#5

379 16 4
                                    

*Martyna*

Jak najszybciej udaliśmy się do domu. Gdy już dojeżdżaliśmy zauważyłam że dobija się do drzwi. Co oznacza że dzieciom nic nie jest.  

- Jedźmy od tyłu. Dzieciom chyba nic nie jest bo dobija się do drzwi ale może mieć broń z resztą sam widziałeś.

- Okej.

Wjechaliśmy tylną bramą a do domu dostaliśmy się dzięki drzwiom które są z tyłu domu. Weszliśmy od razu zamykając za sobą drzwi na klucz. Poszliśmy poszukać dzieci by nie hałasować. Znaleźliśmy ich u Bartka w pokoju. Magda była przytulona do Grześka a chłopcy siedzieli obok nich na łóżku. Gdy nas zobaczyli Magda wstała i podeszła do mnie. Od razu ją przytuliłam co odwzajemniła.

- Jak wy weszliście skoro on cały czas wali w te gówniane drzwi? I nie było nawet słychać że wchodzicie? - spytał Bartek

- Talent i tylne drzwi w domu braciszku. - odpowiedzi udzielił mu Piotrek

- Ta. Szczególnie twój talent którego za pewne nie posiadasz.

- Oj widzę braciszku że mnie nie znasz.

- Znam za dobrze Piotrusiu.

- Tak sobie młody wmawiaj.

- Martyna a co z tym gościem na dole? Bo mam go dość. - nie oczekiwanie jak mam być szczera odezwał się Grzesiek

- Policja zaraz go zabierze. - odpowiedziałam 

- Kiedy ty zadzwoniłaś na policję? - ciągnął dalej pytania

- Jak go zauważyliśmy i zaczęliśmy jechać do tylnej bramy.

- Tak też można.

- Nie możemy po prostu go stąd wywalić? Bo mnie wkurza już. - Bartek

- Nie nie możemy ale uwierz mam taką ochotę bo nie tylko ciebie wkurza. - powiedział Piotrek

- Chodźcie na dół bo nawet nie będziemy wiedzieć kiedy policja przyjedzie. -powiedziałam za nim cokolwiek Bartek zdążył odpowiedzieć Piotrkowi a było widać po nim że ma taki zamiar, czysty Piotrek

- Martyna a możemy porozmawiać a potem do nich dołączyć? - spytała nie pewnie Magda

- Jasne. To chłopcy idźcie na dół my zaraz przyjdziemy. - najpierw odpowiedziałam siostrze a następnie zwróciłam się do reszty

- Magda nie możemy tego powiedzieć. Dobrze o tym wiesz. - wtrącił Grzesiek

- Ona może nam pomóc.

- Albo możemy pogorszyć sytuację.

- Stop. Mówicie o co chodzi w tej chwili. Piotrek, Bartek, Janek proszę idźcie na dół my musimy porozmawiać.

- Ok, już młodzi słyszeliście. Na dół marsz.

Wyszli z pokoju a ja zostałam sama ze swoim rodzeństwem.

- Mówcie o co chodzi. Jestem waszą siostrą. Chce waszego dobra i wiecie że możecie mi powiedzieć wszystko.

- Ale to też twoja wina.

- Grzesiu. Co jest moją winą?  Co wam zrobiłam że to jest moja wina?

- Może przesadziłem. Bo trochę jest w tym twojej winy bo nas zostawiłaś. Wyprowadziłaś się od nas.

- Dalej nie rozumiem. Powiedzcie dokładnie  o co chodzi.

- Nie może... - zaczął Grześ ale zostało mu przerwane

- Nie możemy a musimy ja dłużej nie wytrzymam. Odkąd się wyprowadziłaś ojciec gdy tylko nie ma mamy bije nas. Bije i poniża. Nie możemy nawet na w-f ćwiczyć bo zbyt bardzo boli albo będzie widać ślady. Do tego...-rozpłakała się i za szybko nie przestanie. Czemu dowiaduję się dopiero teraz? Czemu wcześniej nic nie wiedziałam? Podeszłam do niej i przytuliłam ją oraz zaczęłam głaskać po plecach by choć trochę ją uspokoić, po chwili zadziałało - ...nie jestem...dzie...dziewicą.

- Co!? Przecież masz dopiero 12 lat. Jakim cudem?

- Ojciec ją gwałcił przy każdej możliwej okazji. Chciałem jej pomóc lecz jestem zbyt słaby. Przepraszam. Powinienem dać radę cię obronić. Do tego nie myśl że tak dobrze było bo nie byliśmy bici z ręki a różnymi rzeczami. Butelkami, butami, młotkiem również się zdarzyło. Potłuczonymi butelkami ciął nam skórę. Do teraz mam ranę która się paprze, strasznie boli i nie chce się zagoić oraz przykleja do ubrań. - dokończył za Magdę nasz brat

- Pokaż to. Mama tego nie zauważyła?

- A ty zauważyłaś? - spytał Grzesiu

- Nie. Przepraszam. Ty Grzesiu wracając do twojej wypowiedzi nie mogłeś nic zrobić. To nie twoja wina i nie obwiniaj się o to. -  w tym momencie podeszłam do Grzesia wraz z Magdą i przytuliliśmy się do siebie - Chodźcie do kuchni tam jest apteczka i tam pokażesz mi tą ranę.

- Marti. Ja nie chce tam wracać.

- Nie wrócisz ani ty ani Grześ. Obiecuję.

Zeszliśmy na dół do kuchni opatrzyłam ranę na plecach Grzesia. Młodzież poszła w coś tam pograć a ja porozmawiałam z Piotrkiem i powiedziałam mu o wszystkim. Poprosiłam go a raczej spytałam czy moje rodzeństwo może mieszkać tutaj z nami. Na szczęście od razu się zgodził. Zapomniałam dodać że Adriana policja już zabrała a jutro jadę do adwokata o prawną opiekę nad moim rodzeństwem oraz na policje by zamknęli naszego ojca i ukarali go tak jak powinni mimo że według mnie powinien za to wszystko być torturowany. 

Kłamanie jest złe ale zdrada jeszcze gorsza/ MaPiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz