Rozdział 3

149 12 2
                                    

-Dziewczyny, musimy poważnie porozmawiać na temat pewnej klaczy.

Wszystkie ucichły i spojrzały w stronę Twilight, po chwili przenosząc swój wzrok na mnie. Czuję się dziwnie, kiedy wszystkie tak na mnie patrzą...

-Słuchamy kochana.- odezwał się biały jednorożec ze śliczną fioletową grzywą.

-A więc... Jak pewnie słyszałyście, trzy lata temu zaginął pewien jednorożec. Nie wiadomo dlaczego, po prostu nagle zniknęła i już więcej się nie pojawiła. Fluttershy weszła ostatnio do lasu Everfree, aby dogonić - i z powrotem sprowadzić do domu - jedno ze swoich zwierząt. Gdy jej się to nie udało, zobaczyła przed sobą pewnego kuca. Postanowiła spytać się go o drogę. Przedstawiła się, a w odpowiedzi usłyszała imię zaginionej klaczy. Tą klaczą jest... Bright Crystal.- opowiedziała całą historię, a gdy skończyła spojrzała na mnie. Jej przyjaciółki powtórzyły tą czynność, a ja nie wiedząc co zrobić spuściłam głowę w dół.

Przez długi czas nikt nic nie mówił, zapewne analizując obecną sytuację. Trochę boję się ich reakcji, bo jakby nie patrzeć to bardzo skomplikowana sytuacja.

-Em... Ale... Nie rozumiem... Jak? - odezwała się jedna z przyjaciółek księżniczki, ale nie wiem która, ponieważ moja głowa ciągle opuszczona była w dół.

-Nie wiem jeszcze do końca dlaczego i jak to się stało, ale jak widać przypadki są czasem szokujące. - powiedziała Twilight, a w pomieszczeniu ponownie zapanowała cisza, która jednak po chwili znów została przerwana przez fioletowego alikorna. -Bright... do niczego Cię nie zmusza, ale... mogłabyś powiedzieć dlaczego? Dlaczego tyle ukrywałaś się w lesie Everfree i... co się stało, że tam byłaś?

-Ja... Ja potrzebuję czasu, przepraszam...- powiedziałam i szybko wstałam, udając się do wyjścia z sali tronowej.

W swoim tempie przemierzałam długi korytarz, aby po krótkiej chwili znaleźć się pod drzwiami "mojego" pokoju. Mogłam go poznać po kilku plakatach, które ostatnio zostały przyklejone przez Spike'a. Za pomocą magii otworzyłam drzwi i przeszłam przez nie. Zamknęłam je za sobą i podeszłam na łóżko, na które po tym opadłam. Muszę to wszystko poukładać sobie w głowie... Muszę im to powiedzieć... muszą wiedzieć...

//Perspektywa Fluttershy//

-Widzicie dziewczyny, że to dla niej trudne, więc proszę was o niezwykłą wyrozumiałość wobec niej.- rzekła Twilight, a my zgodnie pokiwałyśmy głowami.

-Ja uważam, że Fluttershy powinna z nią porozmawiać. To ona spotkała ją w lesie i pomogła w trudnej chwili. Przecież to wszystko decyduje o jej życiu, to jest strasznie ważne.-stwierdziła Rarity, a pozostałe dziewczyny przyznały jej rację.

Po chwili wszystkie na mnie patrzyły, a ja odpowiedziałam na ich propozycję.-Wiem, że Bright ma wobec mnie największe zaufanie, ale uważam, że powinnyśmy dać jej czas na poukładanie sobie tego wszystkiego. Sama powiedziałaś Twilight, że to dla niej trudne, więc nie powinnyśmy tak na nią od razu naciskać.

-Masz rację Fluttershy, powinnyśmy zaczekać. Spróbujesz porozmawiać z nią jutro? To chyba będzie odpowiedni odstęp czasu, aby przemyśleć sobie wszystko. Ale jakby nie była jeszcze gotowa, to pamiętaj, że nie chcemy jej do niczego zmuszać.-powiedziała Twilight, a ja pokiwałam głową.

-Chodźcie dziewczyny, prześpijmy się z tym.- powiedziała AppleJack.

Po chwili już wszystkie wyszłyśmy z pomieszczenia, kierując się do wyjścia z zamku.

