NA ZAMÓWIENIE 🖤Shiro x Reader

1.2K 45 8
                                    

Coś jest nie tak. I to na 100%.
Czy ktoś może mi wytłumaczyć dlaczego WSZYSTKO jest nagle większe?! Okej ja rozumiem że najwyższa może i nie jestem, ale jakoś nie chce mi się wierzyć że wszystko nagle się.... powiększyło..? Chcąc przetrzeć oczy jak to miałam w zwyczaju z przerażeniem stwierdziłam że ręce stały się bardziej dziecięce. Z impetem wrzuciłam z siebie koc którym byłam przykryta. O nie. Nie nie nie nie nie nie. Mam nóżki jak od czterolatka. Jak najszybciej popędziłam do łazienki o mało nie zabijając się na pierwszej przeszkodzie jaką było łóżko.
Spojrzałam na swoje odbicie, byłam dzieckiem! Przynajmniej jeśli chodzi o ciało, ale jak się to stało? Przecież to nie możliwe. Łzy zaczęły wpływać po moich policzkach, ponoć byłam płaczliwym dzieckiem ale że aż tak, no błagam. Wyszłam z pokoju kierując się do pokoju, poprawka wybiegłam z niego ze łzami w oczach. Biegłam tak długo aż do czegoś co stanęło na mojej drodze powodując mój upadek na podłogę z dużą siłą co nie poprawiło sytuacji. Podkuliłam kolana do klatki piersiowej chowając się przed przeszkodą.

-Ooooo, jakaś ty urocza, kim jest ten szkrab?- Spytał znajomy Kubański głos należący do jak się zapewne domyślacie Lanca.

-Lance, idioto to ja- powiedziałam na wpół podniesionym, załamującym sie od płaczu głosem. Chciałam podnieść głowę... lub bardziej w danej sytuacji główkę, jednakże wyprzedził mnie Kubańczyk podnosząc moje ciało na wysokość jego barków, o dziwo podobało mi się to. Nie błagam nie, teraz będę cieszyć sie z takich drobnostek? Świetnie, no po prostu bomba.  Na mojej twarzyczce zagościł promienisty uśmiech, a z gardła dobiegały pocieszne chichoty, zmieszane z śmiechem Lanca. Spojrzałam na niego dużymi (kolor), roześmianymi oczami w jego błękitne dalej chichocząc.

-Boże jaka ty jesteś rozkoszna! Muszę cię pokazać innym!- wykrzykną i jak powiedział tak zrobił. Obrócił mną w dziwny sposób, tak że wylądowałam idealnie na jego barkach, a następnie z głośnym okrzykiem ''Iii cha''(nw jak się to pisze przepraszam) ruszyliśmy z prędkością światła przez korytarze. Z mojej perspektywy zajęło to dosłownie sekundę, ale w rzeczywistości na pewno było to o wiele dłużej. Biegiem wparowaliśmy do pokoju gdzie znajdowała się kanapa śmiejąc się i podskakując, wszyscy zdziwieni wymienili spojrzenie niedowierzając w to co widzą. Lance w końcu się poddał i ściągną mnie z barków trzymając przy klatce piersiowej, opadł plecami na wolnym miejscu sofy, a nieustanne chichoty wydobywały się od naszej dwójki. W końcu jedna z osób obecnych w pokoju otrząsnęła się z szoku i zdołała cokolwiek wyjąkać, a mianowicie był to Hunk,

-Cco się stało?-
-Nie wiem, znalazłem tą kruszynkę na korytarzu, kiedy biegła jak oparzona na swoje przeznaczenie, czyli mnie.- mówiąc to dosyć szybko się podniósł sadzając mnie na kolana bym opierała się o jego klatkę piersiową moimi pleckami, wszystko wydawało się takie wielkie. Kiedy nie zwracał na mnie uwagi spowodowanych pytaniami że strony drużyny ja czmychłam z jego kolan by pozwiedzać zamek z innej perspektywy. Jednakże zanim udało mi się przejść przez ramę złapały mnie dwie ogromne łapy.

-A ty do kąt się wybierasz?- Spytał głos Shiro.
-Puść mnie! CHCE IŚĆ!- Wydarłam się chyba na cały zamek, wierząc się w każdy możliwy sposób.  Boże jak rodzice ze mną wytrzymywali? Mężczyzna chwycił mnie pod pachami odwracając twarzą w swoją stronę, następnie roześmiał się z mojej niezadowolonej miny na co oczywiście pokazałam mu język bo jak by inaczej?

Jeszcze nie raz, nie dwa próbowałam w ostatnich dniach  wszystkim uciekać i uprzychszać życie, nie zawsze, po prostu rozrabianie było w mojej naturze nic przecież pięcioletnie dziecko na to nie poradzi, ale kiedy zabierali mnie do Corana na badania dotyczące przyczyny tej... zmiany nie dałam za wygraną, nie znosiłam ich, długie nudne i czasami bolesne, o nie nie nie nie. Przez to zaczęłam to nienawidzić i przed nim uciekać. O dziwo jedyną osoba która potrafiła się ze mną dogadać był niebieski paladyn(Dla mnie Lance zawsze pozostanie z niebieskim wybaczcie), pewnie to dla tego, że sam czasem zachowuje się jak mój rówieśnik. Razem się wygłupialiśmy, niestety ale Space Dad musiał zawsze nas ustawić do pionu, nie chciałam go denerwować, ale jednym pozytywem tej sytuacji zawsze jest to że gdy udawałam rozpacz, miękł następnie mnie tuląc i załatwiają czekoladowe mleko. Dziecko diabła przyznacie, czyste zło Muahahahaha! Ehem. Wracając, właśnie teraz byliśmy po jednym z takich incydentów, jednakże tym razem z Pidge i jednym jej robotów, powiem tylko tyle że działo się bardzo, bardzo dużo i szkoda opowiadać, ale kilka z korytarzy będzie trzeba przemalować... I troooszkę naprawić. Oczywiście łzy "Skruchy" podziałały i teraz leżałam na klatce piersiowej Shiro w jego pokoju, popijając ostatnie krople ukochanego napoju(albo i nie...?) praktycznie zasypiając, on najwidoczniej tak samo sądząc po tym jak gładził, albo raczej przestał gładzić moje włosy, a oddechu stały się bardziej płytkie i równe. Czując się bezpiecznie oczy zamknęły się same a bicie serca świetnie spełniło się w roli kołysanki.

Obudziłam się z dziwnym uczuciem, dalej leżałam na Shiro ale tym razem w normalnej wersji, nagiej wersji... Tak, szybko spostrzegłam że mężczyzna także już nie śpi, spostrzegłam także że na szczęście byłam owinięta w koc, niedokładnie ale to zawsze coś.. prawda?
-Czy.. ty..?- spytałam trochę przerażona na co odpowiedział mi spokojnie.
-Czy coś widziałem? Spokojnie widziałem tylko twoje barki i twarz-
-Mhm- odpowiedziałam zażenowana.
- Przepraszam że kiedy byłam, no wiesz młodsza, dawałem Ci tyle nerwów.- powiedziałam że skruchą, na co usłyszałam jego ciepły chichot.
-Przecież byłaś dzieckiem, poza tym widziałem twoją skruchę-
Taaa skruchę hahaha.
-Zamkniesz oczy abym mogła stąd iść i nie przeszkadzać ci już więcej?- spytałam, patrząc mu w oczy. Oj spoważniał..

-Kto powiedział że przeszkadzasz?- spytał owijając ramię wokół mojej talii i nagle zrobiło mi się okropnie ciepło. Jego przenikający wzrok unieruchomił mnie, o dziwo przyjemnie.
-Ty nigdy mi nie przeszkadzasz- powiedział cicho, a jego lekka chrypka w głosie była tak doskonała. Przybliżył swoje najprawdopodobniej miękkie wargi blisko moich wystarczająco abym mogła czuć jego oddech na rozpalonej twarzy. Oczywiście musiał zepsuć ten moment, odsuwając się ode mnie niszczą przy tym ten wspaniały moment.
-Ale jeśli naprawdę chcesz iść-
-Oj daj spokój!- powiedziałam głośno łącząc nasze usta w dość krótkim, słodkim pocałunku. Podniosłam prawą rękę do jego oczu delikatnie je zasłaniając, następnie szybkim ruchem owinęłam się porządnie drugą i szybko podbiegłam do drzwi stając przy ich ramie. Odwróciłam się do Shiro  spoglądając na jego lekko zaczerwienioną i zszokowaną twarz. Zaśmiałam się posyłając mu całusa wracając o mojego pokoju, dalej lekko niedowierzając w to co właśnie się stało. Z uśmiechem przemierzałam korytarze, dalej myśląc o jego miękkich wargach. A za mną można było usłyszeć tylko jego krzyk.

-(IIIIMMMMIĘĘĘĘĘĘ)!!!!!!!!!!!-


Hej kochani

Przepraszam że mnie tak długo nie było ale naprawdę nie miałam weny, dodatkowo kiedy ją już miałam uniemożliwiano mi jej tutaj przelać. Więc tak powracam, następne kilka rozdziałów będzie ze sobą połączone więc jeśli ktoś lubi Harrego Pottera będzie zadowolony, najprawdopodobniej... jeśli uda mi się wgl to skleić. Mam także nadzieję że podobał się wam ten rozdział.

Voltron x reader One shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz