prologue

108 7 0
                                    

Mimowolnie po policzkach Parka zaczęły spływać łzy. Stał pośród ośnieżonych nagrobków na pogrzebie swojego rzekomo zmarłego przyjaciela. Zmrok powoli zapadał, a ludzie zaczęli się rozchodzić. Był to jeden z tych grudniowych dni, kiedy wszystkim spieszyło się do domu. Niska temperatura i ponura atmosfera były kombinacją wręcz odpychającą. Pochylony nad pustą trumną chłopak spojrzał w górę. Lampa stojąca parę metrów dalej rozbłysła żółtym światłem, rozjaśniając pełen żałości cmentarny teren. Jak zahipnotyzowany wpatrywał się w prószący, podświetlony śnieg.

Czy pogrzeb bez ciała miał jakieś znaczenie? Może to zwykłe pójście na łatwiznę, chęć powrócenia do monotonii i szarości życia? Co jeśli on potrzebuje pomocy? Co jeśli cierpi, a my grzebiemy pozostałości nadziei, która pozwalała nam wierzyć, że Jeon gdzieś tam jest? Może to łatwiejsze? Wpojenie sobie i wszystkim dookoła, że umarł.

Takie myśli głębiły się w głowie Jimina gdy tuż obok "chowano Jungkooka". Chodź smutek i gorycz zalewał myśli chłopaka, to gdzieś w najdalszej części umysłu miał dziwne przeczucie, że to jeszcze nie koniec, że prawdziwa gra dopiero się zaczyna.

woebegone II yoonminWhere stories live. Discover now