//KOLEJNY DZIEŃ, PERSPEKTYWA BRIGHT CRYSTAL//

Powoli otwieram oczy i mrugam kilka razy, aby przyzwyczaić się do wpadającego przez zasłony światła słonecznego. Unoszę się i siadam na łóżku, przecierając kopytkiem zaspane oczy. Wstaję z łóżka i je ścielę, aby zostawić po sobie porządek. Podchodzę do drzwi i wychodzę z pokoju, zamykając je za sobą. Postanawiam wybrać się do kuchni, aby przygotować sobie śniadanie. Nie myślcie sobie, że się wpraszam, po prostu Twilight mi pozwoliła. Nigdy bym tak nie robiła bez pozwolenia. Zanim znalazłam pomieszczenie, którego szukałam, zdążyłam zmarnować piętnaście minut na błądzenie po tym wielkim zamku. Muszę znaleźć sobie jakieś miejsce, w który mogę mieszkać, bo nie chcę wykorzystywać księżniczki. Weszłam do kuchni podeszłam do szafek, szukając pieczywa, które po chwili znalazłam. Z lodówki wyjęłam jeszcze potrzebne mi produkty i zaczęłam robić kanapki. W międzyczasie popatrzyłam na zegarek, który teraz wskazywał godzinę ósmą pięćdziesiąt cztery. Pomyślałam, że Twilight jeszcze śpi i stwierdziłam, że jej również zrobię coś do jedzenia. Zabrałam się za robienie stosu kanapek z ogórkiem. Po niecałych dziesięciu minutach wszystko było gotowe, więc postanowiłam, że zaniosę to do jadalni, która - na szczęście - jest niedaleko kuchni. Da się zapamiętać drogę do niej, czego nie można powiedzieć o pozostałych pomieszczeniach. Wzięłam talerze i ruszyłam w stronę jadalni, po drodze łapiąc magią jeszcze szklanki i sok pomarańczowy. Przemierzałam korytarz, lecz nie długo, ponieważ już ujrzałam drzwi od jadalni. Weszłam do niej i postawiłam wszystkie przekąski na duży stół, do którego po chwili usiadłam. Postanowiłam, że zaczekam na Twilight, ale nie chciałam jej budzić. Nie minęło dwudziestu minut, a ja z oddali usłyszałam otwieranie drzwi, więc postanowiłam wyjść po nią. Wstałam ze swojego dotychczasowego miejsca i ruszyłam w stronę drzwi. Wyszłam przez nie i ujrzałam fioletową klacz, podążającą wzdłuż pionowego korytarza.

-Twilight!-lekko podniosłam głos, aby mnie usłyszała, a gdy się odwróciła pomachałam do niej kopytkiem.

-O, witaj Bright, kiedy wstałaś?- spytała z uśmiechem, idąc w moją stronę.

-Wstałam...-przerwałam i spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie za mną. Sprawdziłam szybko godzinę i powróciłam wzrokiem do księżniczki.-Pół godziny temu.

-Poczekasz tutaj chwilkę? Muszę zrobić śniada-

-Już je zrobiłam.-przerwałam jej z uśmiechem, posyłając ucieszony wzrok.

-Naprawdę? Nie musiałaś tego robić.-powiedziała zdziwiona.

-Wiem, ale pomyślałam, że chociaż takim drobiazgiem odwdzięcze Ci się, za to co dla mnie robisz.-odparłam, a fioletowa klacz już była przy mnie, dlatego w tym samym momencie weszłam z powrotem do dużego pomieszczenia.

-Och Bright, wiesz przecież, że dla moich przyjaciół zawsze znajdzie się u mnie miejsce.-odparła, a po chwili dodała.-Ojej, to naprawdę ładnie wygląda, dziękuję.

-Nie masz za co, to tylko śniadanie. To ja Tobie dziękuję, za to, że jesteś tak wspaniałą przyjaciółką.-odparłam i podeszłam do niej, po chwili przytulając się do niej, co od razu odwazjemniła.

-To... jemy?-spytałam, gdy już się od siebie odsunęłyśmy.

-Oczywiście, takich pyszności nie można zmarnować.-odpowiedziała i już po chwili zajadałyśmy się zrobionym przeze mnie śniadaniem.



*Krótka Notatka*

Piszę tą notatkę, ponieważ chcę żebyście wiedzieli, że starałam się, aby ten rozdział był bardzo długi. O tym czy mi się udało możecie napisać komentarz, a teraz idę szukać wpadek do umieszczenia.
PS. Nie sprawdzałam tego rozdziału, więc za wszystkie błędy albo niespodziewanego Caps Looka (czy jak to się piszę xD) przepraszam :)

Bay! ❤❤❤❤

W świecie magii i wiecznej przyjaźni - |MY LITTLE PONY|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz