3.Melina I Zakupy

486 37 25
                                    

Rachel obudziła się następnego dnia w jakiejś melinie. Śmierdziało tam papierosami, na ziemi walały się puszki, ściany były pomazane i mogła by przysiądz że widziała też szczura i strzykawkę. Czuła się dobrze. Dopuki nie wstała i nie zaczerpneła powietrza z całej siły; bo mimo smrodu, było jej duszno. Ból przeszył ją od razu a z rany pociekła mała strórzka krwi przebijając przez sukienkę. Jęknęła cichutko. Dopiero wtedy zauważyła że leży na czymś miękkim i ciepłym. I to coś oparło głowę na jej ramieniu dotykając policzka. To był Zack.
-Co je..jest? - wymamrotał.
-Jest ok.
-To czemu jęknęłaś? Nie kłam! Nienawidzę kłamst.
-Ehh.. Rana się trochę otworzyła ale to nic wielkiego. Naprawdę.
-Dobra, dobra... - zaczął coś warczeć pod nosem ale tak chaotycznie i cicho że nie można było tego usłyszeć czy zrozumieć.
-Gdzie my w ogóle jesteśmy? Śmierdzi tu. Nie przyjemne miejsce. Chcę z tąd iść.
- Nie zrzędź.
- Zack chce z tąd iiiiiiiiść!!!!
-Dobra, czekaj.
Chłopak wstał, oparł ją plecami o ścianę i dziewczyna zamarła. Miał rozdarty brzuch. Jak ten zakochany grubas z "TO". Bluza podarta, rana głęboka w jednym miejscu, reszta nie lekka ale nie na jakieś cztery centymetry. Krew zdążyła już zaschnąć ale była prawie na całej bluzie. Ray wyciągnęła przed siebie bladą trzęsącą się rękę wskazując na prawdopodobnie przyszłą sznyre na jedną trzecią torsu.
-Co..co. to.o?
Zack nie odpowiedział.
-Z kąt to ma..asz?
- A,to. Wiesz.. Trudno się ucieka z tobą na ramieniu przez siatkę z drutem. Ale nie boli, więc spokojnie. Dobraa.. Gdzie tu się wychodziło.

Zack przysunął się do pustej ściany, na której nie było nic. Wziął rozbieg i kopnął z całej siły w sąsiedni karton gips. Od razu do pomieszczenia (czyt.meliny narkomanów) dostało się słońce i świeże powietrze. Chłopak wziął Ray na ręce i wyszedł na dwór. Dziewczyna zaczęła od razu protestować. Twierdziła że może chodzić sama. Więc wróciła na swoje nogi. Było jasno. Chyba południe, około. Na ulicach tłumy ludzi. Jakaś kobieta po trzydziestce spojrzała na nich, upusciła zakupy i zaczęła wrzeszczeć. Rachel szybko zareagowała a Zack rzucił tylko obojętne "Oho.. Zaczyna się".
-Proszę Pani! Spokojnie! To tylko cosplay!
-Cosplay? - momentalnie się opanowała.
-Tak.
Zabrała zakupy i poszła. Przeszła kilka metrów i się odwróciła.
-A, dobra robota!
-Dziękujemy!

Zack po drodze się śmiał z sytuacji.
-Zack
-hm?
-Powinniśmy kupić nowe ubrania.
-Nieee! Moja stylówa jest nie powtarzalna! Nie dam jej zamienić!
-Uspokoj się. Wcale ci jej aż tak nie zmienimy. No weeź!
-Kurwaa no
-No proszę
-Dobra! Tylko się już tak na mnie nie patrz. Z kąt niby pieniądze weźmiesz?
- Mam trochę kasy. Z trzysta tysięcy jenów.
Zack zrobił wielkie oczy.
-Z kąt?
-Założyli mi konto bankowe i jakaś fundacja charytatywna mi je przelała. Była tam jeszcze resztka pieniędzy moich rodziców.

Szli przez miasto próbując się nie rzucać w oczy, co nie za dobrze im wychodziło. Natrafili na mały sklepik. Zack przystanął, Raj pociągnęła go w kierunku galerii. Była wielka. Dziewczynie aż błysneły oczy. Najpierw zaszli do Croopa. Chłopak znalazł tam zwykłe, czarne spodnie rurki. Potem sinsay. Tam Ray znalazła prawie wszystko. Spodnie w szaro czarne pasy z grubego materiału i paskiem z srebrnym łańcuszkiem na talii nad którym specjalnie zostawiono falbanki z części spodni, pastelowo niebieską, krutką, bluzę z kieszeniami, kapturem i napisem "Cry Baby" z przodu i nadrukiem liny, stryczka. Kupiła jeszcze zwykłą czarną bluzę z małą, czerwoną różą na piersi, koszulkę z napisem "kill me pls", jeansową kurtkę z ciekawą grafiką, ołówkową czarną spódnice z zamkiem, czarne rurki. Zack zwątpił jak wyszła z siatkami ze sklepu. Następnie odwiedzili jakiś sportowy obówniczy sklep. Zack wziął jakieś czarne buty, których firmy Ray nie potrafiła rozpoznać a ona czarne pumy i za namową chłopaka, który twierdził że w jej butach nie da się chodzić, takie same, tylko że damskie jak on. Plus kilka par skarpetek. Zack miał już dość tej galerii. Rachel zaciągnęła go jeszcze do jednego sklepu. Chłopak stanął jak wryty i uśmiechał się jak dziecko, które zobaczyło wymarzoną zabawkę. Wysłowić się nie mógł. Na chaczyku wisiała czarna, prosta bluza z kapturem z nadrukiem jak z Metaliki ale za miast nazwy zespołu pisało "Dangerous", wziął od razu. Na tych samych wieszakach wisiała jeszcze jedna, bordowa jak zaschnięta krew. Ray pokusiła się jeszcze na dwie rzeczy. Czarny plecak z eko skóry i drugą parę spodni dla Zacka.
-Raaaaay
-Coooo
-Noooogi mnie bolą
-To siedź tu, ja zaraz przyjdę.
-Głooooodny jestem.
-Ehhh. Masz tu pieniądze i won do KFC
-Mc lepszy
-Milcz. KFC!
-Jezu, odbija ci na zakupach...
-KFC!
-Dobra, dobra

Oboje wrócili po trzydziestu minutach. Ray kupiła szczotkę itp. Kosmetyki też się znalazły. Niezapomniała o bandarzach dla Zacka. Wkurzało ją to że nie wiem która godzina więc zegarek też z kąś skołowała.

Zasiedli do jedzenia. Milczeli zajadając się. Foster jadł jak świnia. Sobie wziąć coś z Mc. Chamburgera. Dwa chamburgery. Trzy chamburgery. W sumie to pięć i dwa napoje. Ray trzy B-smarty, qurrito i jeden napój. Po posiłku przyszedł czas na przebranie się i założenie opatrunków.
Skierowali się do łazienki. Nikogo w niej nie było. Dziewczyna wyjęła z plecaka kartkę i flamaster. Napisała.

PRZEPRASZAMY, TOALETA NIE CZYNNA Z POWODU REMONTU

/A Co Z Obietnicą..? /Satsuriku No Tenshi / ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz