Rozdział 2

46 8 6
                                    

Gdy żołnierze w szarych mundurach zaczęli nas prowadzić, pomyślałam, że prowadzą nas gdzieś, gdzie będziemy mogli odbyć naszą (prawdopodobnie) ostatnią rozmowę z bliskimi. Jakie było moje zdziwienie, gdy przechodząc przez nieznane mi wcześniej zaułki i korytarze Kapitolu doszliśmy na peron, na którym stał długi, zardzewiały, szary pociąg, który  swoim wyglądem przypomina bardziej to, czym przyjeżdżali tutaj Trybuci na Pierwsze Głodowe Igrzyska, wiem, bo oglądałam raz powtórkę z ciekawości. Podsumowując, pociąg ten jest od dawna passe i patrząc na jego koła mam wątpliwości, czy w ogóle jeździ. Nie ma mowy, że do tego wsiądę.

-Wsiadajcie. - rozkazał nagle prowadzący nas rebeliant, otwierając ledwo ruszające się drzwi do pociągu.

-Nie ma mowy! - oburzył się nagle jeden z chłopaków, a po nim odezwała się reszta, tworząc niewyobrażalny szum, który zagłuszał wszystko i wszystkich.

-Mamy prawo do spotkania się z bliskimi! - jakiejś dziewczynie udało się wyrwać z szumu.

-Teraz jesteście pod naszymi skrzydłami, to my mówimy jakie macie prawa, a jakie nie, a teraz wsiadać! - żołnierz stracił cierpliwość.

-Nie. - chłopak w niebieskich włosach wyszedł z szeregu i podszedł do żołnierza.

Wtedy stało się coś, czego nikt się nie spodziewał.
Zdenerwowany rebeliant, uderzył chłopaka w twarz z taką siłą, że z jego nosa polała się czerwona ciecz, którą widziałam wiele razy w telewizji, ale pierwszy raz zobaczyłam ją na żywo. Nie ja jedyna zamarłam z przerażenia, szum zamienił się w ciszę, a rebelianci podnieśli jęczącego, czyli przytomnego, chłopaka i wciągnęli go do pociągu.

-Ktoś jeszcze potrzebuje pomocy przy wejściu? - zapytał żołnierz, pocierający swoją dłoń, jakby tylko czekał na kolejną ofiarę, którą mógłby uderzyć. Jednak nikt nie odpowiedział. - Tak myślałem. Do środka! - rozkazał ponownie, tym razem z pozytywnym skutkiem, wszyscy zaczęli wchodzić gęsiego do środka.

Nawet ja nie śmiałam postawić się rebeliantowi po tym, co zobaczyłam. On uderzył go bez skrupułów, uderzył aby zadać jak najwięcej obrażeń, nie zdziwiłabym się jeśli uderzył, aby zabić.

Po minach wszystkich mogłam stwierdzić, że mieliśmy do tego wszystkiego zgodne nastawienie, jakby to wszystko było jakimś nie śmiesznym żartem, byliśmy wybierani na kilkudniowe wakacje, z których wrócilibyśmy cali i zdrowi, podczas stania na podeście tylko ja i dziewczyna, która prawie się rozpłakała zachowaliśmy jakąś tam powagę, reszta miała raczej aroganckie nastawienie do tego wszystkiego, do pomysłu pierwszych Jedwabnych Igrzysk. Wszyscy śmiali się, rozmawiali, a teraz nastąpiła cisza, która stała się dziwna nawet dla mnie. Miny wszystkim zwiędły, a wcześniejsza arogancja zmieniła się w strach. Dopiero teraz już wszyscy są pewni, to nie żarty, za nieposłuszeństwo rebelianci są w stanie nawet nas zabić, a na dodatek nie pozwolili nam spotkać się z bliskimi, żebyśmy zginęli ze świadomością, że nie powiedzieliśmy ostatnich słów, nie powiedzieliśmy tego, co ukrywaliśmy od zawsze. Najstraszniejsze w śmierci jest chyba to, że może nastąpić nagle i rebelianci doskonale o tym wiedzą, zsyłając na nas długą, lecz nagłą śmierć, w której nie zdążyliśmy pożegnać się z nikim.

Nie pozwolili mi ostatni raz przytulić Irysa, który na pewno nie jest świadom tego, co się właśnie dzieje i pyta się płaczącej mamy, gdzie mnie zabierają...

... Nie mogę ich pocieszyć, nie mogę im powiedzieć, że nic mi nie będzie, że przecież zawsze dawałam sobie jakoś radę, nawet wtedy kiedy zabrakło mi czerwonej szminki podczas pobytu u cioci Belli. Poczułam jak łzy napłynęły mi do oczu i odrazu strzeliłam sama siebie w policzek, powstrzymałam kosztem swojej sukienki inną dziewczynę od płaczu, a sama bym to teraz zrobiła podczas głupiego wchodzenia do głupiego pociągu, który może wyglądał staro, ale wnętrze miał nawet duże.

-Kapitolińskie ścierwa. - mruknął żołnierz, który nadal masował swoją dłoń, jakby miał ADHD. Udałam, że tego nie usłyszałam i weszłam do środka, podążając za chłopakiem z długimi, siwymi włosami, spiętymi w koński kucyk, nie wiem co mnie w nim zaintrygowało, ale jest całkiem przystojny.

Podążając ciemnym korytarzem jednego z wagonów, za hipnotyzującym kucykiem chłopaka przede mną, zatrzymaliśmy się w jednym, wielkim wagonie, w którym na środku stał długi, szeroki stół z dwudziestoma czterema krzesłami, czyli idealnie na nas wszystkich, coś myślę,  że to tutaj będziemy spożywać posiłki.

-Witajcie, nazywam się Zoe Crimson i jestem opiekunem pierwszej grupy szczęśliwców, do której należy... - do pokoju weszła nagle, kobieta w szarym stroju, z długimi rudymi włosami do ramion i trzymając kartkę, roztrzęsioną ręką, próbowała coś z niej wyczytać. - Magnolia Aster i Aaron Nori. - Kobieta po wyczytaniu tych nazwisk, podniosła głowę z tej kartki i z uśmiechem na ustach, zaczęła szukać po pokoju osób, o których mowa.

-To my. - nie wiadomo skąd, na moich nagich plecach, znalazł się delikatny dotyk chłopaka, a mnie przeszły dreszcze.

-T-tak. - potwierdziłam, z lekkim ciepłem na pulikach, odpychając przy tym, obejmującą mnie rękę chłopaka.

-Świetnie! - ucieszyła się rudowłosa, jakby zobaczyła niewiadomo kogo. - Chodźcie za mną, kochani. - Zoe machnęła ręką z uśmiechem, na znak, żebyśmy poszli za nią, a my, po wcześniejszym "przedstawieniu" postanowiliśmy nie protestować i bez słów ruszyliśmy za dziewczyną.

-Więc jesteśmy w tej samej grupie, tylko ty i ja. - szepnął nagle chłopak, a mnie ponownie przeszły dreszcze.

-Nie mów do mnie w taki sposób. - odpowiedziałam mu. - Najlepiej w ogóle do mnie nie mów, nie trawię cię, daj mi spokój.

-Oj przestań, po prostu przyznaj, że cię pociągam. - chłopak poprawił fryzurę, a ja zażenowaną całą sytuacją, przyśpieszyłam tak, że prawie wpadłam na naszą nową opiekunkę, która nagle się zatrzymała.

-Tutaj, w przedziale 847 swój pokój ma Magnolia, jest trochę mały, ale przytulny i myślę, że ci się spodoba. - mały, ale przytulny... Już się boję. - Natomiast ty Aaron, swój pokój masz w następnym wagonie, w przedziale 848, mam nadzieję, że ci się spodoba. - uśmiechna się szczerze od momentu jak nas zobaczyła, jakim cudem utrzymuje tą mimikę, jeszcze tak szczerze? Sądząc po ubiorze jest ona rebeliantką, dlaczego więc cieszy się ona na widok "kapitolińskich ścierw"? - Niestety, nie macie łazienek w pokojach, więc będziecie musieli dzielić jedną, która jest pomiędzy waszymi przedziałami, w wagonie Magnolii.

Ucieszyłam się przynajmniej, że łazienka jest w moim wagonie. Gorszą informacją jest to, że muszę dzielić łazienkę z tym ohydnym typem! Nie podoba mi się, nie jest przystojny, a na dodatek jest natarczywy! Najgorszy typ człowieka, a jestem chyba na niego skazana aż do rozpoczęcia igrzysk...

-Chcecie iść odrazu do pokoju czy macie ochotę zwiedzić resztę pociągu? - zapytała nagle, lekko poddenerwowana Zoe, uciekając swoim zielonkawym, zdenerwowanym spojrzeniem.

-Resztę? - dopytał zaciekawiony Aaron.

-Waszą jadalnie, czyli to miejsce, w którym się zebraliście, oprócz tego jest jeszcze wagon treningowy i strzelnica. Wiemy, że macie duże braki w wyszkoleniu, więc załatwiliśmy wam możliwość treningu podczas tej dwudniowej podróży. - stwierdziła, ciągle uśmiechnięta dziewczyna.

-Ja podziękuję. - odpowiedziałam, po czym odrazu weszłam do swojego przedziału, zamykając za sobą drzwi, żeby nikomu nie wpadł do głowy pomysł, wchodzenia za mną.

-Nie ma sprawy, mamy dużo czasu, ale proszę przyjdź do mnie za chwile na moment Magnolia, mój przydział jest za wagonem Aarona. - rzekł, lekko zagłuszony głos opiekunki za drzwiami.

Wzdechnęłam i rozejrzałam się po pokoju, faktycznie nie był zbytnio poruszający. Zwykły, szary pokój z całkiem dużym łóżkiem i dębową szafą, której zawartości nie miałam ochoty na ten moment sprawdzać, oknem, który aktualnie ukazywał nudny, szary peron, na którym staliśmy oraz brązowym fotelem ze skóry, który stał obok półki z przeróżnymi książkami. Wszystko to dawało wrażenie jakby było ściśnięte ze sobą, przez mikroskopijność tego pokoju. Położyłam się na twardym jak skała łóżku i zmęczona dzisiejszymi wrażeniami, wsadziłam głowę w poduszkę i wyszło ze mnie to, co powstrzymywałam od momentu, kiedy mnie wybrali.

Pierwsze Jedwabne IgrzyskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz