Sny. Tyle o nich ballad, tyle wierszy, tysiące piosenek i miliony książek, ale ile tak naprawdę o nich wiemy? Czy mają jakieś znaczenie, czy to tylko przesądy, w które wierzą głupi ludzie? Śnimy o przypadkowych ludziach i o mało znaczących wydarzeniach. Czasami o naszych cichych marzeniach, z których nie zdajemy sobie nawet sprawy. Prawda jest taka, że niestety tylko nocą możemy mieć skrzydła i lecieć wysoko do nieba i tylko w snach umiemy przyznać się do swoich uczuć i pragnień, ale też do swoich błędów i słabości.
08.03.2018 (czwartek)
Yoongi gwałtownie podniósł się do pozycji siedzącej na łóżku. Jego oddech był nierówny, a pot spływał z jego czoła. Chłopak potrzebował kilku sekund, żeby doszło do niego to, że wszystko, co się przed chwilą stało było tylko koszmarem, okropnym, wręcz przerażającym koszmarem. Min zamknął oczy, wzdychając i opadł z powrotem na poduszki. Najpierw bezsenność, potem te koszmary — jakby podświadomość Yoongiego naprawdę nie chciała, by ten się wreszcie wyspał. Szatyn spojrzał na wyświetlacz telefonu, na którym wyraźnie widać było, że obudził się on trzy godziny przed budzikiem, a godzina czwarta rano nie była ulubioną porą na wstawanie Mina.
Godzinę później Yoongi dalej gapił się tylko w biały sufit, bo to było właśnie jego zajęcie, gdy nie mógł spać. Ostatnio robił to dość często. Zauważył małą plamę dokładnie nad swoją głową i od kilku dni wymyślał różne teorie pojawienia jej się w jego pokoju. Najprawdopodobniej była ona zwyczajnym śladem po zamordowanym komarze, ale po przyglądaniu się jej kilka godzin tygodniowo, Yoongi doszedł już do teorii o tym, iż owa plama była dziełem kosmitów, lub wehikułem czasu. Tak, nastolatek miał wyobraźnię. Szkoda, że musiała się ona uaktywniać w najgorszych momentach i dotyczyć plamy na suficie.
Oczywiście pobudka o czwartej rano nie przeszkodziła Yoongiemu w tym, by spóźnić się na pierwszą lekcję, jaką była jego ukochana biologia. Nauczycielka przewróciła tylko oczami, gdy wszedł do klasy jak zwykle spóźniony, mrucząc coś o zaspaniu (prawda była taka, że Yoongi po prostu nie lubił się spieszyć, a wręcz kochał się ociągać z wychodzeniem z domu). Min usiadł na swoim miejscu obok Tae, ignorując pobłażliwe spojrzenie swojego przyjaciela, który widząc, że koszykarz nie wyciąga podręcznika, bez słowa przesunął swój na środek ławki. Bo taki właśnie był Yoongi — często zapominał o rzeczach, które go nie obchodziły i nie przykładał się do nich w stu procentach (a nawet pięćdziesięciu). Dlatego dobrze, że miał kogoś takiego jak Tae, który zawsze go pospieszał i mu o wszystkim cierpliwie przypominał (no może nie zawsze cierpliwie). Yoongi miał wady i Taehyung też je miał, a ich charaktery były zupełnie inne, przez co często się sprzeczali o głupoty, a Hoseok ich godził, ale właśnie przez swoją odmienność się dopełniali. Tae wyciągał Yoongiego do ludzi, gdy ten nie miał na to ochoty i próbował go rozruszać, gdy tamten miał ochotę tylko leżeć w swoim łóżku, a Min był jedyną osobą, której udawało się sprowadzić Kima na ziemię i uspokoić, gdy tamten zaczynał panikować przez jakieś głupoty. Dlatego przyjaźnili się od przedszkola i odmienne poglądy dotyczące mało ważnych rzeczy, nigdy nie stanęły na dłużej pomiędzy nimi.
- Poznałem wczoraj tego twojego Jeongguka. - wyszeptał czarnowłosy do przyjaciela.
- No tak, wspominał coś o tym, że chce się dostać do drużyny. Jak mu poszło? - spytał zaciekawiony Tae.
- Ma potencjał i jest zacięty, ale trochę zbyt pyskaty.
- Oh, ty zawsze musisz na coś pomarudzić — westchnął Taehyung z irytacją, na co Yoongi z trudem opanował śmiech — Mnie też tak obgadujesz z innymi?
- Zawsze. Nie mam nic lepszego do roboty niż narzekanie na to, jak irytujący jesteś. -droczył się z brunetem Yoongi.
Dzwonek. Dziesiątki uczniów wybiegających ze swoich klas zmierzających w różnych kierunkach. Niektórzy pędzili do toalety, by zdążyć przed tym, jak zrobi się wielka kolejka. Inni szli do sklepiku szkolnego, by kupić sobie coś do jedzenia, a jeszcze inni siadali na ławkach i parapetach, plotkując ze znajomymi. Jimin zaś założył swoje czarne — kontrastujące z blond włosami — słuchawki i usiadł pod klasą, czekając na swój znienawidzony przedmiot, którym (o dziwo) nie była matematyka, a angielski. Park doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że język ten jest naprawdę ważny i potrzebny, aczkolwiek za nic w świecie nie mógł zapamiętać wszystkich czasów i się nimi posługiwać. Stresował się więc zawsze, gdy musiał powiedzieć coś, czego wcześniej dobrze nie przemyślał i wręcz nienawidził sytuacji, w której cała klasa chichotała pod nosem, bo zrobił jakiś najgłupszy na świecie błąd. Wbrew pozorom ostatnie czego blondyn chciał to siedzieć na tej lekcji z kimś, komu język ten nie sprawiał żadnych problemów, bo wtedy czułby się jeszcze głupszym, niż czuł się wcześniej.
Los jednak lubił żartować sobie z biednego Jimina, więc gdy zabrzmiał dzwonek, a uczniowie weszli do klasy, okazało się, że siedzi on z najlepszym z angielskiego uczniem w klasie.
Park nie skłamałby, gdyby w przyszłości opowiadając o tej lekcji, stwierdziłby, że była to najbardziej stresująca lekcja angielskiego w jego życiu. Nie dość, że nauczyciel stwierdził, że dobrym pomysłem na pierwszą lekcję będą rozmowy po angielsku w parach, to jeszcze postanowił je ocenić. Tak właśnie Min Yoongi dostał pierwszy raz w życiu E* z angielskiego, a Park Jimin po raz pierwszy poczuł gniewne spojrzenie tego szczególnego ucznia i poczuł, że zdecydowanie nie chce doświadczyć tego ponownie.
- He are! Rozumiesz to? He ARE? Błagam was, nie robiłem takich błędów, będąc w przedszkolu! - żalił się Yoongi przyjaciołom, którzy cierpliwie znosili jego irytację słabą oceną.
- Wdech i wydech, nie jestem przyzwyczajony do uspokajania ciebie, bo zwykle jest odwrotnie, ale zaraz jest matma, na której też siedzisz z Jiminem, więc jak zaraz się nie uspokoisz, to lepiej tam nie wchodź. - powiedział Taehyung, kątem oka spoglądając w stronę Jimina, który jak zwykle spędzał przerwę ze słuchawkami w uszach i spuszczoną głową.
- Jesteś dobry z angielskiego, więc wyluzuj, bo ze sprawdzianu na pewno dostaniesz dobrą ocenę. Przeżyjesz jedno E, bo i tak na koniec będziesz miał A. - dodał Hoseok — Ja jadę cały rok na E i żyję — powiedział, przez co Yoongi spiorunował go wzrokiem. - No dobra, może to nie było najlepsze porównanie.
Taehyung poklepał Yoongiego po plecach, przez co zdenerwowany chłopak westchnął tylko cierpiętniczo i wziął ostatni głęboki wdech i wydech. Wiedział, że nie powinien przejmować się jedną oceną, jednak angielski był zawsze czymś, w czym był naprawdę dobry, a nigdy nie uważał siebie za dobrego w wielu rzeczach. Skarcił się jednak za ten wybuch i postanowił myśleć racjonalnie i zwalić winę na nauczyciela. Bo kto normalny robi takie rzeczy na pierwszej lekcji. W dodatku to, że Park nie potrafił zrealizować zadania, nie oznaczało, że Yoongi był za to odpowiedzialny, więc nie powinien wystawiać ich obojgu oceny za umiejętności tylko jednego z nich. Każdy miał swoje słabe strony. Min policzył więc w myślach do piętnastu i postanowił jeszcze nie zapisywać Park Jimina na swojej czarnej liście.
Okazało się, że kolejną okazję do spisania Jimina na straty, Yoongi miał już na drugiej lekcji wychowania fizycznego, gdy nieszczęśliwie trafił on do jego drużyny w koszykówkę. Obserwator mógłby stwierdzić, że Park naprawdę się starał, jednak jeszcze bardziej starał się Min, którego naprawdę mało dzieliło od wybuchnięcia na środku boiska, gdy po raz kolejny Jiminowi odebrano piłkę. Blondyn był za to iście przerażony, ponieważ na pierwszej lekcji gorączkowo próbował przekonać trenera, że to straszna pomyłka i powinien być zwolniony z zajęć na cały rok. Na nic zdały się błagania i próby przekonania go o tym, że Jimin nigdy nie grał w koszykówkę ani nie uprawiał innych sportów (co do końca prawdą nie było). Mężczyzna odprawił go z kwitkiem i kazał mu ćwiczyć, aż nie przyniesie mu zwolnienia od lekarza na papierku, a Jimin mógł już tylko się modlić o przeżycie. Na początku cieszył się, że jest w drużynie Yoongiego z prostego powodu — nie chciał być jego przeciwnikiem w czymś, w czym był najlepszy (jednak współpraca z nim nie okazała się wcale lepsza).
Miarka się przebrała, gdy Jimin wrzucił piłkę do swojego kosza, dając punkt przeciwnikom, a Yoongi najzwyczajniej w świecie się wkurzył.
- Park do kurwy! Jak nie wiesz, co robisz, to lepiej nic nie rób, tylko się odsuń i daj nam odwalić całą robotę! - Yoongi złapał wystraszonego Jimina za kołnierz i pociągnął prawie pod sam kosz. - Stój tu i próbuj robić cokolwiek, żeby nie wrzucili piłki do tego kosza, rozumiesz? Spróbuj przez chwilę nie być taki beznadziejny...
Jednak w obronie Jimin też był beznadziejny, a drużyna Yoongiego przegrała cały mecz, ku niezadowoleniu kapitana drużyny koszykarskiej.
Wtedy Yoongi pomyślał, że Jimin naprawdę sprawia, że przegrywa we wszystkim, w czym jest dobry i robi mu to na złość. Stwierdził, że blondyn musi go nienawidzić. Nie wiedział jednak, że wieczorem na ciele Parka pojawią się siniaki, ponieważ Jimin naprawdę próbował bronić kosza i naprawdę nie chciał być we wszystkim beznadziejny. Nie wiedział, że tego wieczora Jimin płakał przez Yoongiego po raz pierwszy.
*w Korei jest system ocen od A do F, gdzie A to nasze szóstka, a F jedynka.a/n
Jestem strasznie s³aba w robieniu notek pod rozdzia³ami, ale chcia³am napisaæ tylko, ¿e mój semi uband - Stray Kids, mieli wczoraj comeback, wiêc zajrzyjcie tam i stanujcie tych utalentowanych ch³opców. Pa
CZYTASZ
Philophobia /Yoonmin
FanfictionMin Yoongi lubił monotonię, lubił wiedzieć co go czeka następnego dnia, nienawidził zmian. Znienawidził więc ten dzień, w którym wszystko się zepsuło, znienawidził widok wschodu słońca, bo wtedy się o wszystkim dowiedział i znienawidził Park Jimina...