„ Miraż" VII

392 16 4
                                    

„Take my mind
And take my pain
Like an empty bottle takes the rain
And heal, heal, hell, heal.
And tell me some things last. „

Leżałam w wannie wypełnionej gorąca wodą, wpatrując się w sufit. Wciąż nie mogłam uwierzyć, w to, co stało się kilka godzin wstecz.

Poszłam porozmawiać z Potterem, lecz rozmowa zamieniła się we wzajemne pożądanie. Od jakiegoś czasu, miałam o nim nieczyste myśli, podobnie jak i sny. Zawsze uważałam się za rozsądną kobietę, ale to, co zrobiłam rozsądne nie było.

Sprowokowałam go.

Być może uwiodłam?

Może przesadzam, może jestem wobec siebie zbyt krytyczna?Przecież ludzie, w moim wieku uprawiają seks, i na pewno nie jest to seks z rozsądku. Lecz z powodu pożądania i chęci zabawy, czy eksperymentów.

Gdy pozwoliłam mu na to, aby ściągnął moją bluzkę, wiedziałam, że nie będzie odwrotu. Następnie zaczyna składać delikatne pocałunki po całym moim dekolcie, rozpina mój biustonosz, uwalniając tym samym mój biust. Językiem jeździ po moich piersiach, zataczając kółka w obrębie sutków.

Wkrada się coraz większe podniecenie, chcę go zakosztować, działam instynktownie, ponieważ nie do końca wiem co mam robić.

Ma zostać moim pierwszym partnerem seksualnym, oczywiście edukowałam się w tych sprawach. i choć wydawało mi, że teorie znam całkiem nieźle, tak z praktyką mogło być gorzej.

Całe szczęście, że to James przejął inicjatywę.

— Rozluźnij się. - Szepcze mi na ucho, zagryzając delikatnie płatek.

Jestem na tyle rozluźniona o ile się da.

Odpina guzik w moich spodniach i bardzo delikatnie zsuwa je aż do kostek. Jestem mokra, zarówno z podniecenia, jak i z delikatnego strachu, który wkrada się w moje ciało. Gdy już zostaje w samych majtkach, prawie że nago, Jim dokładnie mnie lustruje wzrokiem, trwa to kilka sekund, które wydawało się wiecznością. Oceniał mnie? Podobno mężczyźni mają jakąś skalę atrakcyjności, czy wypadłam dobrze? Chyba tak, bo znów składa mi pocałunek, tym razem po wewnętrznej stronie moich ud.

Powoli zsuwa moje majtki do kolan, a wskazującym palcem jeździ po wzgórzu łonowym.

— Jesteś taka gładka...

Oblewam się rumieńcem. Jednym ruchem ściągam z niego ręcznik, który jest przywiązany do bioder. Jego przyrodzenie, jest dość pokaźne. Nie to żebym widziała w życiu jakieś inne penisy, ale jego był długi, i dobrze zbudowany, jeśli tak można to nazwać. Przez głowę przeszła mi myśl, czy przypadkiem nie rozerwie mnie od środka?

— Mmm, tak dobrze smakujesz. - Mówi, oblizując swój mokry od moich soczków palec.

— Lily... Czy na pewno?

— Tak. Proszę.. - Potwierdzam.

Czy miałby teraz sumienie, zostawić mnie taką nagą i mokrą? Znów obdarowuje mnie całusami, nie chcę dłużej się bawić w grę wstępną.

Jestem mokra aż za bardzo.

I nieziemsko podniecona.

Wstaje z łóżka i podchodzi do kufra wyjmuje małą paczuszkę. Okazało się, że w całym tym szaleństwie, zapomniałam o jakimkolwiek zabezpieczeniu. Przecież żadne z nas nie chciało dzieci, i to w tak młodym wieku. Cieszyłam się, że chociaż jedno z nas myśli trzeźwo. Ubrał na swojego penisa prezerwatywę i chwilę później znów znalazł się na mnie. Rozchyliłam delikatnie uda, aby ułatwić mu dostęp.

Vulnera Sanentur  | Lilyanne Evans & James Potter.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz