-...ale ja... ja tylko chciałam cię uratować... - Ray zrobiła minę skrzywdzonego dziecka i zaczęła płakać.
-e..!Ray..! Nie rycz mi tu! Uspokuj się już no! Kurwa...Po kilku minutach się uspokoili oboje. Trzeba było obmyślić plan działania. Musiał być niezawodny. Przez wentylację Zack nie przejdzie. Nie jest taki drobniutki jak ona. Kosy nie ma, kraty zamknięte...
-Hej Ray... - Foster spojrzał się z lekkim uśmiechem (zboczeńca) na dziewczynę. Na jej rozdartą sukienkę. Było na tyle duże że równie dobrze mogłaby jej nie mieć na sobie. Prawie na to samo by wyszło. Ray wystąpiły lekkie rumieńce na twarzy po czym szybko wyjęła igłę i nitkę. Zaczęła zszywać rozcięcie zaczynając od góry.
-Czekaj! Teraz cię zaskocze - mam pomysł.
-Jaki.?
-Zaczniesz bić w kraty tak żeby strażnicy przybiegli a potem... Zaczniesz krzyczeć, piszczeć i zachowywać się jak chętna dziwka...?
-... - Rachel zrobiła minę jakby chciała zabić Zacka a potem siebie. Grobową.
-N
- I
- E
-Ray to jedyny sposób..
-Po moim trupie...
-Inaczej z tąd nie wyjdziemy do huja Pana!!
-Znajdziemy inny sposób. Musi jakiś być...Jednak nie było. Po 10 minutach dziewczyna niestety nie miała wyboru. Przystąpiła do jakże poniżającego i nie podobnego do niej działania.
-Haaloo! Panie włazdzoo! Ooo.. - Zack ledwo co wstrzymywał śmiech.
Nagle przybiegł strażnik.- Co jest..?!..
- Ooh, otwórzcie te kraaty. Co ja mam tu robić..? Brudno tu.. Łóżko też brudne... Hmm, przystojniak. - Ray z miną jaka odpowiadała wcześniejszemu wymysłowi Zacka przybliżyła się do krat po czym wychyliła nogę po której stronie było rozdarcie stawiając ją pomiędzy nogi całkiem oszołomionego strażnika. Następnie rozchyliła lekko usta i wyciągnęła przez kraty rękę do jego skroni.
-Może ty masz jakieś przytulne lokum dla mnie.. Co..? Mm..Ootwórz kratę.
-Ja..jasne.. Już o.otwieram...
Nie minęła minuta a mężczyzna zrobił to o co prosiła po czym chłopak w bandarzach lekko chichocząc walną go a ten stracił przytomność.
Rachel szybko wróciła do swojego normalnego zachowania po czym rozejrzała się dookoła natrafiając na minę Fostara. Może i wcześniej chichotał głupkowato jak mameja* ale teraz.. Wydawał się zawstydzony i trochę zazdrosny. Dziewczyna jednak nic nie powiedziała. Uśmiechnęła się tylko lekko. Skinieniem ręki dała znać żeby poszukał jego identyfikatora, kluczy itp i je zabrał. Chłopak wykonał polecenie i zaczął przejeżdżać palcami po jej kostce. Ray szybko się odwróciła.
-?!
Zack przestał i pokazał o co mu chodziło. W ręku trzymał nie wielki paralizator.
Po minucie skierowali się w stronę.. eee.. wyjścia? Nie mieli zbytnio pojęcia czy to dobry pomysł żeby iść tędy ale strażnik mógł się lada chwila ocknąć.
-Pst..! Ray..!
Zero odpowiedzi.
-Ray..! Ray..!
Nadal nic.
- RAY KURWA!
Dziewczyna przystanęła i odwróciła się.
-No wreszcie. Od razu na swoje prawdziwe imię zarea... Zack ugryzł się w język ale Ray zdążyła się skapnąć i kopnęła go w krocze. Trochę się zmieniała od czasu szpitala i zdarzeń z tego dziwnego budynku dla psychopatycznych i bezdomnych seryjnych zabójców. I właśnie jeden z tych zabójców właśnie klęczał trzymając się za krocze piszcząc przy tym jak gej... Ray zaczęła się śmiać. Zack zauważając to szybko zrobił minę że nic się nie stało i tak samo wstał. Jednak...Chodził bardzo dziwnie po tym ciosie.
O dziwo strażnika znaleźli dopiero przy wyjściu z dolnego piętra. Był tam zegarek. Była 5:00. Mało czasu im zostało. Strażnik miał broń. Pistolet dosyć sporego kalibru spoczywał na jego ramieniu a on dumnie przechadzał się po przejściu między minusowym piętrem a parterem. Ray już miała spojrzeć na Zacka mówiąc że będzie ciężko ale nagle ten bez zastanowienia zaczął biedz w stronę strażnika. Rozpromieniony, z błyskiem w oku przytkną mu do szyi swoją nową zabawkę. Mężczyzne poraził prąd po czym upadł wraz z bronią... Ray patrzyła na to równocześnie umierając wręcz na zawał. Milimetra dzieliły pistolet od podłogi. Nie unikniony był wystrzał. Rzecz upadła. Minęła sekunda. Jedna. Dwie. Trzy. Cztery. I nic. Zack zdziwiony nie zbyt się przejmując reakcją Gardner odpezpieczył przedmiot i pociągnął za spust. Cisza.
-Hee..? Ci debile nawet jej nie naładowali?
-Zack!
-No co?
Po krótkiej wymianie spojrzeń ruszyli dalej. Dochodziła 5:20. Za parę minut w tę stronę będą szli kolejni. Tym razem Ray wyszła na prowadzenie żeby nie dopuścić do nie ostrożnych poczynań jej ukochanego... Nie chciała żeby teraz umarł przez jakieś głupie, małe niedopatrzenie, nie ostrożność czy pomyłkę. Ku jej oczom ukazało się główne wyjście. Nikogo tam nie było. Podejrzane... Kamery u góry po prawej dwie i jedna po lewej.
-Raz kozie śmierć...
Ray złapała Zacka za rękę i pociągnęła w swoją stronę dając mu znak do biegu. Byli tak blisko wyjścia. Tak blisko szczęścia ze sobą.. Oboje to wiedzieli, ale żadno nie odważyło się tego wyznać drugiemu. Nagle w uszach Ray zaszumiało. Nieopisany ból pojawił się w jej klatce piersiowej kilka centymetrów od serca. Ktoś w nią wycelował. I nie chybił... Za nim upadła na kafelki malując je szkarłatną cieczą zobaczyła jakąś dziwnie znajomą kobietę ukrytą za filarem i Zacka krzyczącego jej imię ze łzami w oczach wyciągającego ręce w jej stronę.
CZYTASZ
/A Co Z Obietnicą..? /Satsuriku No Tenshi / ZAWIESZONE
AléatoireRachel wydostaje się z placówki psychiatrycznej. Zamierza uratować Zacka. Wiele nieprzyjemności i przyjemności ich czeka... W skrócie opowiastka do anime Satsuriku no tenshi /Angel of Death /Anioły Zbrodni