Obudził mnie błysk bladego światła i przytłumiony głos matki. Przetarłem oczy wierzchem dłoni i chwyciłem się za głowę, czując nieprzyjemny ból w okolicach czoła. Rażące światło nie poprawiało mojego samopoczucia.
— Jimin? — Kobieta uklękła przy mnie i wbiła w moją twarz zatroskane spojrzenie. — Dobrze się czujesz?
— Tak, często tak mam — mruknąłem, bo uczucie nie różniło się szczególnie od mojego typowego kaca. — Za chwilę się pozbieram do kupy.
— Długo spałeś — dodała, poprawiając mi włosy i kołnierzyk koszuli.
Robiła to w na tyle irytujący sposób, że przewróciłem oczami i stoczyłem się z łóżka, byle oddalić się od jej wścibskich palców.
— Mamo, proszę cię — westchnąłem, lecz dostrzegając jej smutny wyraz twarzy, złagodniałem.
Podszedłem do niej i objąłem mocno jej wątłe ramiona. Była ode mnie niższa i drobniejsza, przez co czułem się, jakbym przytulał małą dziewczynkę.
— Przepraszam...
— To nic — odparła, głaszcząc mnie po policzku.
— Wiesz może która godzina?
— Osiemnasta czterdzieści.
— Czterdzieści?! Mamo, muszę iść! — zawołałem i poprawiając rozpięte guziki koszuli, ruszyłem biegiem do wyjścia.
— Jimin, poczekaj!
— Nie, naprawdę muszę się śpieszyć!
— Ale Jimin, on...
__________
Biegłem ile sił w nogach. Przeskakiwałem co dwa schody prowadzące do recepcji. Uznałem, że jest ona najlepszym miejscem, aby dowiedzieć się gdzie mogę znaleźć Yoongiego, ponieważ na korytarzu nie natknąłem się na żadną znajomą pielęgniarkę.
— Dobry wieczór — wydyszałem, tuż po dobiegnięciu do lady informacyjnej.
Kobieta, która siedziała tuż za nią podniosła na mnie obojętny wzrok, by później przenieść go z powrotem na monitor komputera.
— Chciałbym wiedzieć gdzie mogę znaleźć Min Yoongiego?
— Z jakiego oddziału?
— Onkologia. Niedawno miała skończyć się jego operacja. Doktor Chung był jego lekarzem wiodącym. Przeszczepiano mu szpik — mówiłem na jedynym wdechu, nie dopuszczając jej do słowa.
— Proszę pana, proszę się uspokoić! — przerwała mi, podnosząc się z krzesła.
— Jest pan z rodziny?
No kurwa, serio? Teraz?
— Tak, jestem mężem — skłamałem, siląc się na jak najbardziej przekonujący ton.
Zmrużyła oczy, lecz widząc jak nie tracę na determinacji, odwróciła się do koleżanki z sąsiedniego stanowiska.
— Proszę usiąść w poczekalni i zaczekać, muszę wykonać telefon.
Po niecałych dziesięciu minutach przywołała mnie do siebie ruchem ręki.
— Sprawa wygląda tak: operacja przebiegła pomyślnie, pacjent znajduje się teraz w pomieszczeniu izolacyjnym z powodu obniżonej odporności. Doktor Chung powiedział, że za kilka chwil przyjmie pana w swoim gabinecie.
— Dziękuję pani! — Ukłoniłem się przed nią nisko i nie myśląc dłużej, udałem się z powrotem na piętro.
Moje serce biło jak oszalałe, a po policzkach znowu zaczęły płynąć łzy. Tym razem były one ze szczęścia.
CZYTASZ
決別 goodbye。 yoonmin ✓
Fanfictionpjm + myg ⚣ 決別 - pożegnanie Jimin zawsze był przy Yoongim. Yoongi zawsze przy Jiminie. Gdy śpiące słońce chowało się za falami busańskiego morza, gdy niebo płakało, a pianino w ich salonie cichło z każdym dniem. Yoongi stał się połową duszy Jimina...