Rozdział 25

4.9K 310 491
                                    

Wokół mnie panuje totalna cisza.

Leżę na ziemi.

To jedyne co mogę zweryfikować.

Otwieram powoli jedno oko i od razu oślepia mnie jasne światło.

Mimo to podnoszę się i otwieram drugie oko, rozglądając się dookoła z przymrużonymi oczami.

Przed sobą widzę biel.

I nic więcej. 

Odwracam się i widzę postać.

I to nie byle jaką.

- Mama! - Krzyczę i jak najszybciej wstaję podbiegając do niej.

Uśmiecha się do mnie z  szeroko z rozpartymi ramionami.

Mocno rzucam jej się na szyję, a łzy same spływają po moich policzkach.

- Tak bardzo za tobą tęskniłam. - Szlocham jej do ucha. 

- Ja też kochanie. Ja też. - Czuję jak jej ramiona mocniej się na mnie zaciskają.

Brakowało mi tego.

Brakowało mi jej. 

Po chwili mama odsuwa się ode mnie delikatnie i łapie moją twarz w dłonie.

- Jestem z ciebie taka dumna córeczko.

Złapałam ją za ręce i jeszcze bardziej je przycisnęłam do swoich policzków.

Patrzyłam na jej twarz.

Wydawała się jakoś młodsza. 

Piękniejsza, o ile to w ogóle możliwe.

Zawsze zazdrościłam jej urody, a z wyglądu odziedziczyłam po niej bardzo niewiele. 

Jestem bardziej podobna do Chrisa...

Patrzę na nią uważniej. 

Osoba, którą tak kocham, przez całe życie mnie okłamywała i to jeszcze w tak ważnej sprawie. 

- Dlaczego? Dlaczego nigdy nie powiedziałaś mi prawdy? Dlaczego kłamałaś przez tyle lat?

Mama puściła moją twarz i nie potrafiąc mi spojrzeć w oczy, patrzyła na nasze ręce. 

Odpowiedziała mi dopiero po chwili. 

- Wszystko było dla twojego, waszego dobra... - Uniosła głowę, by na mnie spojrzeć. - Sądziłam, że jeśli nie będziesz nic wiedzieć to wszystko będzie łatwiej ukryć przed innymi.  Bałam się, że ktoś mógłby się dowiedzieć o waszym pochodzeniu. Chciałam, żebyście z Will'em byli bezpieczni. Sądziłam, że robię dobrze. Wiem, że powinnam była ci powiedzieć od razu, a zwłaszcza wtedy jak okazało się, że Andrew żyje. Przepraszam cię za wszystko. Za wszystkie te kłamstwa. Nie zasłużyliście z Will'em na takie życie. 

Westchnęłam z bezradnością. 

- Teraz to i tak bez znaczenia. W końcu ja nie żyję, a Will nie...

Mama od razu gwałtownie się ode mnie odsunęła i spojrzała na mnie jak na idiotkę.

- Przecież ty nie umarłaś.

- Jak to? A to miejsce?

- Kochanie to wszystko się dzieje w twojej głowie. To taki jakby sen, z którego możesz się wybudzić. 

- Mogę, ale nie muszę. Czyli właściwie mogę tu zostać?

- Możesz. Ale moim skromnym zdaniem to bez sensu. Lepiej jest jeszcze wrócić jeśli ma się taką możliwość. W ostateczności i tak pewnego dnia się tu trafi. 

ZwyciężczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz