*Tina*
- Ej, obudź się. Musimy wiać - obudził mnie czyjś szept.
- Co? Która godzina? - spytałam, przeciągając się.
- Ciii - okazało się, że to ta dziewczyna. - Musimy być cicho.
- O co ci chodzi? - spytałam, ale tym razem szeptem.
- Musimy stąd uciekać. Dowiedziałam się wczoraj od niego - wskazała na śpiącego Bena. - że te dziwne wrota otwierają się wcześnie rano i zamykają tylko na noc.
- Czekaj, co? - totalnie nie nie ogarniałam.
- Eh - dziewczyna westchnęła. - Za chwilę te wielkie wrota się otworzą. Musimy się stąd wydostać.
- Chwila, oni mówili, że tam jest niebezpiecznie.
- I ty im wierzysz? - spytała.
- No raczej tak - odpowiedziałam. - Nie wyglądają na szkodliwych.
- A ja im nie wierzę. Nie wiem dlaczego, ale w głębi duszy czuję, że tam jest wyjście. Proszę cię, musimy stąd uciec.
Nie wiedziałam czemu, ale jej słowa mnie przekonały.
- No dobra - zgodziłam się.
- To świetnie, a teraz szybko, bo... - nie dokończyła, bo przerwał jej dźwięk otwierających się wrót.
- Szybko, wiejmy! - pomogła mi zejść z hamaka i obie pobiegłyśmy w stronę najbliższych wrót.
Zaczęłyśmy biec jak najszybciej się da. Trochę się bałam, ale może ona miała rację? Może faktycznie oni nas okłamują?
Będąc już w połowie drogi, odwróciłam się. Zobaczyłam biegnących w naszą stronę chłopaków. Krzyczeli coś, ale nie zwracałam na to uwagi.
- Biegnij! Oni nas gonią! - ostrzegałam dziewczynę.
W pewnej chwili moja noga wpadła do niewielkiego zagłębienia w ziemi, co spowodowało mój upadek. Szybko się podniosłam i już chciałam biec, jednak ktoś mnie zatrzymał. Okazało się, że to Gally.
- Purwa, dziewczyno, co ty odwalasz?! - wrzasnął, łapiąc mnie za ramię.
Niewiele myśląc, wzięłam zamach i przywaliłam chłopakowi prosto w twarz. Bardzo go to wkurzyło, co było widać po jego minie. Po chwili Gally mi oddał. Uderzył mnie z taką siłą, że ponownie wylądowałam, na ziemi. Poczułam palący ból w policzku.
- Co ty robisz, szczylniaku?! - obok nas pojawił się Newt.
- A ty co robisz, purwa? - warknął Gally. - Należało jej się. Mówiłem wam wszystkim, że będą z nimi kłopoty.
Wokół nas zebrali się wszyscy mieszkańcy Strefy. Spojrzałam w stronę mojej koleżanki. Jej też się nie udało uciec. Minho prowadził ją w naszą stronę. Po chwili dziewczyna i Azjata stali już obok nas. Zrezygnowana schowałam twarz w dłoniach.
Co my sobie myślałyśmy? Teraz zapłacimy za naszą głupotę. Pewnie wymyślą nam jakąś karę.
![](https://img.wattpad.com/cover/173643399-288-k664713.jpg)
CZYTASZ
Tᴏ ɴɪᴇ ᴍóɢł ʙʏć ᴘʀᴢʏᴘᴀᴅᴇᴋ
FanfictionOɴᴇ ᴛʀᴀғɪłʏ ᴛᴀᴍ ᴢᴜᴘᴇłɴɪᴇ ᴘʀᴢᴇᴢ ᴘʀᴢʏᴘᴀᴅᴇᴋ. Tᴀᴋ ɴɪᴇ ᴍɪᴀłᴏ ʙʏć. Tᴏ ɴɪᴇ ʙʏłᴏ ᴘʟᴀɴᴏᴡᴀɴᴇ. Mᴀłʏ ʙłąᴅ ᴏᴅᴍɪᴇɴɪł ɪᴄʜ żʏᴄɪᴀ ʀᴀᴢ ɴᴀ ᴢᴀᴡsᴢᴇ. Tᴇɢᴏ ɴɪᴇ ᴅᴀ sɪę ᴊᴜż ɴᴀᴘʀᴀᴡɪć.