#3 Początek, a już komplikacje...

127 11 3
                                    

  [Imię] zaczęła coraz częściej wychodzić z domu na wieczór. Chodziła po ciemnych uliczkach szukając jakichkolwiek informacji o Yakuzie, przeglądała również internet. Nie wiedziała czego dokładnie poszukuje, może tak naprawdę jedynie robiła sobie spacery licząc że na coś się natknie? Z pewnością jej zachowanie było amatorskie, chodziła z głową w chmurach zamiast skupić się na swoim zadaniu. Ciągle rozmyślała nad czymś, zapewne nad tym co może zrobić, jak może zdobyć informacje. Może też nad tym co właściwie robi? Może ta chęć pomszczenia kuzyna była tylko impulsem? Przemyślała to w ogóle? Jak właściwie interpretuje pojęcie zemsty? Jest taka prostolinijna, że "zemsta" to po prostu zabicie kogoś w odwecie? Z jednej strony Mahiru zginął szybko, nie cierpiał zbyt długo, może nawet nie zauważył że umarł, kiedy zmienił się w ducha? O ile te w ogóle istnieją. Z drugiej strony sama poprosiła Kuro by pozbył się wielu ludzi, którzy zabili Mahiru. Jedno życie za jakieś dwadzieścia innych? To już jest wystarczająco nierówna cena...

  Kuro szedł za dziewczyną, ukrywając swą obecność oczywiście. Jako kot trzymanie jej tępa było dość męczące, szczególnie dla tak leniwego osobnika. Nie chciało mu się tak łazić, jednak jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Doskonale wiedział co może czekać w takich uliczkach, na tak z pozoru niewinną dziewczynę. Dokładnie, z pozoru. Bez względu czego by mu nie powiedziała. Doskonale widział ten lekki uśmiech na jej twarzy kiedy brali ciało Mahiru z tamtego placu. Uśmiech, kiedy rozglądała się po martwych ciałach. Nie wiedział co jej siedzi w głowie, jednak przy niej odezwało się w nim coś, czego dawno nie czuł- ciekawość. Typ człowieka z którym do tej pory nie miał większych kontaktów, świetny aktor, jednakże tak nieidealny. Tak łatwo dać poznać po sobie prawdziwą naturę? Ciekawe co może kryć się pod niepozornym uśmiechem, a może to nie było do końca tak, jak uważał?

  Dziewczyna wyszła na mały placyk pomiędzy budynkami. Toczyła się tam akurat bijatyka dwóch chłopaków, nie dorosłych, wyglądali na jakieś 17 lat. Stanęła na boku placu przyglądając się walce. Wygrał brunet, uderzył drugiego tak mocno, że poleciał na ścianę, gdzie zemdlał. Wtedy wygrany, kopiąc jeszcze nieprzytomnego, dostrzegł kątem oka dziewczynę. Odwrócił się do niej i podszedł przypierając ją do ściany.

— No proszę, co my tu mamy... — Od razu popatrzył się z góry na jej biust, zbereźnik. Dziewczyna nie mówiła nic, jedynie patrzyła się pusto przed siebie. Ten dotknął jej włosów biorąc jedno pasmo i przejeżdżając po nim rękami. Po chwili je powąchał.

— Fajny masz szampon, wiesz? — Skanował ją wzrokiem, a ta zaczęła zaciskać pięści.

— Nie dotykaj mnie. — Wreszcie się odezwała, na co ten popatrzył na jej twarz z zaciekawieniem.

— Co? Nie podoba się? — Wziął rękę i chciał jej dotknąć jeszcze raz, jednak ta uderzyła go dłonią.

— Mówiłam, nie dotykaj mnie, jesteś obleśny — odparła z pogardą i podniosła na niego pusty wzrok.

— Ooo, jak groźnie. — Zaśmiał się. — To co mi zrobisz skoro ci nie pasuje? — Spojrzał na nią z wyższością.

  Dziewczyna szybkim ruchem ręki wsadziła mu palce do oczu po czym odkopnęła go od siebie.

— Ty suko! — Zasłonił rękami twarz i się zgarbił.

— Sam nie jesteś lepszy, nie? — Podeszła do niego i kopnęła w brzuch. Zza śmietnika Kuro bacznie obserwował całą sytuację.

  Brunet na ślepo chciał uderzyć dziewczynę, ale ta zrobiła unik i podstawiła mu nogę przez co się wywrócił. Rozglądając się, zobaczyła na ziemi metalowy pręt, podeszła tam i podniosła go. Gdyby przedmiot leżał trzy kroki dalej, Kuro chowający się tam prawdopodobnie zostałby odkryty, ale tym razem mu się udało pozostać w ukryciu za tym jakże przydatnym śmietnikiem. 

  [Imię] była gotowa rozwalić chłopakowi głowę, stanęła nad nim z prętem w ręku i zrobiła zamach.

Nic się nie stało.

  "Huh?" Odwróciła się i zobaczyła Kuro trzymającego drugi koniec jej narzędzia niedoszłej zbrodni.

— Kuro? Co ty tu robisz? — zapytała zdezorientowana.

— A może ty mi to powiesz? — w jego głosie można było dosłyszeć złość i zirytowanie. Wyrwał jej przedmiot i odrzucił gdzieś pod ścianę.

  Wykorzystując chwilę nieuwagi dziewczyny, brunet podniósł się z przerażeniem w oczach i uciekł najszybciej jak tylko mógł. Eve chciała go gonić, ale Kuro chwycił ją za nadgarstek i zatrzymał.

— Więc? Powiesz mi co tu odwalasz? — dalej był zdenerwowany, jednak tym razem do jego głosu doszło trochę chłodnego podejścia.

— Pokazuje mu dlaczego tak się nie traktuje kobiet — odparła bez większych emocji.

— Wiesz że wiele go to nie nauczy jak go zabijesz? — Ścisnął mocniej jej nadgarstek.

— Nauczy się na kolejne życie. — Kątem oka zerknęła na ściskającą ją rękę Kuro.

— A skąd wiesz że jest kolejne? — Przymrużył oczy. Puścił ją i chwycił za kurtkę lekko ją podnosząc.

  Zamilkła, nie wiedziała co odpowiedzieć.

— Nie potrzeba nam więcej ofiar! — Podniósł głos mocniej ściskając jej ubranie. W jego oczach można było dostrzec złość.

Dalej cisza


— Naprawdę nie wiem co ty masz w głowie... — Westchnął i ją puścił. Schował ręce do kieszeni i odwrócił się tyłem jedynie patrząc na nią kątem oka.

— Nie wiem kto ci tak zrył postrzeganie świata, ale nauczę cię tego, co nauczył mnie Mahiru i cię naprostuje — dodał już ciszej i popatrzył przed siebie.

Dziewczyna stała jak wryta, jednak podniosła na niego wzrok z zaskoczeniem i nadzieją w oczach.

— Poproszę... — wyszeptała pod nosem, jakby jednocześnie chciała żeby to usłyszał, a jednocześnie nie.

  Kuro zaczął powoli kierować się do wyjścia z uliczki, [Imię] w końcu ruszyła się z miejsca i podbiegła do niego. Objęła go od tyłu, na co ten się zatrzymał, kiedy już otworzył usta by spytać o co chodzi, usłyszał ciche "arigato". Dziewczyna ścisnęła go wtedy mocniej, jednak po krótkiej chwili puściła i przeszła przed niego.

— Idziemy na sushi? — jakby nigdy nic, zapytała pochylając się do przodu z zaplecionymi za sobą rękami i uśmiechem na twarzy.

  Chłopak zamknął usta po zaskoczeniu i westchnął.

— Jak mógłbym odmówić żarełka?

  [Imię] zaśmiała się, a Kuro do niej dołączył i zaczęli się śmiać idąc w stronę baru z sushi.


Stoi na dachu z lornetką i notatnikiem. Bacznie obserwuje, wyjmuje komórkę i wybiera numer. Dzwoni. Po drugiej stronie słuchawki słychać męski głos.

— I jak?

— Potwierdzam jej tożsamość. 

— Dobrze więc, coś jeszcze?

Cisza, zamyślenie. Mężczyzna przygryzł wargę w zastanowieniu.

— halo?

— Nic więcej.

Rozłączono. - Ten napis widniał na ekranie telefonu. Facet podniósł wzrok na niebo chowając komórkę. "Będzie padać" stwierdził widząc chmury.


*****
1000 słów! Jaka pikna liczba xD

No, dzisiaj troszkę krótszy rozdział, ale zdecydowałam się na lekkie zmiany w fabule żeby nabrała więcej sensu i tak jakoś wyszło :P.

Zemsta? [Servamp][KuroxReader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz