23

659 30 2
                                    

– Dowiem się wreszcie, skąd się wzięłaś w tej części miasta, której jakoś dziwnie nie kojarzę? – spytała Tyśka chwilę po tym, jak wyjechałyśmy na główną ulicę. – Nie patrz tak na mnie. Musiałam wpisać adres w nawigację.

Jedno należało mojej przyjaciółce oddać – kiedy zadzwoniłam do niej z łamiącym się głosem, nie pytała, co się stało, tylko zażądała adresu, po czym po jego uzyskaniu się rozłączyła i bez zastanowienia wskoczyła do samochodu, do którego jakiś piętnaście minut później ja też mogłam wsiąść. Podczas gdy na nią czekałam, próbowałam doprowadzić się do porządku, aby nie wyglądać zbyt żałośnie, ale chyba na niewiele się to zdało. Tyśka powstrzymała się jakieś pięć minut, zanim zadała jakiekolwiek pytanie. Jak na nią to i tak cała wieczność.

– W tej klatce, pod którą stałam, mieszka Bartek – odparłam tak, jakby to wszystko wyjaśniało.

Mojej przyjaciółce jednak to nie wystarczyło.

– A byłaś tam, bo...? – Zerknęła pytająco w moją stronę.

– Bo ma dzisiaj urodziny i jego siostra wkręciła mnie w imprezę niespodziankę.

To była najszczersza prawda. Tyśka z kilometra umiała wyczuć moje łgarstwa, ale tym razem nie miała podstaw do tego, aby stwierdzić, że ją oszukiwałam. Jak zwykle nie umknęło jej jednak, że ta historia miała, znaczący dla zaistniałych okoliczności, ciąg dalszy.

– I co? Coś się wydarzyło na tym przyjęciu? – drążyła temat, chyba wyczuwając, że z własnej woli nic jej nie powiem.

I to nie tak, że nie chciałam tego zrobić. Wręcz przeciwnie, pragnęłam w końcu zrzucić z siebie ten balast targających mną emocji i obaw. Tylko że jakoś nie mogłam się do tego zmusić. Bałam się, że tylko się ośmieszę i znów wyjdę na głupią blondynkę.

Musiałam jednak zebrać się w sobie. Nie mogłam męczyć się z tym wszystkim sama, bo w końcu zwariuję.

– Po przyjęciu – wydukałam, wpatrując się uparcie w swoje paznokcie. – Kiedy zostaliśmy sami – dodałam, znów czując suchość w gardle, chociaż zupełnie innego rodzaju niż tę sprzed kilku godzin.

Tyśka tak dała po hamulcach, że o mało co nie zaliczyłam spotkania trzeciego stopnia z przednią szybą.

– Przespałaś się z nim?! – krzyknęła niedowierzająco, a ja o mało co nie zakrztusiłam się śliną.

– Oszalałaś?! – naskoczyłam na nią. – Oczywiście, że nie!

Jak w ogóle mogła coś takiego sugerować? Przecież doskonale wiedziała, że ja nie podchodziłam tak lekko do „tych" spraw i nie miałabym odwagi wpakować się do łóżka prawie obcemu facetowi. No dobra, Janicki nie był mi taki zupełnie obcy, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, aby posunąć się tak daleko. Nie, jeśli nie byliśmy w prawdziwym związku.

– No przepraszam cię bardzo, ale twój obecny wygląd sugeruje coś zupełnie innego – odparła już nieco spokojniej, uśmiechając się pod nosem. – Potargane włosy, pomiętolona bluzka, rozmazany makijaż i te nabrzmiałe usta mówią same za siebie.

O matko. Naprawdę aż tak ze mną źle? Jeśli tak, to dobrze, że zrezygnowałam z komunikacji miejskiej, bo o tej porze pewnie mogłabym się w niej natknąć na jakichś napaleńców, którzy na ten widok mogliby na mój temat odnieść bardzo mylne wrażenie i chcieć je wykorzystać.

Chociaż fakt, że w takim stanie oglądała mnie moja najlepsza przyjaciółka, wcale nie był jakoś bardzo pocieszający. Teraz już nie będę miała się jak wymigać z każdego najmniejszego szczegółu. Będę musiała jej dać pełen obraz sytuacji.

Ja, blondynkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz