Wieczorem wróciłem do domu z Julią.
- Powinnaś zostać w domu i odpoczywać - powiedziałem, kiedy wchodziliśmy z jej mieszkania.
- Ale nie chcę, żebyś sam musiał o tym mówić tacie. Ty mi pomogłeś, teraz moja kolej - nalegała.
Kiedy już byliśmy w mieszkaniu, tata siedział w salonie i pracował na komputerze.
- Cześć, tato - przywitałam się - Julia może zostać na noc? - zapytałem.
- Mhm - mruknął tata, nie odrywając wzroku od komputera.
- Eee... Tak właściwie to musimy panu coś powiedzieć - powiedziała Julia.
- Co jest? - zapytał, patrząc na nas pytająco.
- Eee... Tak właściwie to nic... Już nieważne... - odparłem szybko.
- Na pewno? - patrzył na mnie, jakby mi nie uwierzył.
- Taaa... - zapewniłem go i pociągnąłem Julię za rękę do pokoju.
- Czemu nic nie powiedziałeś? - zapytała, gdy zamknąłem drzwi.
- To jeszcze nie ten moment... - odparłem, unikając jej wzroku.
Podszedłem do biurka i próbowałem udawać, że szukam tam czegoś.
Nawet nie zauważyłem dziewczyny, która podeszła do mnie i złapała delikatnie za rękę.
- To coś innego. Co jest? - zapytała, patrząc mi w oczy.
- Sam nie wiem... Po prostu... - zacząłem niepewnie, a dziewczyna przytuliła mnie uspokajająco.
- Hej, powiedz prawdę. Ze mną możesz być szczery - zapewniła.
- Po prostu odkąd dowiedziałem się o... dziecku, to zacząłem sobie wyobrażać reakcję taty - wytłumaczyłem.
- Wiem, że to trudne, ale musisz mu w końcu powiedzieć. Nie ukryjesz tego.
- Nie rozumiesz. Chodzi o to, że tata zawsze traktował mnie jak dziecko i jakoś mnie to ciągle wkurzało... Ale z drugiej strony nie chcę, żeby się zmieniał... - próbowałem wyrzucić to wszystko z siebie, ale kiedy tak o tym myślałem, łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Tak, jakbym wyrzucił z siebie te wszystkie emocje z dzisiejszego dnia.
- Oj, misiu... - dziewczyna przysunęła się do mnie i ułożyła moją głowę na jej ramieniu, a ja wtuliłem się w nią wciąż łkając.
- Musisz to zrozumieć, słońce. W końcu twój tata kocha nad życie ciebie i Anetę. A teraz Aneta jest dorosła i do tego ma dziecko, już nie może się nią opiekować. I zostałaś mu tylko ty, dlatego nadal traktuje cię jak dziecko. Ale uwierz mi, on chce dla ciebie jak najlepiej, dlatego na pewno zrozumie ciążę i nam pomoże - powiedziała spokojnym głosem - Nie martw się.
- Wiem, ale to nie tylko o to chodzi! - jęknąłem cicho.
- A o co chodzi? - zapytała, gładząc mnie po policzku.
- Mieliśmy się bawić! No, pewnie kupilibysmy mieszkanie, znaleźli pracę, do tego studia... Ale to wszystko na spokojnie, wolniej. A teraz musimy się pospieszyć i... No nie damy rady po prostuuu! - zalałem się łzami, nie mając nad tym kontroli.
Przytuliłem dziewczynę, a ona zaczęła głaskać moje włosy.
- Miałam tak samo, jak się o tym dowiedziałam - powiedziała cicho.
- Serio? - zapytałem.
- No. Płakałam i okropnie się czułam. Ale spróbuj spojrzeć na to wszystko z innej strony. Będziemy rodzicami. Będziemy mięli małego synka albo córeczkę - Julia uśmiechnęła się lekko, a ja mimowolnie zrobiłem to samo.
- Ja nie umiem wychowywać dziecka - stwierdziłem ponuro po chwili ciszy.
- No i co? Nikt na początku nie umie - odparła.
- Oby było optymistą po mamie - dodałem rozmarzony.
- Oby było tak kochane jak tatuś - stwierdziła Julia.
Pocałowałem ją, myśląc o nas jako rodzicach...