⚣ 31 ⚣

355 38 19
                                    

Razem z Parkiem szliśmy w stronę Sehuna i tej szmaty. Całe szczęście stali na uboczu gdzie nikt nas nie będzie widzieć.

-Sehun musimy pogadać, najlepiej teraz! - krzyknąłem do niego i spojrzałem na tego lachociąga, który uśmiecha się do mnie perfidnie.

-Dobrze. Momo spadaj już. - sapnął, na co fuknęła odchodząc, daleko.

-Co to miało być z Luhanem co?

-Nie wiem, tak jakoś wyszło. Ja naprawdę go kocham i zawsze kochałem, ale z Momo to taki skok w bok, nic więcej naprawdę. - mruknął i dostal z liścia ode mnie.

-Musiałem, nie patrz się tak na mnie. Kusiło mnie. - fuknąłem na Parka, przez co się zaśmiał.

-To powiem ci tak. Jak go tak kochasz, musisz o niego powalczyć, bo innej opcji nie ma. Dla utrudnienia sprawy powiem ci, że nie chce cię widzieć. - Sehun posmutniał, ale pokiwał głową, idąc do klasy.

-Musiałeś mu zepsuć humor? - spytał Chan na co wzruszyłem, ramionami.

-Tak, mam swoje potrzeby. Chętnie bym się na kimś wyżył, ale nie mam takiej osoby.

-Co byś powiedział na szybki numerek w kantorku? - przybliżył, się do mnie całując, mnie w szyję.

-Nie - wyminełem go idąc do swojej klasy.

-Jak tak możesz! Ja tylko chcę ci sprawić przyjemność. - mruknął.

-Rozumiem, ale nie w miejscach publicznych.

-To w domu jak wrócimy. - spojrzał na mnie swoimi dużymi oczami.

-Nie, bo jest Lu...

-Mówiłem o swoim domu. Co ty na to?

-Niech ci będzie. A teraz pa. - stanąłem na palcach i go pocałowałem, wchodząc do swojej klasy.

******

-Chanyeol nie tak brutalnie. - mruknąłem, kiedy wchodził, po schodach całując moją szyję. Aż była cała w malinkach.

-Nie mogę, się powstrzymać jesteś, taki słodki. - sapnął rozpinając, spodnie a ja swoją koszulę.

Kiedy byliśmy jedynie, w bokserkach dość brutalnie zaczęliśmy się całować. Co można zauważyć po naszych ustach, bo były całe opuchnięte.

Chan zdjął z nas bokserki, wylewając na swoje palce żel intymny o zapachu arbuza. Wepchał we mnie jednego palca i poruszał nim powoli, po kilku minutach zaczął dodawać kolejne palce.

I kiedy miał, we mnie wejść mój telefon zaczął dzwonić, zignorowałem to. Bo to pewnie mój tata, ale po kilku sekundach znów zaczął dzwonić.

-Kurwa, kto nam przerywa w tak ważnej sprawie. - warknąłem Chanyeol całując, moją szyję i obojczyki.

-Halo? - odebrałem i usłyszałem dość głośny płacz i skowyt Luhana.

-Bae-ekhyun kochany w końcu odebrałeś ten zasrany telefon. - krzyknąłem przez łzy.

-A co się takiego stało, że dzwonisz do mnie? - Zagryzłem wargę, kiedy Park zaczął powoli się we mnie poruszać.

-Xiumin nasz kochany jest w szpitalu. Pogorszyło się mu. - Rozpłakał się pociągając nosem. Otworzyłem oczy, na co Chan przestał mnie pieprzyc.

-O mój Boże Luhan już jadę! - krzyknąłem rozłączając się szybko.

-Wychodzi ze mnie, jedziemy do szpitala!

-A co się takiego stało, że seks musi poczekać? - sapnął na nowo pchać we mnie.

-Xiumin jest w szpitalu. Pogorszyło się mu. - mruknąłem, ocierając łzy. Park szybko wyszedł ze mnie ubierając, swoje ciuchy a ja swoje.

******

Biegłem tak szybko, jak tylko mogłem, do odpowiedniej sali. Było to trzecie piętro sala numer sto dwadzieścia dwa.

Otworzyłem z zamachem drzwi wbiegając do pokoju, stanąłem jak wryty, kiedy zobaczyłem Kima podpiętego do różnych aparatów i kroplówek.

-Luhan co z nim? - spytałem siadając, obok niego na taborecie.

-Jest źle. - rozpłakał się przytulając mnie, na co pogładziłem, jego plecy. A zapowiadało się tak dobrze, spotykał się z Kimem byli, razem szczęśliwi a tu nagle pogorszyło się mu.

-Zobaczysz, wyjdzie z tego. Xiumin jest twardy i łatwo się nie podda. - uśmiechnąłem się przez łzy, które spływały mi po policzkach, kiedy zobaczyłem jak Jongdae kłóci się z pielęgniarką.

Kim przeszedł go odwiedzić z ogromnym misiem, czekoladkami i bukietem tulipanów.

Mam nadzieję, że wyjdzie z tego i będzie normalnie żył.

Sory za błędy i życzę miłej nocy :)

Dwie Decyzje ⚣Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz