Ta Chwila...

7 3 0
                                    

Następny dzień okazał się być najgorszym dniem wrzech czasów...
Rodzice zdążyli powiedzieć tylko ,,Pakuj się... wyjeżdżamy za niecałą godzinę,,
Załamana spojrzałam na Berniego a on na mnie. Było mi smutno lecz on mnie pocieszał...
Postanowiłam, że pójdę z nim do sklepu

[Dosłownie z nim... poszliśmy do sklepu w którym pies jest mile widziany]

Wzięłam smycz,  zapięłam go i wyszliśmy szybko z domu.
Dotarcie do sklepu zajęło nam około 10 minut. Wzięłam koszyk i przymocowałam smycz. Przeszliśmy na alejkę z psimi akcesoriami,karmą i różnymi innymi rzeczami.
Wzięłam do ręki jedną zabawkę i pokazałam ją Berniemu, nie wiem czemu ale nie był nią zainteresowany... wpatrywał się głęboko w jeden punkt... w sklep zoologiczny naprzeciwko.
Na początku myślałam, że nie podoba mu się chodzenie na smyczy po supermarkecie więc spuściłam go a on, on nagle poznał w stronę sklepu zoologicznego. Odstawiłam koszyk i pobiegłam  za nim, ale Bernie usiadł przed sklepem, więc poszłam z nim do zoologicznego... skoro tak bardzo chciał to czemu nie?- Pomyślałam.
Powiedziałam mu by szukał.
Bernie to naprawdę mądry pies!
Na moją komendę zaczął wybierać sobie karmę, smaczki i kilka zabawek. Łapał przedmioty delikatnie w pysk i pakował je do koszyka. Gdy płaciłam dostałam rabat, kasjer przyznał mi go mówiąc:
-Super rabat dla super klienta i jego super psa!
W drodze powrotnej kupiłam też średniej wielkości torbę na jego rzeczy.
Gdy wróciłam ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam moje wszystkie rzeczy już spakowane i gotowe do przewozu. Oczywiście nie obyło się bez pretensji mamy...
-Tak długo Cięnie było że smakowałam ci wszystkie rzeczy. Zejdź na dół i wsiadaj do auta!

Zeszłam na dół i choć wiedziałam że Pies miał podróżować cały czas w bagażniku

[Mamy dosyć duże auto z dużym bagażnikiem jak u auta rodzaju combi...przód auta  (czyli kierowca i pasażer) jest ogrodzony czymś w rodzaju ,,ścianki,,)]

Najpotrzebniejsze rzeczy zabrałam do środka i położyłam na siedzeniu a resztę wrzuciłam do bagażnika. Oczywiście Bernie siedział ze mną na kanapie z tyłu.
Po drodze mieliśmy oczywiście przerwy... to do MC Donalda...to na hot-dog'a. Za każdym razem brałam więcej, w MC wzięłam dodatkowo nuggetsy a na stacji zamiast małego wzięłam dużego hot-dog'a. Przecież piesek też musi jeść.
Dojechaliśmy po naprawdę długim czasie. Domek był naprawdę ładny a okolica przyjemna. Bernie oczywiście pierwszy wybiegł i pobiegł do parku. Poszłam z nim i zwiedziliśmy dosłownie cały park.

Ja oczywiście zajęłam pokój na górze wraz z moim przyjacielem.

Pokój był bardzo duży i wszechstronny. Spodobał mi się.
Z torby wyjęłam wszystkie rzeczy Berniego i poukładałam je na regale. Do szafy powpychałam wszystkie ciuchy, na regały książki i czasopisma. Po około 2 godzinach wszystko było ogarnięte. Kolejny dzień okazał się najgorszy!Eh... co tu mówić... Pierwszy dzień w nowej szkole. Boje się jak nigdy. Ale raczej powinno mi się udać.

TA INNA [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz