić z pułapki. Zaczęłam do niego podchodzić spokojnie i wolno, byleby tylko nie spłoszyć go za bardzo.

- Yah! – krzyknęłam, gdy nagle wokół mojej nogi owinęła się linka i uniosła mnie do góry z dużą siłą, przez co zaczęłam dyndać w powietrzu głową do dołu.

Kolejna pułapka... świetnie.

Jednak odłożyłam żarty na bok, bo znajdowałam się naprawdę w nieciekawej sytuacji. Przerażona zaczęłam rozglądać się dookoła, mając nadzieję na jakąś pomoc, ale nie widziałam nikogo w pobliżu, co obniżało moje szanse na uwolnienie do jakiegoś... zera.

Westchnęłam i zamknęłam oczy, starając się opanować. Gdy je otworzyłam, momentalnie krzyknęłam, po czym szybko zakryłam usta, nieco speszona.

Przede mną stał niewysoki chłopak (jednak prawdopodobnie wyższy ode mnie) i z zainteresowaniem wpatrywał się w moją osobę. Jego czarne włosy z czerwonymi przebłyskami, wpadały mu trochę do oczu, ale nie zdawał się tym przejmować. Do tego ręce miał włożone do kieszeni długich spodni, które zakończone były całkiem stylowymi butami. Jak na te... dziwne lata, oczywiście.

- A co my tu mamy? – zapytał radośnie, nie spuszczając ze mnie oka.

Uśmiechnął się złośliwie, nie robiąc ani kroku. Żadnego znaku chęci do pomocy... nic. Tylko stał uśmiechnięty i patrzył na mnie, niczym na jakiś okaz, który można sobie poobserwować.

- Może byś mi pomógł? – warknęłam na niego, jednak ten tylko zachichotał, po czym przybliżył się do mnie na dość... bliską odległość.

- Nie pomagam nikomu za darmo, złotko – odparł, patrząc na mnie z uśmieszkiem.

Wywróciłam oczami czując, że wszędzie są interesowni ludzie. Nic nie ma za darmo... teraz nawet pomoc jest wyceniania.

- Czego chcesz? – zapytałam.

- A co możesz mi zaoferować? – zapytał cicho – Znudziło mi się już proszenie o pierworodnych...

Once upon a time...? || EXOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz