— Jesteś najbardziej lekkomyślną dziewczyną jaką znam, wiesz?
Nie docierający z zewnątrz huk wiwatów, oklasków, czy rozmów publiczności sprawiał, że korytarze hali widowiskowej akademii U.A. spowijała atmosfera ciszy i spokoju, tworząc idealne miejsce dla każdego kto pragnął by odpocząć od całego tego zgiełku. A przynajmniej względnie. Infirmeria, a zarazem miejsce intensywnej pracy Recovery Girl zdawała się być na ten moment najbardziej burzliwym stanowiskiem w całym budynku, gdy wydostające się zza jej drzwi pełne matczynej wściekłości uwagi rozdzierały przyjemną ciszę w drobny mak.
— Pomyślałaś w ogóle jak bardzo opłakane w skutkach mogło być twoje postępowanie?
— Babciu...
— Czemu ty zawsze najpierw coś robisz zanim pomyślisz?
— Dopiero co się obudziłam, a już na mnie krzyczysz.— Wtrąciła opatulona ciepłym nakryciem nastolatka, skrywając swoją wykrzywioną w grymasie bólu twarz w kolanach. Miała wrażenie jakby jej pulsująca głowa miała zaraz pęknąć w pół, na dodatek krzyki pielęgniarki niczym siekiera rąbały ją coraz mocniej, sprawiając że ból stawał się z każdą chwilą silniejszy. Tutaj jedna tabletka przeciwbólowa nie wystarczy, pomyślała ze wzrokiem wbitym w kolejną porcję leków, a szczególnie w jedną, czerwoną kapsułkę – antidotum na ból.
— Bo nic innego na ciebie nie zadziała! Chociaż pewnie będzie tak samo jak w przypadku twojego ojca, nawet krzyki nie pomogą.— Dłonie Senri zacisnęły się mocno wokół jej ramion. Poczuła ból wbijanych w skórę paznokci, po których zostaną ślady, a może i nawet przedrą się przez cienki nabłonek chroniący kolejne warstwy skóry, pozwalając świeżej krwi wydostać się na światło dzienne. Nie interesowały jej jednak skutki, a efekt – jednym bólem uśmieżała kolejny, ten który ciągnął się za nią niczym fatum przez wiele lat, począwszy od lat dziecięcych, aż do dnia obecnego.
— Pod tym względem praktycznie niczym się nie różnicie!— Proszę cię, babciu.— Przełknęła z trudem ślinę, a razem z nią łzy, które cisnęły się do jej oczu. Nie mogła płakać, nie chciała, obiecała to sobie. Nie po tym jak przyrzekła, że stanie się silniejsza, by zwrócić na siebie uwagę ojca i udowodnić mu, że nigdy nie potrzebowała jego pomocy.
— Możesz mi mówić wszystko. Wszystko. Tylko nie porównuj mnie z nim.— Senri... Wiem że wciąż jesteś na niego zła, ale on naprawdę o ciebie dba. Na odległość, za pośrednictwem innych, ale wciąż to robi.— Stojące za oknem drzewo rozszczepiło swoją gęstą od liści koroną światło słoneczne, które następnie przez szybę w oknie przedostało się w postaci drobnych strużek. Turkusowe tęczówki błysnęły, gdy w tym momencie to nimi o wiele bardziej niż samymi słowami starszej kobiety zainteresowana była piętnastolatka. Nie chciała słuchać niczego co miała do powiedzenia pielęgniarka, nie miała zamiaru ulec żadnym jej ani niczyim innym przekonaniom, by pogodzić się z ojcem.
— Po za tym sam tu przyszedł kiedy spałaś i zapytał, czy nie dolega ci nic poważnego.— Serio? Czy może kazał ci to wszystko powiedzieć, bo tak mu było wygodniej?— Odparła uparcie, swojego wzroku oni na moment nie oderwając od znajdującego się za oknem błękitnego nieba. Była zdania, że skoro już wybrał drogę samotności to niech podąża nią już do samego końca. I nie wyobrażała sobie by w najbliższym czasie mogło cokolwiek zmienić jej zdanie.
— Nie, kochanie.— Zmieniając ton głosu na o wiele dosadniejszy, Recovery Girl chciała ukazać dziewczynie jej zbliżającą się do końca cierpliwości. Nie potrafiła już patrzeć jak oboje – zarówno ona, jak i jej ojciec, tłumią swoje uczucia, wypełniając się nieprzyjemnym bólem, który pożera ich powoli od wewnątrz.
— Toshinori jest twoim ojcem, chcesz tego czy nie.— Recovery Girl widziała niepewne podejścia, próby, starania All Might'a, jednak lata rozłąki od własnego dziecka były powodem jego sztywności w stosunku do dziewczyny, nie potrafił podejść do niej tak jak to powinno wyglądać w przypadku rodziny. A Senri? Swoją wciąż tlącą się miłość do ojca starała się stłumić sztuczną nienawiścią, mimo iż ewidentnym było że bardzo pragnie jego uwagi.
— Jest też tylko człowiekiem i popełnia błędy. Nie możesz go ciągle obwiniać za przeszłość, bo nie mógł tego przewidzieć.
CZYTASZ
Longing | Boku No Hero Academia Fanfic
Random,,Wszyscy rodzimy się z pustką w piersiach wielkości taty. Nasi ojcowie albo ją wypełniają, albo w miarę dorastania czujemy tę pustkę coraz bardziej." ~ Charles Martin "Będąc ojcem uważam świadomość winy za to, że zawiodło się własne dziecko w chwi...