Bajka pierwsza. Ciocia Ylang-Ylang i Domek na Mglistym Wzgórzu

187 3 2
                                    


Ścieżka do domu cioci Ylang-Ylang zaczynała się między krzakami jeżyn, rosnącymi przy garbatym mostku, który cicho skrzypiał nad strumykiem w jałowcowym gaju tuż za polami lawendy. Jeśli nie pozwolicie by małe mrugające czarno i niebiesko jagodowe oczka zbytnio was rozproszyły i wyruszycie na północny-zachód póki leśny gołąbek grucha, to traficie prosto na nią. Nie przestawajcie iść jej zwodniczymi pętlami, a gdy zaczniecie wierzyć, że już całkowicie i nieodwołalnie się zgubiliście, to końcem nosa wyczujecie delikatny i nienachalny aromat. Jaki? - Nie wiadomo. Przecież nikt nie wie, co za pomysł akurat przyjdzie do głowy cioci Ylang-Ylang tamtego epokowego dnia. Ciocia uważa każdy dzień za epokowy. Nie ważne czy piecze cytrynowe meringue o smaku słońca, czy z jeżyn i kwiatów lipy gotuje syrop pachnący domową aurą. Możliwe nawet, że w swoim tajemnym laboratorium sporządza z czarnych strączków wanilii nową porcję olejku do ulubionych perfum mojej mamy. Jestem pewna że ciocia ma laboratorium. Chociaż gdy ją o to pytam jedynie zagadkowo mruga okiem, poprawia chustkę i mówi, że jej wiedza o chemii ogranicza się do przepisu na bańki mydlane dla mojego małego brata Gienka.


W każdym razie, aromat będzie wam służył za przewodnika. Nie zdążycie nawet zauważyć, kiedy ścieżka zginie wśród nierównych zielonych dywanach nakrapianych gdzieniegdzie różowymi kwiatostanami tymianku. Będzie to oznaczało, że dotarliście na miejsce! Pozostało jedynie obejść dwa z Mglistych Wzgórz a ujrzycie go u podnóża trzeciego – niebieski domek cioci Ylang-Ylang, schowany wśród pachnących krzaków jaśminu.


Gdy zapytacie jak powstał ten budynek, ciocia prawdopodobnie opowie historię jak to wiele lat temu, na dalekim wybrzeżu ciepłego morza żyło rodzeństwo - brat i dwie siostry: Pomarańcz Wesoły Facet, Neroli Piękna i Petitgrain Śmieszka. Byli bardzo lubiani w całej wiosce ponieważ robili dużo dobrego dla innych, a i sami byli niezwykle ze sobą zżyci. Pewnego dnia Neroli oświadczył się ich sąsiad i przyjaciel - Bergamot Pogodny. A ona przyznała się pozostałej dwójce rodzeństwa że jej serce już od dawna należy do Bergamota. „Cóż" – mocno zamyślił się Pomarańcz Wesoły Facet – „jaki prezent przygotować na ślub własnej siostry i przyjaciela?". Przypomniał sobie wtedy jak Pachoulie Wędrowiec opowiedział mu kiedyś legendę o Niebieskich Kamieniach Wieczności. „Gdyby wybudować z nich domek" – twierdził – „będzie on już wiecznie przynosił szczęście swoim mieszkańcom". Nie zastanawiając się długo Pomarańcz Wesoły Facet zarzucił plecak na ramię, przytulił Bergamota na pożegnanie, ucałował kochane siostrzyczki i wyruszył w podróż w poszukiwaniu kamieni. Musiał trzy razy okrążyć ziemię nim wreszcie odnalazł na Mglistym Wzgórzu owe legendarne Niebieskie Kamienie. Pomarańcz był niezwykle szczęśliwy. Był tak zaabsorbowany poszukiwaniami, że nawet nie zauważył, jak w czasie podróży zdążyły mu posiwieć włosy. Każdy kamień układał on na na specjalnej zaprawie Pomarańczowej Fantazji. Gdy Pomarańcz ukończył budowę domu szczęścia z Niebieskiego Kamienia, dołączył do karawany wędrowców i wrócił do swojej rodzinnej wioski żeby wręczyć klucze nowożeńcom, ale jego dom zmienił się nie do poznania... Krążył wokół niego nie mogąc uwierzyć własnym oczom aż z drzwi wyjściowych nie wybiegł na niego mały chłopczyk przewracając go na ziemię...

Na tym miejscu tata się śmieje, robi mi i Gienkowi pstryczka w nos i mówi, że "tutaj bajeczka się kończy" i "czas spać". Ale my się oburzamy i prosimy by pozwolił posłuchać nam do końca. Ciocia Ylang-Ylang się śmieje półgębkiem, wstaje, jęka chwytając się za plecy, a potem poprawia pogrzebaczem węgle w kominku. Ciocia jest duża i okrągła z każdej strony, i fajnie się siedzi u niej na kolanach, podziwia wyszyte wzory na fartuszku i słucha bajecznych historii.

Tata się zgadza, a mama niedostrzegalnie mu mruga okiem. To ona myśli, że niedostrzegalnie. Tak naprawdę my z Gienkiem już od dawna wiemy jakie tajemne znaki ci dwoje mają. Mama robi Gienkowi na drutach szalik żeby nie przeziębiał się zimą. Mama też lubi opowieści cioci Ylang-Ylang, ale uważa je za fikcje. "Naprawdę" -  jak mówi mama - "budynek zbudowali cioci i taty pradziadek i prababcia, kiedy jeszcze byli młodzi". A tata dodaje, że dzieciom nie powinno długo słuchać bajek i z mroczną twarzą patrzy na ciocie. Udaje, że jest zły.

Cytrusowe bajki cioci Ylang-YlangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz