Rozdział 20

4.3K 287 100
                                    

Budzę się, ale jeszcze nie otwieram oczu.

Nie mam najmniejszej ochoty się budzić.

Szkoda, że sen można tak łatwo przerwać.

Mimo to uchylam jedną powiekę, ale natychmiast ją zamykam.

Ja nie chcę.

Nie chcę dzisiejszego dnia.

Nie chcę tego zadania.

Nie chcę nikogo zostawić.

Pragnę się obrócić na drugi bok, ale boję się, że obudzę Alex'a.

Zerkam na zegar.

Jest 6.30, a o 7 przyjdzie Julie.

Wzdycham i próbuje się wyplątać z ramion Alex'a, tak żeby go nie obudzić.

Jakoś mi się to udaje. On jedynie obraca się na brzuch, a ja wykorzystuję okazję i wyślizguję się z łóżka.

Ubieram się w wczorajsze ciuchy, później zbieram ubrania Alex'a i kładę je na jego łóżku. Przez chwilę mu się przyglądam.

Pierwsze co rzuca mi się w oczy to jego jeszcze nie wygojony napis na plecach.

Zdrajca.

Mój zdrajca.

Nie chcę, ale muszę go zostawić.

Już chcę wyjść, ale coś mnie powstrzymuje.

Nie chcę wyjść tak bez słowa.

Podchodzę do jego biurka i znajduję na nim jakąś małą kartkę papieru i coś do pisania.

Wiadomość którą mu piszę jest krótka i treściwa.

Kładę ją w widocznym miejscu i patrzę jeszcze przez chwilę na niego.

- Obiecuję - Mówię odwołując się do tego, co do niego napisałam i delikatnie całuję go w głowę, aż w końcu wychodzę.

Słowa które napisałam będą chodzić mi po głowę do samego końca.

Będą najważniejszą obietnicą, jaką kiedykolwiek, komukolwiek złożyłam.

Będę walczyć do końca.
Dla nas.
Kocham cię.
Twoja Willow.

*

Gdy wchodzę do pokoju, na szczęście jest pusty.

Żeby nie tracić czasu od razu przebieram się w strój, który wczoraj mi przyniesiono.

Przypomina mi strój do treningu.

Zaplatam włosy w warkocz.

Patrzę w lustro i przypominam sobie jak patrzyłam w nie przed pierwszym zadaniem.

Dużo się zmieniło od tamtego czasu.

Ja się zmieniłam.

Moje oczy zaczynają robić się szkliste i pierwsza łza wykrada się spod powieki.

Nie ścieram jej tylko pozwalam jej spływać.

Biorę głęboki wdech delektując się tym.

Nagle drzwi się otworzyły i do środka weszła Julie.

- O już nie śpisz. Tak właśnie myślałam, że nie bardzo ci senność dopisze.

Julie zaczęła się krzątać, a ja usiadłam przed biurkiem.

Przyglądałam się rysunkom i zdjęciu.

Nagle poczułam ramiona Julie, które mnie obejmują z góry.

ZwyciężczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz