Carter
- Straciliśmy siedmiu ludzi - zapowiadał się bardzo dobry dzień. Alec wygłaszał swoją pierwszą mowę jak szef nowojorskiego Instytutu - ale nie pozwolimy, aby jedna elfka determinowała, czym jest Podziemie, tak jak Valentine nie determinuje tego, kim są Nocni Łowcy. Aby znów zjednoczyć naszych sprzymierzeńców, będę organizował tutaj regularne spotkania z liderami nowojorskiego Podziemia. Na spotkaniach...
- Popieram zjednoczenie, ale dlaczego tutaj?
- Czego się spodziewałaś? On chodzi z czarownikiem.
- Nie wierzę, że to Alec Lightwood został szefem.
- Poczekaj tydzień, wtedy będzie już ktoś inny.
- Może trochę szacunku? - nie będę tolerowała jakiś idiotów, którzy nie mają nic do powiedzenia, niech robi co chce, jest teraz szefem.
- Zwiększymy ochronę tutaj i pod ziemią. Proszę, sprawmy, żeby Podziemni czuli się tu mile widziani.
- Hej, Alec! Możemy porozmawiać? - chciałam przegadać z nim kilka ważnych spraw dotyczących mojego pobytu tutaj.
- Jasne, Carter. O co chodzi?
- Może mogłabym...
- Rządzisz od tygodnia, a już wszystko wywracasz do góry nogami. Te spotkania to dobry pomysł - świetnie, dzięki Jace.
- Możemy porozmawiać później, Carter? - pokiwałam głową, ale nie zamierzałam odchodzić - nie wszyscy się zgadzają, Jace.
- Tym bardziej są potrzebne. Jak mogę pomóc?
- Wysyłam ciebie i Jace'a na misję. Pójdziecie na dwór elfów.
- Czyli dokąd? - dziwię się, czemu wysyła Clarissę.
- Najbliższe wejście jest w Central Parku. To inny wymiar, w którym mieszka królowa elfów. Alec, dlaczego nie możesz wysłać mnie?
- Poprosiłem ją o audiencję, żeby omówić zbrodnie Kaelie. Powiedziała, że spotka się tylko z ,,eksperymentami Valentine'a'' - wszystko jasne.
- Urocze miano. Myślisz, że to królowa elfów stoi za atakami Kaelie?
- Tego macie się dowiedzieć.
- To ma sens - po raz kolejny pan Herondale zabłysnął, a jestem tu drugi dzień - te zabójstwa nie były w stylu Kaelie.
- Skąd ją znasz?
- Z klubu książkowego... - musiałam naprawdę powstrzymać śmiech, po pierwszym spotkaniu z nim, można stwierdzić, że nie jest za bystry.
- Co? Ty czytasz?
- Czemu nikt nie może w to uwierzyć?
- Skupcie się - nie chciałam, żeby misja się nie udała z powodu, jakiejś kłótni zakochanych - po prostu, sprawdźcie czy jest współwinna.
- Cała rasa elfów może być przeciw nam.
- To nie będzie trudne. Elfy nie mogą kłamać - troszkę się przeliczyłaś.
- Teoretycznie nie - znów służę wiedzą - ale po setkach lat praktyki doskonale manipulują prawdą, a królowa jest w tym mistrzynią - dokończyłam z uśmiechem, chyba nie polubię się z rudowłosą - jest bardzo niebezpieczna, zresztą jak cały ten wymiar. Nie wszyscy Nocni Łowcy stamtąd wrócili.
- Co może pójść nie tak?
- Praktycznie wszystko - przerwałam jej.
- Jesteśmy ,,eksperymentami Valentine'a''. Z nami się nie zadziera.
- Carter, możesz pójść ze mną do stada Luke'a i przekonać ich na spotkanie? - bardzo bym chciała...
- Niestety nie mogę - podejrzliwie się na mnie popatrzył - jestem umówiona z Max'em na trening. Obiecałam, że pokarzę mu kilka ciosów i...chciałam poćwiczyć, także nie, nie pójdę.
- Okej, w takim razie pójdę sam. Do zobaczenia - wszyscy pomachaliśmy mu na pożegnanie. Ja i Isabelle poszłyśmy do pokoju Max'a.
- Max, Carter po ciebie przyszła - chłopiec wstał od biurka i podbiegł do nas - widzę, że się polubiliście - zaśmiała się po tym, jak Max mnie przytulił.
- To co, zaczynamy trening? - pożegnawszy się z Izzy, wyszłam roześmiana do sali treningowej.
--------------------------------------
1. BARDZO WAS PRZEPRASZAM ZA TĄ CHWILĘ NIEOBECNOŚCI.
2. BARDZO DZIĘKUJĘ ZA 28 WYŚWIETLEŃ! WIEM, ŻE DLA NIEKTÓRYCH TO MAŁO LECZ DLA MNIE TO WIELKI SUKCES ❤
3. POWODEM MOJEJ NIEOBECNOŚCI JEST I BYŁA OKROPNA GRYPA, PRZEZ KTÓRĄ TRAFIŁAM DO SZPITALA, ALE JUŻ JEST DOBRZE I WRACAM NA WATTPAD
4. PRZEPRASZAM ZA KRÓTKI ROZDZIAŁ. BARDZO CHCIAŁAM COŚ WSTAWIĆ, ALE NIE MIAŁAM SIŁY NA PISANIE JALIEGOŚ WIĘKSZEGO ROZDZIAŁU
5. PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY JAKIE WYSTĄPIŁY W TYM ROZDZIALE
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale x - lixxli
CZYTASZ
Bow And Sword | Alec Lightwood [ZAWIESZONE]
Fiksi Penggemar,,Mówią, że miłość jest ślepa, ale to powiedzenie głupców. Czasami widzi zbyt dużo" - Stephen King