Perspektywa Julii
W piątek rano spakowałam ubrania i inne rzeczy do torebki i pojechałam do Lei. Kiedy przyjechałam do dziewczyny, od razu wyszłyśmy do jej osiedlowej żabki na hot-dogi. Jedząc je, poszłyśmy na spacer do lasu, a później do opuszczonego domu.
Kiedy wróciłyśmy, zjadłyśmy domowej roboty twistery i zagrałyśmy z jej rodzicami i młodszą siostrą, Bianką, w Monopoly. Później wszyscy razem obejrzeliśmy film.
Kiedy skończyliśmy, położyłyśmy się z Leą na kanapie.
- To co, przeglądamy imiona? - zapytała Lea, a ja kiwnęłam głową.
Znalazłyśmy kilka imion, które mi się spodobały. Zapisałam je, żeby późnej pokazać Marcelowi.* * *
Perspektywa Marcela
Julia pojechała do Lei na noc, ale następnego dnia napisała mi, że musimy się spotkać.
Po zjedzeniu śniadania, pojechałem do niej.
Wszedłem do jej mieszkania, a ona cały czas uśmiechała się dumnie.
- Co jest? - zapytałem, także się uśmiechając.
- Z Leą znalazłyśmy imiona dla naszego bobo - odparła, przytulając mnie.
- To super. Jakie? - zapytałem.
- Dla chłopca Maksymilian, Mikołaj albo Szymon, a dla dziewczynki Nadzieja albo Nadia. Co sądzisz? - zapytała z ciekawością.
- Ładne - odparłem zgodnie z prawdą.
- Musimy wybrać po jednym - powiedziała Julia.
- Już? Mamy na to niecałe dziewięć miesięcy - odparłem.
- No i co? Możemy wybrać teraz - stwierdziła dziewczyna.
- Myślę, że dla chłopca najlepsze jest Maksymilian - powiedziałem.
- Mi też podoba się najbardziej - zaśmiała się dziewczyna - A dla dziewczynki Nadzieja - dodała.
- Zgoda - odparłem - Podoba mi się.
W tym momencie usłyszeliśmy, że otwierają się drzwi do mieszkania.
- Tato! - Julia wybiegła z pokoju z prędkością światła, a ja poszedłem za nią.
- Co się stało? - zapytał córkę ze śmiechem.
- Mamy imiona dla dziecka - pochwaliła się Julia.
- To świetnie. Jakie? - zapytał.
- Dla chłopca Maksymilian, a dla dziewczynki Nadzieja.
- Fajne - powiedział jej tata.
Jakiś czas później zjedliśmy razem obiad, a później wyciągnąłem Julię na spacer.
- Wiem, że jedziemy na plażę, złotko - powiedziała dziewczyna, uśmiechając się.
- Coraz ciężej jest cię zaskoczyć - odparłem, odwzajemniając uśmiech.
Kiedy już dotarliśmy na plażę, zdjęliśmy buty. Czułem gorący piasek między palcami i delikatną dłoń dziewczyny w mojej dłoni.
- Chyba nie zamieszkamy w Japonii, co? - zapytała dziewczyna, patrząc z czułością na dwójkę dzieci budujących zamek w piasku.
- Chyba nie. Ale gdziekolwiek nie zamieszkamy, i tak będzie super. Bo będziemy razem...* * *
Następnego dnia poszedłem do Forum, dużej galerii handlowej. Przeszukałem mnóstwo sklepów, żeby znaleźć coś idealnego. I w końcu znalazłem.