Rozdział czwarty: Wschodnia Świątynia Powietrza

103 13 4
                                    

  Nastał ranek. Ishi szybko się obudziła, jednak nie miała zamiaru wstawać. Iść do wody, czy niee...? pomyślała, ale zaraz się za to skarciła. Nie! Jest za zimno. 

  Aarde spał jak zabity. Dziewczyna próbowała go obudzić, jednak brat za każdym razem kazał jej przestać.

- Przecież jest nooc... idź spać, sioostraa... - mruczał pod nosem i ponownie zapadł w głęboki sen.

- Aarde, zaraz południe, słońce od dawna świeci, co jest z tobą? 

- Jak to południe?! - awatar natychmiast się podniósł. - Ile spałem?

- Dość długo, jak na ciebie. Chyba, że robiłeś coś przez pół nocy?... - Ishi uśmiechnęła się podejrzliwie.

- Nieee, spałem... widocznie... widocznie byłem bardzo zmęczony. - Aarde odwzajemnił uśmiech.

  Z wielkim bólem wymalowanym na twarzy, Aarde podniósł się z ziemii i spojrzał w stronę nieba. Jednak skrzywił się, gdy zobaczył, że słońce dopiero wschodzi.

- Ishi? Co to ma znaczyć? - spytał z wyrzutem śmiejącą się dziewczynę.

- Inaczej byś nie wstał. - przytuliła brata. - Nawet You nie mógł cię dobudzić. Coś myślę, że dobrze się bawiłeś w nocy.

- Co masz na myśli?

- Widziałam, jak wstałeś i odszedłeś w stronę gór. Wolałam cię zostawić w spokoju, bo wiedziałam, że jesteś zmęczony - nie chciałam cię denerwować.

  Chłopak milczał. Przypomniała mu się jasnowłosa dziewczyna i jej głos... głos, jakiego nie słyszał.

- Wstałem... wstałem, bo nie mogłem spać. - zaczął. - Wspiąłem się na tamtą górę i wtedy usłyszałem jakieś dziwne dźwięki. Pomyślałem, że to tylko w mojej głowie, ale chwilę później okazało się, że to był głos jakiejś dziewczyny, która tańczyła na półce skalnej...

- Ty na prawdę za mało spałeś, braciszku... słyszysz co mówisz? - zaśmiała się cicho Ishi, która z niedowierzaniem patrzyła na chłopaka.

- Czy ja kiedyś cię oszukałem?

- Poczekaj... tak, wiele razy.

- No dobra, tu masz rację. - zawstydził się avatar. - Ale to akurat prawda.

  Ishi spojrzała w stronę gór. Coś w głębi serca podpowiadało jej, że słowa jej brata nie są zmyślone i chłopak nie wyśnił sobie tajemniczej istoty.

- Niech będzie, uznajmy, że ci wierzę. - dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Jestem prawie pewien, że ona mieszka gdzieś blisko Świątyni Powietrza. Muszę ją znaleźć. - powiedział Aarde i zaczął pakować swoje rzeczy.

- Hej, tak szybko? - zdziwiła się Ishi.

- Mam do załatwienia dwie rzeczy i chciałbym zrobić to dzisiaj. 

- No dobrze. - dziewczyna niechętnie zaczęła się zbierać. - Ty bierzesz torbę, ja You.

  Na wspomnienie swojego imienia, ognista fretka podniosła wysoko łepek. Spojrzała w stronę rodzeństwa, które szeroko uśmiechało się do zwierzaka. You podbiegł do Ishi i usiadł jej na ramieniu. 

  Minuty mijały, a rodzeństwo wciąż nie dotarło do Świątyni. Aarde myślał nad słowami, które śpiewała dziewczyna. Nie pamiętał ich dokładnie, ale niektóre z nich łatwo przychodziły mu na myśl. 

Czy słyszysz mój głos? Przedzierający się przez hałas...

Unoszę się w kosmosie, zgubiłam się i nie potrafię się odnaleźć

Avatar: Legenda Aarde || Księga Pierwsza: PowietrzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz