HOT girl: hej, miałaś mi wczoraj napisać wrócisz z tańców
HOT girl: obiecałaś
Mєєηαgє вσυηту: dzieciaku, o co ci chodzi?
HOT girl: wczoraj obiecałaś mi że do mnie później napiszesz
Mєєηαgє вσυηту: po pierwsze, napisałam, że może do ciebie napiszę, a po drugie nie miałam czasu
HOT girl: nie miałaś czasu dla przyjaciółki?
Mєєηαgє вσυηту: nie rozśmieszaj mnie
Mєєηαgє вσυηту: od kiedy my niby jesteśmy przyjaciółkami?
HOT girl: od dnia w którym do ciebie napisałam
Mєєηαgє вσυηту: ciekawe, bo ja sobie nie przypominam żebyśmy zostały wtedy przyjaciółkami
Mєєηαgє вσυηту: jestem zmęczona, żegnam.
***
Westchnęła i zablokowała telefon. Ta dziewczyna dzisiaj naprawdę działała jej na nerwy.
- Dahyun!- wydarła się ze swojego pokoju. Po braku odzewu zrezygnowana i wkurwiona do granic możliwości wyszła z pokoju i udała się na piętro, gdzie znajdował się pokój jej przyrodniej siostry. Bez pukania wtargnęła do pomieszczenia.
- Dahyun, do cholery jasnej, nie słyszysz że cię wołam!?- krzyknęła do niej w międzyczasie wyjmując z jej ucha słuchawkę. Skrzywiła się na dźwięk wydobywających się z niej przesłodzonych dźwięków jakiejś
k-popowej piosenki. Młodsza natomiast spojrzała na nią zdezorientowanym wzrokiem.- chcesz coś konkretnego, czy tylko przyszłaś się na mnie powyżywać?- zapytała znudzona Dahyun w rękach ściskając małe squishy w kształcie serduszka.
- Chodź na dół, zrobiłam nam obiad - westchnęła Sana.
- Nie jestem głodna - Dahyun nie patrzyła Sanie w oczy, co jeszcze bardziej ją zdenerwowało.
- posłuchaj, gówniaro - wysyczała przez zaciśnięte zęby. - Musisz coś zjeść, bo obiecałam mamie, że się tobą zaopiekuję przez te dwa tygodnie, a ty co? Wcale mi nie pomagasz!- wykrzyczała. Dahyun skuliła się lekko na jej niespodziewany wybuch.
- Ech... Po prostu już chodźmy- mruknęła Sana i skierowała się do wyjścia. Odetchnęła z ulgą, gdy za sobą usłyszała ciche szuranie kapci Dahyun. Usiadła do stołu i zaczęła jeść swoją porcję kimchi. Młodsza także usiadła przy stole, jednak zjadła naprawdę niewiele.
- Mogę już iść?- spytała Dahyun. Starsza spojrzała na jej talerz i zobaczyła, że zniknęła z niego ledwo ćwiartka nałożonej przez nią potrawy, którą i tak, na specjalną prośbę Koreanki, zmniejszała zawsze o połowę.
- Tak - wyminęła ją i wyrzuciła zawartość jej talerza do kosza na śmieci.- Bo przecież po to stoję kilka godzin w kuchni, żebyś ty zjadła potem dwa widelczyki!- krzyknęła. Była zła, bo spędziła dużo godzin nad przygotowaniem jedzenia, które teraz spoczywało w śmietniku.- Idź już.
Dahyun spełniła jej polecenie i pobiegła na górę.