-Twilight, musimy porozmawiać.
Fioletowy alikorn popatrzył się zdziwionym wzrokiem na Fluttershy, po chwili patrząc też na mnie. Chyba mnie nie rozpoznała... W sumie to się jej nie dziwię, trochę się zmieniłam...
-O co chodzi Fluttershy? Coś się stało? - pytała Twilight, która zaraz po tym przeniosła swój wzrok na mnie. - Kim jesteś? Nigdy cię tutaj nie widziałam... - Alikorn sprawiał wrażenie, jakby nad czymś się zastanawiał.
-O to właśnie chodzi, to bardzo ważna sprawa. - odezwał się stojący obok mnie żółty pegaz. - możemy wejść do środka? - spytała.
-Jasne, wchodźcie. Idźcie od razu do sali tronowej, zaraz do was przyjdę. - Twilight uśmiechnęła się do nas lekko, co obie z Fluttershy odwzajemniłyśmy.
Fioletowa klacz ruszyła w stronę jakiegoś pomieszczenia, a my ruszyłyśmy do wskazanej przez Twilight sali.
Jako, iż nie znałam rozkładu zamku Księżniczki Twilight, to Fluttershy prowadziła mnie do niej. Nie mam pojęcia jak one się tutaj odnajdują...
-Em.. Fluttershy? - odezwałam się z lekką niepewnością w głosie, co wyraźnie dało się usłyszeć.
-Tak?- klacz odwróciła się w moją stronę, tym samym na chwilę się zatrzymując.
-Trochę się tego wszystkiego obawiam... Nie wiem jak zareaguje księżniczka kiedy powiem jej, że-
-Nie musisz się tym zamartwiać. Jestem pewna, że wszystko będzie dobrze. - przerwała mi, posyłając pocieszający uśmiech, który- trochę niepewnie- odwzajemniłam.
-Oby... - powiedziałam bardziej do siebie niż do niej.
Kilka minut później byłyśmy już pod jasno-zielonymi drzwiami, które zapewne prowadziły do sali tronowej.
Użyłam magii aby otworzyć drzwi, przez które później weszłyśmy. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, w którym znajdował się duży kryształowy stół i kilka - również kryształowych - tronów. W sumie, to nie wiem jak to inaczej nazwać. Na każdym z nich był narysowany znaczek, najpewniej wszystkich sześciu przyjaciółek, przedstawiających elementy harmonii. Dużo o tym czytałam, zarówno w starych księgach, jak i w lokalnych gazetach. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, wszystko po kolei oglądając. Ładnie tutaj.
-Już jestem! - usłyszałam, więc odwróciłam się w stronę księżniczki, która teraz stała zdyszana w progu drzwi. - Wybaczcie mi, musiałam znaleźć ważne papiery, miałam je dzisiaj podpisać i kompletnie o nich zapomniałam i musiałam was zostawić, ale teraz już mogę wam pomóc, bo od tego tu jestem, haha. - zaśmiała się nerwowo, a ja dalej próbowałam zrozumieć, co przed chwilą mówiła.
Usłyszałam lekki śmiech Fluttershy, która chyba już jest do tego przyzwyczajona. Popatrzyłam w jej stronę, gdzie ujrzałam już w pełni poważną klacz.
-Więc... - odezwała się, a ja zaczęłam się stresować. Przecież nie wiem jak zareaguje i pomimo pewności Fluttershy - i tak nie jestem przekonana. - Eh... Twilight, posłuchaj mnie teraz. Wszystko co teraz usłyszysz może być dla ciebie szokujące i niemożliwe, lecz tak właśnie jest.-zaczęła żółta klacz, a Twilight przeskakiwała wzrokiem z niej na mnie i na odwrót.
-Więc co takiego się stało? - spytała zdezorientowana księżniczka.
Fluttershy westchnęła i popatrzyła na mnie wzrokiem, który poniekąd mnie uspokajał. - To jest... Bright Crystal... Ten zaginiony... Jednorożec...
Księżniczka przyjaźni szeroko otworzyła swoje oczy i gwałtownie na mnie spojrzała, a ja spuściłam głowę w dół. Czuję się dziwnie...
-A-A-Al-le... Jak t-to? - wyszeptała fioletowa klacz, a ja zaczęłam obserwować z niezwykłym zainteresowaniem moje jasno-niebieskie kopytka.
-Twilight, musimy jej pomóc. Ona spędziła samotnie w lesie trzy lata! Trzeba jej pomóc odnaleźć się we współczesnym świecie. Bright nie chce, żeby od razu każdy kucyk zwracał na nią uwagę i wytykał kopytkiem, trzeba coś zrobić!-wyjaśniła Fluttershy, a Twilight dokładnie analizowała każde jej słowo. Po chwili spojrzała na mnie i uśmiechnęła się w moją stronę, a ja byłam troszkę zdezorientowana.
-Oczywiście, że jej pomogę. W końcu, od czego ma się przyjaciół. - odparła i szeroko się do mnie uśmiechnęła, a ja niepewnie to odwzajemniłam. - Bright Crystal, czy zgadzasz się na to, aby powiedzieć o tobie... Moim przyjaciołom? Jestem pewna, że razem coś zdziałamy. Sprawimy, że będzie ci w Ponyville tak dobrze, jak nigdy nie było! - powiedziała, a ja zaczęłam się zastanawiać.
Jej przyjaciółki, czyli... Klejnoty harmonii? Hmm... Faktycznie jest w tym sens, zwłaszcza, że wszystkie z tego co słyszałam są wspaniałe.
-D-Dobrze, z-zgadzam się. - powiedziałam, z każdą chwilą będąc bardziej pewną. - Ale... Czy mogłabyś przyprowadzić je tutaj, wiesz... Nie chcę, żeby-
-Oczywiście, że mogę. Nie martw się, będzie dobrze. - przerwała mi i posłała motywujący uśmiech. - Jest już późno, Bright Crystal - jeśli chcesz, możesz zostać w zamku. Pamiętaj, że zawsze znajdzie się tutaj miejsce dla wszystkich - w tym dla ciebie, więc nie musisz się o nic martwić. - uśmiechnęła się, a ja wraz z nią.
-Dziękuję księżniczko Twilight.
-Och proszę, mów mi po prostu Twilight!
-Dobrze, dziękuję. - uśmiechnęłam się i poczułam, że naprawdę będzie dobrze.
-Za chwilkę pokażę ci pokój, w którym będziesz spać. Zawsze możesz liczyć na moją pomoc. - posłała mi radosny wzrok, powoli zarażając mnie optymizmem.
-Zostać z tobą w zamku? - usłyszałam pytanie Fluttershy, na które po chwili odpowiedziałam.
-Nie musisz, możesz wrócić do domu, ja sobie poradzę.
-Dobrze, w takim razie... Dobranoc dziewczyny. - posłała nam delikatny uśmiech i wyszła z pomieszczenia, nawet nie czekając na odpowiedź.
Odprowadziłam ją wzrokiem, który po tym przeniosłam na Twilight. Ona też na mnie spojrzała.
-To co? Idziemy? - spytała, a ja pokiwałam głową i ruszyłyśmy do drzwi.
Przechodziłyśmy przez długi korytarz, który zdawał się ciągnąć w nieskończoność, lecz w końcu doszłyśmy do wybranego pomieszczenia.
-Proszę bardzo, jakby co, to jestem trzy drzwi od prawej obok tego pokoju. - wyjaśniła.
-Od prawej po prawej czy prawej po lewej? - spytałam zdając sobie sprawę jak to pytanie zabrzmiało, przez co zaczęłam się śmiać, a alikorn razem ze mną.
-Po tej samej prawej, po której jest ten pokój. - odparła nadal lekko chichotając.
-Załóżmy, że wiem o co chodzi. - zaśmiałam się wraz z klaczą.
Popatrzyłam na Twilight i uśmiechnęłam się. Po chwili podeszłam do niej i przytuliłam delikatnie zdziwioną księżniczkę, która pomimo zdezorientowania odwzajemniła uścisk.
-Dziękuję. - powiedziałam, odsuwając się od niej.
-Nie ma za co, od czego są przyjaciele. - odparła z uśmiechem, który w ostatnim czasie dość często jej towarzyszy.
-Dziwne, że nazywasz mnie przyjaciółką... Nawet mnie nie znasz... - powiedziałam, układając sobie to wszystko w głowie.
-Wszyscy są moimi przyjaciółmi, bo wiem, że zawsze mogę na nich liczyć. - odpowiedziała.
-Skąd wiesz, że można na mnie polegać? - zdałam kolejne pytanie, które nurtuje moją głowę.
-Czuję to. - odparła pewnie i wyszła z pokoju, zostawiając mnie w nim samą.
CZYTASZ
W świecie magii i wiecznej przyjaźni - |MY LITTLE PONY|
القصة القصيرةNie będę pisać sensownego opisu. Przeczytaj, a przekonasz się, czy warte jest twojej uwagii ;).