Wrzesień

458 62 20
                                    

a/n; przepraszam, że tak późno... wiecie, maraton dramy i te sprawy

mam nadzieję, że za bardzo się na mnie nie gniewacie >.<

***

Patrzyła w sufit już drugą godzinę. Zaczęło ją to nudzić już po pięciu minutach, ale była zbyt zmęczona fizycznie, żeby wstać i zrobić coś innego. Ledwo co wrócili do szkoły po letniej przerwie, a nauczyciele już zaczęli zadawać coraz więcej prac domowych i niemalże musieli bić się o terminy sprawdzianów.

Dzisiaj wróciła do domu bardzo późno, w dodatku musiała jeszcze odrobić lekcje. Położyła się do łóżka dużo później, niż zazwyczaj. Ale sama była sobie winna.

W końcu mogła odpuścić i nie czekać na Hyunjina dodatkową godzinę. Wtedy na spokojnie skończyłaby wszystko na następny dzień i pewnie już spała. Co mogła poradzić na to, że naprawdę chciała zobaczyć kuzyna?

Wiedziała, że skoro będzie na niego czekać, to najpewniej zaśnie, poza tym odrabianie lekcji na kolanie nie należało do jej ulubionych czynności, więc nie miała zamiaru tego robić.

I tak by było, gdyby nie to, że ktoś się do niej dosiadł.

Na korytarzu nie było żywej duszy, bo wszyscy, którzy mieli iść, poszli sobie, a ci, których czekały kolejne lekcje, zniknęli za drzwiami sal. Była sama i mogła robić tak naprawdę to, co chciała, ale... Cóż, w rzeczywistości pozostawało jej jedynie siedzenie na drewnianej ławce i wpatrywanie się tępo w ścianę. Żałowała, że nie wzięła żadnej książki do czytania czy nawet głupiej kolorowanki. Czegokolwiek, czym mogłaby zająć swoje ręce. Wszystko było lepsze od strzelania kostkami palców z nudów. Brakowało jej jedynie tego, żeby nabawić się reumatyzmu za kilka lat.

Poprawiła materiał spódniczki. Nawet lubiła te mundurki, chociaż momentami nienawidziła tego żółtego koloru. Musiała ubierać go codziennie, komu by się w końcu nie znudził? Poza tym, kojarzył jej się ze szkołą. Takich skojarzeń nikt nie lubił.

Bawiła się swoimi palcami, gdy usłyszała, że ktoś idzie korytarzem. Nie spojrzała na tę osobę, w końcu po co miałaby to robić? Mało obchodziło ją to, kto przechodzi obok. Interesowało ją tylko to, kiedy Hyunjin wyjdzie z zajęć i czy będzie mógł odprowadzić ją do domu. I chwilkę porozmawiać.

— Seolmi-yah? — usłyszała, przez co natychmiast podniosła głowę, patrząc mu prosto w oczy. Chłopak zmieszał się i wyprostował, gdyż wcześniej nachylił się nad nią, żeby lepiej jej się przyjrzeć. Odchrząknął. — Czemu nie poszłaś do domu? Myślałem, że skończyłaś już lekcje.

Zamrugała. Poczuła, że jej policzki lekko się rumienią i zganiła się w myślach.

— Czekam na Hyunjina — odpowiedziała, mimowolnie spuszczając wzrok. — Za godzinę kończy zajęcia.

Chłopak przytaknął powoli, jakby analizował sobie to wszystko. Seolmi stwierdziła, że kiedy się nie uśmiechał i miał poważną minę, dalej wyglądał dobrze, po prostu trochę inaczej. Ale nie miała nic przeciwko tej inności, w końcu to też był ten sam Jeongin.

Nagle głos Yanga przerwał ciszę:

— Chciałabyś, żebym z tobą poczekał? — spytał nieśmiało, a po chwili dodał jeszcze: — I tak nie mam nic szczególnego do zrobienia w domu. I, no, pomyślałem, że może moja obecność będzie lepsza, niż siedzenie samotnie przez godzinę na pustym korytarzu...

Przygryzła wargę, żeby się nie uśmiechnąć. Jego policzki nabrały lekko różowego koloru i głos drżał odrobinę, gdy mówił.

— Jasne, siadaj. — Przesunęła swoje rzeczy bliżej siebie, żeby nastolatek zmieścił się na ławce. — Twoja obecność jest zdecydowanie lepsza, niż siedzenie tu samotnie.

Chłopak spuścił nisko głowę i mimo swoich starań, Seolmi udało się zobaczyć jego uroczy uśmiech półgębkiem.

***

Szczerze? Nie spodziewałam się, że ja i przyjaciel mojego kuzyna będziemy mieć tyle wspólnych tematów. Ale nie miałam nic przeciwko, bo naprawdę miło nam się rozmawiało. Ta godzina minęła tak szybko, nawet nie zorientowałam się, że Hyunnie zaraz miał wychodzić z sali lekcyjnej.

Jasne, na początku po prostu siedzieliśmy w ciszy, bo było trochę niezręcznie... W sumie, to chyba milczelibyśmy dłużej, gdybym nie zaczęła rozmowy. Zrobiłam to pod wpływem chwili, tak naprawdę w ogóle nie chciałam tego powiedzieć... Ale cóż, stało się, czasu nie cofnę.

Chociaż... nieśmiały uśmiech Jeongina jakoś wynagrodził mi ten lekki wstyd.

Ukryła twarz w dłoniach, czując, jak jej policzki się rumienią. Naprawdę powinna się bardziej pilnować, nie chciała w przyszłości palnąć przy nim jakiejś głupoty...

— Ta twoja piosenka — zaczęła wtedy i już było za późno, żeby przerwała, więc musiała kontynuować. Widziała, że Yang od razu podniósł głowę i spojrzał na nią. — Um, ta ulubiona Hyunjina. Podoba mi się.

Chłopak przytaknął w milczeniu. Najwidoczniej nie wiedział, co powiedzieć.

Przecież ty też byś nie wiedziała, co odpowiedzieć, zganiła się w myślach.

— Masz śliczny głos — dodała, gdy poczuła, że atmosfera zrobiła się trochę zbyt niezręczna. — I ogromny talent.

Kątem oka zobaczyła, że Jeongin na chwilę chowa twarz w rękach, a potem, nie odrywając dłoni od policzków, spojrzał na nią i podziękował, lekko czerwony.

— Bardzo mi miło — powtórzył, uśmiechając się do niej. — Cieszę się, że ci się spodobało.

Potem jakoś już poszło. Jeongin nie wyglądał na wygadanego dzieciaka (okej, jest ode mnie starszy, ale...). Na wszystkich spotkaniach, na których byłam ja, on i inni przyjaciele Hyunjina, nie mówił zbyt dużo, ale jako maknae był niańczony przez resztę.

Przy mnie rozgadał się nawet trochę za bardzo. Znaczy, to mi nie przeszkadzało, po prostu... było inne. Wystarczyło spojrzeć, z jaką pasją opowiadał o tym, że Jisung napisał ostatnio piosenkę, którą podobno on może zaśpiewać. Wydawało mi się, że w jego oczach znajdują się iskierki szczęścia, które nie przygasały, gdy się uśmiechał i przymykał lekko powieki.

Opowiadał mi o tym, jak wygląda u nich próba, jak przygotowują piosenkę i mówił to z taką ekscytacją, że wyglądem przypominał małe dziecko, które opowiada rodzicowi fabułę nowej bajki.

Kiedy Hyunjin wyszedł z klasy, uparł się, że chce być dobrym hyungiem i Jeongin koniecznie musi iść z nami. Tłumaczył, że musi się nim opiekować i koniec, choć Innie chciał iść do domu sam.

Dlatego skończyło się na tym, że chłopcy odprowadzili mnie pod same drzwi. Hyunnie przytulił mnie na pożegnanie, jak to mamy w zwyczaju, a jego przyjaciel nieśmiało się do mnie uśmiechnął i jedynie kiwnął głową.

Odprowadziłam ich wzrokiem i weszłam do mieszkania dopiero, gdy zniknęli mi z pola widzenia i słyszałam jedynie ich kroki.

***

Ten dzień naprawdę ją wymęczył, a ona dalej nie mogła zmrużyć oka. Sięgnęła po telefon i znowu włączyła piosenkę Jeongina z nadzieją, że również tym razem głos chłopaka utuli ją do snu.

Under my pillow ⋄ Yang Jeongin  ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz