helpless

694 88 2
                                    

Był słaby

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Był słaby. Jego oddech, lekko uniesione do góry dłonie i głos...

— Jestem tutaj — zapewniłem, zbliżając się do niego.

— Jimin...?  

— Nic nie mów, jestem kochanie — powtórzyłem, widząc jak Yoongi otwiera powoli powieki.

Gdyby nie to, że siedziałem niecałe pół metra od niego, zacząłby rozglądać się po pokoju. Zawsze mnie szukał.

Wstałem z fotela i uważając na jego drobne ciało, położyłem się na drugiej połowie łóżka. Ucałowałem go w głowę i splotłem razem palce naszych dłoni.

— Wczoraj był odpływ, coś niesamowitego... — zacząłem, chcąc swoją historią zająć trochę czasu, by mógł wrócił do sił. 

Zazwyczaj nawijałem o byle czym; gadałem o wszystkim, co tylko przyszło mi na myśl. Darowałem sobie głupie plotki i wspominki o przyjaciołach, z którymi obecnie sam nie miałem zbyt wiele do pogadania. Na ogół opisywałem mój dzień i zdarzenia, o jakich było w danym okresie głośno. Zdarzały się poważniejsze tematy, jednak z tych wielu rzeczy, które miałem mu do powiedzenia, najbardziej lubiłem wspominać o domu. Tym najważniejszym miejscu, o które dbałem mimo braku czasu i sił. Chciałem, by był ze wszystkim na bieżąco. Aby wiedział o cieknącym kranie, który naprawiałem milion razy, o krzywo powieszonych firankach, a nawet nieumytych garnkach. 

Moim celem było to, aby nigdy nie odczuł, że szpital zastąpił mu dom. 

— Wziąłem Holly na krótki spacer wzdłuż brzegu, szalał jak dziki. Wariat zerwał mi się ze smyczy i zaczął szukać krabów — parsknąłem, czując jak się uśmiecha. — Pamiętasz jeszcze nasz wspólny wyjazd na Jeju? Jak tańczyliśmy i goniliśmy się po plaży? Nie zapomnę tego. Rzygaliśmy jak koty po tym tanim winie. Następnym razem spróbuję lepiej zaplanować wakacje — odparłem, schylając głowę, by dojrzeć jego twarz.

Przed pocałowaniem go powstrzymała mnie łza, która spływała wolno po jego policzku. 

Moje gardło momentalnie zacisnęło się. Znowu za bardzo się rozgadałem. Za bardzo wybiegłem w niepewną przyszłość...

— Później pokażę ci zdjęcia zachodu słońca. Na pewno ci się spodobają.

Yoongi wyciągnął dłoń spod kołdry i położył mi ją na piersi - była blada i koścista.

— Nie jest ci zimno? — zapytałem, widząc jego sine paznokcie.

Pokiwał twierdząco głową, na co podniosłem ją do góry i przyłożyłem do ust. Całowałem każdy skrawek jego skóry, przy okazji owiewając go ciepłym oddechem.

— Śniło ci się coś? Ostatnio opowiadałeś mi o letnim niebie... takim pomarańczowo-różowym, pamiętasz?

— Tak, ale dzisiaj nic mi się nie śniło.

— A to czemu? Może dlatego, że nie jesz moich przekąsek. Ja po nich zawsze mam jakiś fajny sen.

— Nie, to nie to...

— A wczoraj miałeś jakiś sen?

— Jimin, przestań! — uniósł się, na co zacisnąłem powieki. Musiałem szybko zmienić temat.

— Noona mówiła, że nie chcesz oddać poduszki do prania.

— Kłamie.

— Oboje wiemy, że to nieprawda.

Yoongi westchnął głośno i odwrócił głowę w stronę okna. Tylko w taki sposób mógł ode mnie uciec.

— Psikasz ją dalej moimi perfumami? — zapytałem z lekkim uśmiechem i przejechałem wierzchem dłoni po jego policzku.

— Już nie.

— Nie, dlaczego?

— Rozbiłem je — wyszeptał, odwracając się z powrotem w moją stronę. — Próbowałem je chwycić, ale wyślizgnęły mi się i spadły na płytki.

— I dlatego nie chcesz oddać poduszki? Żeby zapach nie zniknął?

— Yhym — mruknął cicho, by po chwili wtulić we mnie swój nos. 

Objąłem go mocno, nie mogąc uwierzyć, że coś takiego doprowadziło go do smutku. 

— Nie martw się. Jak chcesz, to kupię nowe. 

—  Nie, wolę abyś po prostu ze mną spał. 

決別 goodbye。 yoonmin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz