Rozdział V

792 33 16
                                    

-HOPE ,WSTAWAJ- wydarł mi się do ucha Tony.
-JEZU ZAMKNIJ SIĘ- warknęłam.
-Już jesteśmy -powiedział Stark ignorując moją wcześniejszą wypowiedź.
-Już wstaję -mruknęłam.

Gdy wstałam wyszłam z maszyny i skierowałam się do Stark Tower razem z innymi bohaterami.
Wszyscy zmęczeni podróżą w ciszy skierowaliśmy się windą do salonu. Na wejściu spotkaliśmy Thora.

-Hej Barbie !-krzyknęłam z uśmiechem i przytuliłam go.
-Hej młoda!-powiedział szczerząc się.
Po naszym przywitaniu skierował swój wzrok na Steve'a ,który dalej trzymał na plecach James'a.
-Zanieść go do Banner'a?-zapytał Bóg.
-Jakbyś mógł -odpowiedział mu Kapitanek.
Thor pochwycił nieprzytomnego mężczyznę i udał się z nim do windy.
Kiedy gromowładny zniknął za drzwiami wszyscy wyczerpani wręcz rzuciliśmy się na kanapę, nawet Steve zluzował ,wiedział ,że Bucky jest w dobrych Bannerowskich rękach ,jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało.
Kapitanek po prostu wiedział ,że sam i tak wiele by mu nie pomógł.
-Pan Banner prosi Pana Steve'a do laboratorium-powiedział robotyczny głos Jarvis'a.
Rogers zerwał się z miejsca i prawie pobiegł do windy.
Wszyscy postanowiliśmy obejrzeć jakąś komedie.
-Ale to jest bezsensu ,związki tak nie wyglądają-skomentowałam film.
-Cicho-powiedzieli wszyscy wsłuchując się w wypowiedzi aktorów.
Postanowiłam przejść się do laboratorium gdyż film był totalną katastrofą.
-Jak tam idą wam badania?-spytałam gdy wreszcie wyszłam z windy. Nikt nie raczył mi odpowiedzieć więc podeszłam do mężczyzn. Nagle Bucky zerwał się ze swojego prowizorycznego łóżka . Zanim zdążyłam odskoczyć brunet podparł mnie do ściany. Zaczął mnie dusić. Banner i Steve próbowali go jakoś ode mnie odciągnąć ale gdy to nie przynosiło skutku Bruce pobiegł po jakąś strzykawkę i wbił ją zimowemu w szyję. James opadł ociężale na ziemię a ja na podłogę. Łapczywie łapałam powietrze. Zamiast polepszać się mój stan coraz bardziej się pogarszał ,było mi nie dobrze, po prostu myślałam ,że rzygnę Steve'owi w twarz. Gdy już byłam bliska stracenia przytomności poczułam jak Steve klepie mnie w policzek i coś mówi ale słyszałam to jak przez mgłę. Moje powieki stały się ciężkie. Zemdlałam. Obudziłam się podłączona do aparatury ,strasznie chciało mi się pić. Wstałam i odłączyłam wszystkie kabelki ,które badały moje parametry życiowe . Zobaczyłam szklankę z wodą przy moim łóżku w skrzydle szpitalnym ,szybko po nią sięgnęłam . Wypiłam napój jednym dużym łykiem. Gdy znowu się położyłam usłyszałam jak drzwi się otwierają i wchodzi przez nie Tony.
-Ile spałam-zapytałam.
-Jakieś 2 godziny-odpowiedział usadawiając swoje poślady na małym granatowym fotelu w kącie sali.
-Mogę iść już do siebie?-spytałam z nadzieją.
-Lepiej żebyś jeszcze trochę poleżała. Bruce zrobi tobie jeszcze badania kontrolne- powiedział Tony z czarną kawą w różowym kubku z serduszkami.
-Fajny kubek-pochwaliłam naczynie.
-Też tak myślę, dostałem od Pepper na urodziny- oznajmił dumny Stark, bo w końcu ruda nie zapomniała o jego urodzinach szkoda  tylko ,że o urodzinach Potts ja mu przypominam już od dobrych kilku lat.
-2 godziny później-
Stark wyszedł z sali jakąś godziną temu zostawiając mnie na pastwę białych ścian.
Nagle do pokoju wszedł Banner.
-Wreszcie-mruknęłam.
Bruce tylko spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem.
-Co zrobiliście z Zimowym?- zapytałam choć znałam odpowiedź na to pytanie.
-Zamknęliśmy go w celi na jakiś czas. Stark tak kazał- powiedział Banner mierząc mi ciśnienie.
-Wszystko w normie- podsumował doktorek po sprawdzeniu wszystkiego.
-Mogę już iść?- zapytałam i zeszłam z taboretu na ,którym musiałam się usadowić do pobierania krwi.
-Tak- odpowiedział Banner
Szybko poszłam w stronę windy. Miałam dość skrzydła szpitalnego ,spędziłam tam 4 godzinu o 4 godziny za dużo. Gdy weszłam do windy znowu usłyszałam tę muzykę ,od tych melodii w windzie można dostać nerwicy. Najgorsze jest to ,że później ten dźwięk towarzyszy mi do końca dnia w mojej głowie.COŚ OKROPNEGO.
Gdy wreszcie wysiadłam z windy weszłam do salony ,który ku mojemu zdziwieniu był pusty. Akurat to pomieszczenie było miejscem spotkań a ,że był połączony z nowoczesną przestronną kuchnią funkcjonował także jako jadalnia. Gdy weszłam do mojego pokoju niemalże od razu rzuciłam się na łóżko. Ale w sumie głupio tak leżeć. Spojrzałam na zegarek ,była 16. Wstałam z materaca i chwyciłam za mój szkicownik ,który był zapewne tak stary jak Odyn. Ale nie mówcie Thorowi ,że tak pomyślałam. Wiecie jak on liże dupę swojemu ojcu. Lubię Thora ale czasami faktycznie przesadza ,nie widzi ,że Odyn czasem go wykorzystuje. Thor naprawdę darzy swego ojca miłością. W każdym razie pomijając mój wywód na temat gromowładnego mój szkicownik jest nieco podniszczony i kartki ma zapełnione licznymi rysunkami ,niektóre są przemyślane a inne są tylko bazgrołkach bez planu. Z nudów zaczęłam rysować jakiś kryształ. Nie mam pojęcia ile czasu minęło. Spojrzałam na kartkę ,która była zapełniona rysuneczkami po brzegi. Znów spojrzałam na swój telefon w celu sprawdzenia godziny, jest 18. Idealna godzina na kolację ,szybko wstałam z swojego parapetu i skierowałam się w stronę kuchni. Nadal nikogo nie było. Jak zawsze lodówka była wypełniona po brzegi. Postawiłam na zwykle kanapki z serem i pomidorem. Po zrobieniu jakże odżywczego posiłku usadowiłem swój szanowny tyłek na kanapie i włączyłam sobie serial „Peaky Blinders". Po obejrzeniu połowy odcinka usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. Spojrzałam w stronę drzwi i ujrzałam Natashę ,która przeciera oczy ze zmęczenia.
-To ty spałaś w czasie dnia?-zapytałam zaskoczona.
-Wczoraj nieźle zabalowaliśmy ,to wszystko wina Starka- odpowiedziała ruda ,która wyglądała okropnie jej potargane włosy sterczały i chyba chciały od niej uciec.
-Z jakiej okazji była impreza?- spytałam odkładając talerz do zmywarki.
-Nie jestem do końca pewna-odparła Rosjanka siadając na kanapę.
-Stark zawsze znajdzie powód do picia- mruknęłam.
-Bo wiesz jak on pije w grupie to nikt nie może go posądzić o alkoholizm-powiedziała ruda.
-Inni jeszcze śpią?- zapytałam ponownie.
-Steve pewnie ćwiczy ,szczęściarz ma to cholerne serum w sobie i nie czuje się jak gówno-mruknęła Natasha wstając z kanapy. Zapewne idzie po leki przeciwbólowe, no cóż nie dziwię się jej imprezki Tony'ego zawsze źle się kończą co możemy zauważyć na załączonym obrazku skacowanej Natashy. Nie ma co zazdrościć ja osobiście się cieszę ,że mnie tam nie było, zawsze Stark wmusza we mnie alkohol pod pretekstem tego ,że nie umiem się bawić, jakby napoje procentowe  miały mi tę zabawę zapewnić. Postanowiłam przejść się na spacer do parku ,wolę skorzystać z całkiem ładnej pogody. Pochwyciłam tylko moją dżinsową starą kurtkę i wyszłam.

————————————————————
Hejka kochani
Przepraszam za tak długą nieobecność ,ale w końcu coś udało mi się napisać. Mam nadzieję ,że rozdział wam się spodoba.
🌚1036 słów🌚
                                                  Emojisea❤️

Hope  || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz