„Transcendencja" XI

437 19 14
                                    

Na początku, pragnę was przeprosić za moją długą nieobecność, spowodowaną wydarzeniami z mojego prywatnego życia. Chcę was zapewnić, że jak tylko będę miała odrobinę, więcej czasu rozdziały będą się pojawiać w miarę regularnie.

Pozdrawiam was serdecznie, przesyłam uściski i buziaki, wasza CORNELIAYAH.



„ Early this morning, when you knocked, upon my door. An I say, Hello Satan I believe it is time to go. Me and the Devil, Walking side by side . "

Staliśmy oboje nadzy, podekscytowani, a jednocześnie wystraszeni. Drzwi od gabinetu luster się uchyliły, słychać było tylko kaszlnięcie, i przyspieszone kroki. Serce biło mi jak oszalałe, strach wymieszał się z dawką adrenaliny. James stoi zbyt blisko, abym mogła racjonalnie myśleć, wciągam powietrze nosem, ale czuję ostry zapach jego perfum. Pod wpływem zimna, moje sutki robią się jeszcze twardsze. Drzwi trzasnęły i powstała cisza. Jesteśmy znów sami, nie spodziewałam się takich silnych emocji, tego wieczora. James jednym silnym ruchem, znów mnie obraca, i nosem dotykam zimnej tafli lustra. W zręczne dłonie łapie moja lewą pierś, i przysuwa się bliżej mnie.

 Rozsuń kolana. - To nie było pytanie, ani nawet stwierdzenie, tylko rozkaz. Nie stawiałam oporu, tak bardzo chciałam się z nim kochać, a może nawet pieprzyć.

Potrzebowałam tej bliskości. To dziwne, ale w ostatnim czasie, między nami wytworzyła się swojego rodzaju więź, która chciałam umacniać.

 Jesteś gotowa Lil?

 Tak.

Prawa dłoń skierował między moje uda, błądził przez chwilę na oślep, jakby chciał udowodnić, że teraz on jest panem sytuacji. Chciał się bawić, a może nawet droczyć moim kosztem. Nigdy nie należałam do osób cierpliwych. Poza tym dopiero odkrywałam swoją seksualność, nie wiedziałam jeszcze co mnie podnieca, a co sprawia, że staje się sfrustrowana seksualnie.

 Wejdź we mnie w końcu.

 Ci, ci. Bądź cierpliwa. - Ustami wpija się w moją szyję, parę sekund później obnaża zęby i delikatnie mnie nadgryza. Chcę tu być, chce być dotykana i wielbiona, przez jego usta, dłonie i nie tylko...

Rozchylam nogi jeszcze bardziej, zniecierpliwiona i ciałem sugeruje mu, że to jest właśnie ten odpowiedni moment, w którym powinien w końcu we mnie wejść. Zamiast tego On ugniata moje piersi, i udaję, że nie widzi moich sugestii.

Mam tego dość, chce go odepchnąć, ale on wtedy przysuwa się jeszcze bliżej. Stoję na palcach, i czuję jak główka jego penisa, usiłuje się dostać do mojego wnętrza.

Na początku jest tylko ból, wykrzywiam usta.

Nasze spojrzenia w lustrze się krzyżują, patrzę na niego i natychmiast ból zamienia się w dziwne poczucie euforii.

Porusza się powoli, miarowo nie ma w tym żadnego zaskoczenia. Myślę, że po prostu boi się, że robi mi krzywdę.

Mam tego dość. Najwyraźniej ta pozycja jest dla mnie nie odpowiednia.

Widzi mój dyskomfort i się odsuwa. Otwiera usta, aby coś powiedzieć, być może przeprosić, ale zamykam je pocałunkiem. Długim i namiętnym. Nasze języki lawirują, placzą sie, tańczą ze sobą a ja przyciągam go najbliżej jak potrafię.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 29, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Vulnera Sanentur  | Lilyanne Evans & James Potter.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz