⚣ 34 ⚣

283 25 6
                                    

-Kochanie nudzi mi się tak bardzo! - jęknąłem głośno leżąc na kanapie i oglądając coś w telewizji.

-Co ja mam na to poradzić? Jak jesteś głodny to zamów pizze lub zadzwoń do Luhana. - krzyknął z kuchni, z której robi nam herbatę. Czyż nie jest kochany? Sięgałem po telefon wybierając numer do Lu, muszę sie spytać jak się czuje i jak w ogóle jest tam u nich.

-Cześć Lu jak ja cię dawno słyszałem. Co tam u ciebie? Dobrze się czujesz? Nie masz nudności? - spytałem gładząc brzuch bo Jira zaczęła kopać.

-Cześć Baekhyun. U mnie jest już znacznie lepiej, dobrze się czuje i nie martw się o mnie tak. Xiu się poprawiło i mam nadzieję, że wyzdrowieje. Tak poza tym Sehun cały czas do mnie dzwoni i pisze sms co trochę mnie irytuje. Co mam zrobić! - krzykną cały zapłakany do słuchawki na co wciągnąłem głęboko powietrze.

-Lu kochasz go?

-No tak, ale nie chcę być znów zranionym, bo to boli jak cholera. - pociągnął nosem.

-Spróbuj odpisać na jego SMS i za jakiś czas spotkać się z nim tak na godzinę. I tak co jakiś czas, jak będziesz przekonany, że jest ci wierny to sam już wtedy zdecydujesz. - powiedziałem na jednym wdechu przez co poczułem zawroty głowy.

-Masz racje tak zrobię! Dziękuję za pomoc Baekki i życzę udanych i gorących ferii hehehe. - zaśmiał się szybko kończąc połączenie.

-Co tam u niego słychać?- Chanyeol usiadł koło mnie głaszcząc mój brzuch.

-Sehun cały czas do niego pisze, Xiuminowi już lepiej a tak poza tym to nic ciekawego. Masz na dziś coś ciekawego zaplanowane? Jak nie to zostańmy w domu i poleniuchujemy co ty na to? - zagryzłem warge patrząc się w jego czarne oczy.

-Dziś akuratnie możemy odpuścić sobie zwiedzanie muzeum no chyba że chcesz? - uśmiechnął się na co jęknąłem głośno.

-Serio Chan muzeum? To jest takie nudne, że już wolę cały dzień siedzieć w domu pod kocem. - spojrzałem na niego gniewnie na co on złapał mnie za policzek ciągnąc go.

-Nie marudzi skarbie, jutro idziemy na randkę a pojutrze pomyśle może na basen?

-Patrz jak ja wyglądam! Jestem gruby będą się wszyscy patrzeć. - fuknąłem zrzucając z siebie koc i wstając, by pójść do pokoju.

-Oj nie obrażaj się na mnie kochanie, dla mnie jesteś idealny! Zrobię ci kurczaka na obiad, ale nie obrażaj się no proszę! - przytulił mnie od tyłu na co zacmokałem.

-Ok, niech będzie, ale nie idę na basen koniec. - warknąłem kładąc się na łóżko. Po chwili dołączył do mnie Chan przytulając się do mnie jak kleszcz.

-Jak ma się Jira? Kopie dużo czy raczej jest spokojna? - spytał głaszcząc mój brzuch na co mruknąłem głośno.

-Kopie strasznie, zdecydowanie będzie miała twoje geny, bo ty też jesteś ruchliwy. - zaśmiałem się głośno na co Chan wystawił mi język aby następnie pocałować mnie w usta. Złapałem go za głowę mocniej go do siebie przyciągając a Chanyeol wsunął swoja rękę pod moje bokserki, delikatnie i powoli poruszając moim członkiem.

Jęknąłem głośno w nasze usta odrywając się od siebie, by na nowo je złączyć w namiętnym pocałunku. Zjechałem swoją ręką do krocza Parka ściskając je dość mocno na co mrukną, spojrzałem w jego oczy a on oblizał usta zduszając mojego penisa.

-Masz pietnaście minut by mnie zadowolić, inaczej będzie z tobą źle. - mruknąłem ściągając sweter i rzucając go na podłogę.

******

Za nim się obejrzeliśmy już siedzieliśmy w aucie jadąc do domu cali uśmiechnięci i wypoczęci. W ciągu ostatnich dni nic ciekawego nie działo się więc było trochę nudno ale przynajmniej trochę pozwiedzaliśmy.

-Pamiętaj skarbie, że jutro zabieram cię znów na tydzień. -uśmiechnął się szeroko, parkując przed moim domem.

-A powiesz gdzie? proszę proszę proszę! - jęknąłem głośno ale on tylko wystawił język, wysiadając z auta i biorąc z bagażnika moje walizki. Warkąłem wysiadając z auta, od razu wchodząc do domu a Chan za mną.

-Już jesteście? Co tak szybko mieliście być dopiero wieczorem. - Lu spytał nas stojąc w samym szlafroku z mokrymi włosami.

-Plany się zmieniły, jutro znów gdzieś mnie ten debil zabiera, więc przez kolejny tydzień masz wolną chatę. A jak tak z moim tatą i panem Hoseokiem? -spytałem siadając w kuchni. Zapewne Chan odkłada moje walizki do pokoju więc nie muszę ich sam potem wnosić.

-Szczerze to nawet ich nie spotykam w domu, aż dziwne prawda? Może gdzieś wyjechali nie wiem ale przynajmniej mogę spokojnie pomyśleć o wszystkim. A wiesz gdzie on cię zabiera?

-Nic nie wiem bo ten gbur nic mi nie chce mówić! Jestem na niego bardzo zły, ale mniejsza z tym. Jak z Sehunem? - spytałem na co Lu lekko się zarumienił.

-Jest ok, jak na razie rozmawiamy dużo. Mam nadzieje, że niedługo przejdziemy o krok dalej. - mruknął rozmarzony.

-Ok to fajnie, ja idę do pokoju przyjąć insulinę i zapewne Park na mnie tam czeka.

-To Idzi, ja za niedługo idę na spotkanie z Sehunem zabiera mnie do restauracji. - pokiwałem głową idąc na schody a następnie do pokoju by zobaczyć Chana siedzącego na łozku i grającego na telefonie.

Życzę miłej nocy i zapraszam do komentowania. Jutro wstawię kolejny rozdział :)

Dwie Decyzje ⚣Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz