Rozdział piąty: Mistrz Magii Powietrza

110 13 4
                                    

  Fei z uśmiechem prowadziła dwójkę nowo przybyłych do swojego domu, który okazał się być uroczym, piętrowym domkiem, który wyglądem przypominał wszystkie inne budynki. 

- Nie martwcie się, mama będzie szczęśliwa, kiedy zobaczy dzieci do wykarmienia. - jasnowłosa zaśmiała się, kiedy zobaczyła morderczy wzrok Ishi, wymierzony prosto w nią samą. - Nie mówię o tobie, dziewczyno. Ty akurat zachowałaś się bardzo... przyzwoicie.

- Och, dziękuję! - na twarzy nastolatki pojawił się krzywy uśmiech.

  Fei jednym ruchem otworzyła drewniane drzwi domu i zaprosiła rodzeństwo do środka.

- Mamo! Wróciłam! - krzyknęła dziewczyna, kierując wzrok w stronę głównego pokoju.

  Do pomieszczenia weszła kobieta w średnim wieku, ubrana w długą, pomarańczową suknię, wyglądem przypominającą tradycyjną szatę nomadów powietrza. Na nosie założone miała prostokątne okulary, które dodawały jej uroku. Brązowe włosy związane miała w kok, który powoli się rozpadał.

- Witaj kochanie. - spojrzała na stojące w drzwiach rodzeństwo. - A kogóż to przyprowadziłaś?

-Mamo, to jest Ishi i Aarde. Moi drodzy, to moja mama, Aiko. - przedstawiła wszystkich uśmiechnięta Fei.

  Rodzeństwo przywitało się z kobietą, która ciepło uścisnęła ich dłonie.

- Na pewno jesteście głodni. - zagaiła Aiko. - Usiądźcie, zaraz przyniosę zapiekankę.

  Rodzeństwo usiadło do niskiego, drewnianego stołu, na którym stał wazon z bukietem białych i niebieskich kwiatów. Fei rozłożyła talerze i przysiadła się do nastolatków.

- To... gdzie mogę znaleźć nauczyciela? - spytał powoli Aarde, spoglądając ukradkiem na jasnowłosą.

- Myślę, że zaczniemy jutro, bo chcę zajrzeć do Rii, a już się ściemnia. - odpowiedziała mu. - Ale najprawdopodobniej mistrza znajdziesz na placu głównym. Tam się od nich roi.

- Fei, dlaczego ty go nie nauczysz? - do pokoju weszła mama dziewczyny, niosąc w dłoniach jedzenie. 

- Mamo, proszę! 

- Przecież jesteś...

- Mamo! - jasnowłosa wstała i tupnęła nogą.

- Dlaczego nie? Przecież sama mówiłaś...

- Nie. Po prostu nie. - zakończyła Fei, ruszyła w stronę drzwi, po czym zniknęła, zostawiając za sobą zakłopotane rodzeństwo i zawiedzioną matkę.

  Dziewczyna skierowała się do miejsca, w którym zwykła przesiadywać każdego wieczoru.  Na niebo leniwie wdrapywał się księżyc. Fei spojrzała do góry i uśmiechnęła się delikatnie. Noc była jej przeznaczona, dawała jej siłę, mimo, że nie była magiem wody. Podziwiała gwiazdy, które z każdą chwilą były coraz jaśniejsze.

- Fei? - usłyszała za sobą znajomy głos, a mimo to nie odwróciła głowy.

- Po co tu przyszedłeś? - spytała chłodno, kiedy Aarde usiadł obok niej.

- Chciałem porozmawiać i tyle.

  Dziewczyna uniosła jedną brew, na co chłopak tylko się uśmiechnął. Jasnowłosa przewróciła oczami.

- No, to o czym chcesz rozmawiać?

  Avatar pomyślał chwilę, po czym spojrzał na Fei.

- Dlaczego uciekłaś?

  Dziewczyna skrzywiła się. Aarde zamilkł, bo zrozumiał, że ugryzł delikatny temat.

- Nie miałeś lepszego pytania? - jasnowłosa zaśmiała się nerwowo. - No ale dobrze, jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć...

Avatar: Legenda Aarde || Księga Pierwsza: PowietrzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz