Lipiec

539 67 35
                                    

a/n; gimnazjaliści, życzę powodzenia jutro!

sobie w sumie też—

znaczy, nevermind, przejdźmy do rozdziału

albo tak jeszcze wtrącę, proszę się za bardzo nie stresować, w piątek o tej godzinie będziemy się z tego śmiać, okej? dacie radę, tylko na spokojnie

***

Przeciągnęła się na łóżku, omal z niego nie spadając. Dalej była niewyspana, ale kręgosłup zaczął boleć ją od zbyt długiego leżenia. Musiała rozprostować kości, inaczej chodziłaby cały dzień obolała. Ech, nie powinna była zostawać u Hyunjina na noc. Albo nie, może inaczej – powinna była u niego zostać, ale nie zgadzać się na granie na konsoli pierwszej nocy. Teraz było już południe. Hwang pewnie nie miał zamiaru wstać za co najmniej parę ładnych godzin.

Leń, pomyślała, wywracając oczami. To właśnie Hyunjin w ich duecie był Śpiącą Królewną, tylko zamiast królewicza była Seolmi, która prędzej zrzuciłaby chłopaka z łóżka, niż dała buziaka.

Powlekła się do łazienki, żeby jakoś się ogarnąć. Mogła straszyć kuzyna swoim wyglądem do woli, ale jakoś nie czuła dziś takiej potrzeby. Wolała wyglądać, jakby jednak była żywym bytem, a po takim niewyspaniu było z tym trochę trudno.

Umyła twarz wodą, pozwalając, by wraz z kroplami odpłynął sen i kilka minut później była już względnie rozbudzona. Względnie, bo dalej walczyła ze sobą, by nie położyć się na łóżku i nie spać dalej.

Przelotnie zerknęła na lustro. Jej średniej długości włosy były poplątane we wszystkie strony świata. Znowu musiała spać niespokojnie. Wróciła do pokoju po szczotkę i ubrania. Hyunjin wciąż spał.

Szczerze powiedziawszy, Seolmi nie zdziwiłaby się, gdyby Hwang nie obudził się nawet wtedy, kiedy do mieszkania wszedłby seryjny morderca i nawet w tym samym pomieszczeniu zabił dziewczynę. Ten chłopak miał naprawdę twardy sen i żaden budzik nie potrafił go wyrwać z objęć Morfeusza, nieważne, jak bardzo był głośny czy nieznośny. Na Hyunjina nawet bomba atomowa by nie podziałała.

To dziwne, przemknęło jej przez myśl, że budzi go jego własny krzyk.

Przewróciła oczami i pokręciła głową, wiedząc, że za kilka minut, może godzin (cóż, nawet nie pofatygowała się, by sprawdzić, która jest) usłyszy ten wrzask, ale nie będzie mogła wyłączyć budzika, dopóki jej kuzyn się nie obudzi. I pewnie po drodze dostanie jeszcze zawału, bo on naprawdę krzyczał głośno.

Spali w pokoju chłopaka, ona na jego łóżku, on na materacu na podłodze. Inni pewnie woleliby, żeby Hyunjin spał u siebie, ale... to był Hyunjin – dla niego każde miejsce może być idealne na drzemkę.

Pomieszczenie nie było duże, ale przytulne i ładnie urządzone. Hwang uwielbiał estetykę, a jego własny pokój był jedynym miejscem, w którym mógł dać upust swoim upodobaniom i pokazać swoje umiejętności.

Pastelowa fioletowa farba na ścianach pięknie komponowała się z białymi meblami. Dla niektórych mogłoby się to wydawać zbyt dziewczęce, ale w połączeniu ze schludnym obrazem Hyunjina wyglądało wspaniale. W końcu ten chłopak niemalże ciągle nosił za duże koszule. Seolmi uważała, że on nie dość, że stroi się bardziej od niej, to jeszcze stroi się za nią.

Chłopak powiesił na ścianach wiele zdjęć. Znaczna część była fotografiami śpiącej w salonie Kkami, ukochanego psiaka jej kuzyna. Znalazły się też jakieś krajobrazy, zdjęcia z dzieciństwa, nawet na kilku z nich była Seolmi.

Hyunjin lubił świecidełka, więc nie było nic dziwnego w tym, że nawet pod telewizorem znalazły się światełka. Lampki świeciły ciepłym, białym światłem, ale mimo to dziewczyna zawsze prosiła, by je gasił, bo raziły ją w oczy podczas seansu.

Hwang śmiał się wtedy, ale zawsze ustępował, jak starszy, dobry brat.

***

Standardowo, spędziłam półtorej tygodnia u Hyunjina. To był taki nasz zwyczaj, od małego. Zawsze latem jeździłam do niego na trochę, żeby teraz nadrobić stracony czas, a kiedyś – żeby się wybawić, bo jako małe dzieci nie widywaliśmy się jakoś bardzo często albo nie mogliśmy długo bawić, gdyż rodzice musieli iść do pracy następnego dnia.

To najprawdopodobniej było najbardziej leniwe, ale też najbardziej produktywne półtorej tygodnia wakacji. Cóż, w końcu sama nie obejrzałabym tylu dram. I żeby nie było – to Hyunnie płakał, a ja musiałam go pocieszać, nie na odwrót. Nigdy nie było na odwrót, mój kuzyn to prawdziwy mazgaj.

Któregoś dnia przyszli do nas (właściwie, to do niego, ale pomińmy ten szczegół) jego przyjaciele. Nie cała, ośmioosobowa paczka, a trzech chłopaków. Przyszedł Jeongin, ten młody dorosły mojego wzrostu, który trzymał balony na urodziny Hyunniego oraz „zło wcielone", czyli Seungmin.

Zastanawiało mnie, dlaczego go tak nazywają. Przecież wydawał się być bardzo miłym i może nawet uroczym chłopakiem.

Właśnie, wydawał się. Po tym spotkaniu zmieniam zdanie, to jest zdecydowanie zło wcielone.

Zdecydowaliśmy się zrobić mały maraton filmowy, więc po wyborze jakiegoś romansidła usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać. Z początku było dość spokojnie, jedynie Hyunjin się nadmiernie ekscytował, ale to u niego normalne.

Potem się zaczęło.

Siedziałam pośrodku, między moim kuzynem a Jeonginem. Nieszczególnie zwróciłam uwagę na to, gdzie usiadł Changbin (to ten niski od balonów, dlaczego nie mogę zapamiętać jego imienia?), a gdzie Seungmin.

Cóż, ten ostatni najwidoczniej nie był w stanie wytrzymać chwili bez zrobienia komuś psikusa. Przepraszam, bez zrobienia psikusa Jeonginowi. Nietrudno zauważyć, że to właśnie jego ten mały diabeł wybrał sobie na ofiarę.

Yang kręcił się na swoim miejscu coraz bardziej, jakby miał owsiki. Z początku to ignorowałam, ale z każdą minutą robiło się to coraz bardziej denerwujące, aż w końcu spojrzałam na niego pytająco. Speszył się i uśmiechnął, jakby chciał przeprosić.

Nie potrzebowałam jakoś dużo czasu, by zrozumieć, że chłopak wierci się, bo Seungmin, który siedzi obok niego, łaskocze młodszego.

Może i to okrutne, ale nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, gdy zobaczyłam zaciśnięte usta Jeongina próbującego skupić się na filmie. Mało brakowało, a zaśmiałby się głośno, a tego wolał uniknąć. No, i powstrzymywał się też przed zepchnięciem starszego przyjaciela z kanapy.

Oczami wyobraźni widziałam, jak Seungmin ląduje na podłodze z grymasem bólu na twarzy. Nie, żebym mu tego życzyła — po prostu mój mózg tak sobie to wymyślił.

W rzeczywistości wszystko skończyło się trochę inaczej, ale bądź, co bądź, Kim oberwał. Tylko nie pięścią, a poduszką. Od Hyunjina.

— Daj nam oglądać — powiedział oburzony, przytulając się do drugiej poduszki ze łzami w oczach. — Jak chcesz się umówić na randkę, to po filmie.

Pamiętam, że Jeongin zrobił się wtedy czerwony w ciągu kilku sekund. Najwidoczniej wizja randki z Seungminem przeraziła go do tego stopnia, że nie był w stanie dłużej obok niego siedzieć. Dlatego poprosił mnie, żebym zamieniła się miejscami. Nie miałam nic przeciwko.

Jeongin wyszeptał mi do ucha naprawdę ciche „dziękuję" i wróciliśmy do oglądania.

Under my pillow ⋄ Yang Jeongin  ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz