nine

52 7 0
                                    

" Jezus jednak głosił, że jeśli nie staniemy się jak dzieci nie wejdziemy do Królestwa Bożego. "


Częste wizyty u lekarza były obowiązkiem Park Jimina od wypadku. Gdyby nie ojciec i przyjaciele chłopak nigdy nie zjawiłby się na żadnej wizycie, lecz pewien chłodny wieczór, który spędził z tajemniczym Minem odmienił bardzo wiele w jego postawie. Obrał sobie za cel, żeby za wszelką cenę uporządkować bałagan w swojej głowie i bardzo dobrze wiedział, że aby ruszyć naprzód musi wrócić do początku. 

Wspomnienia kształtują naszą osobowość, mentalność to one czynią nas człowiekiem, to one pozwalają na dojście do sedna problemu. Teraz Park potrzebował właśnie tych wspomnień, które utracił podczas wypadku. Wydawało mu się, był wręcz przekonany, że wśród tych mało ważnych faktów był ten jeden, który był kluczem do wielu zagadek, niewyjaśnionych i tajemniczych wydarzeń. Jimin nie miał pojęcia dlaczego gdy spojrzał w oczy Yoongiego jego poranione serce na krótki moment przestało boleć, nie miał pojęcia dlaczego gdy rozmawiał z obcą mu osobą czuł większy komfort niż gdy rozmawiał z przyjaciółmi, nie miał pojęcia dlaczego tajemniczy chłopak zniknął tego wieczoru tak szybko i boleśnie pozostawiając po sobie raniącą pustkę. Park nie wiedział od czego rozpocząć, nie miał nikogo kto go wesprze, pouczy, pochwali. Musiał decydować sam. 

Na sam początek postanowił skierować się do szpitala, aby porozmawiać z lekarzem. Podświadomie wiedział, że nie tego potrzebuje, ale postanowił przynajmniej spróbować. Stojąc pośrodku szpitalnego korytarza ogarnęły go wątpliwości czy jego czyny mają jakiś sens, czy nie lepiej zostawić wszystkiego tak jak jest, próbując przystosować się do zaistniałej sytuacji niż uganiać się za prawdą, której być może nigdy się nie dowie. Negatywne myśli zalały jego umysł jak wielka fala, która zaczęła powoli go dusić. Nogi chłopaka same zaczęły prowadzić go w nieznaną część budynku. Chciał uwolnić się od wszystkich ludzi, dlatego jego podświadomość zadecydowała za niego i zaprowadziła go w najmniej tłoczne miejsce.

- Przepraszam - tuż za Parkiem rozległ się delikatny głos. 

Szybko odwrócił się, aby poznać źródło tego anielskiego dźwięku. Ujrzał drobną, ciemnowłosą, niską i niezwykle uroczą dziewczynkę, która mogła sobie liczyć nie więcej niż dziesięć lat.

 - Mój brat miał zjawić się tu już godzinę temu, ale nadal go nie ma, czy mógłby Pan zaprowadzić mnie na odpowiednie piętro? Nie mogę chodzić sama po schodach - dodała słabym głosem.

- Co za wredny brat, wystawić tak swoją śliczną siostrę, pewnie że ci pomogę, powiedz tylko gdzie i już idziemy - odpowiedział bez namysłu Park.

Od zawsze kochał dzieci, przypominały mu o jego pięknym dzieciństwie, mamie, Jungkooku, lecz również były dla niego rozdrapaniem starych ran. Gdyby nie głupi wypadek również miałby młodsze rodzeństwo, które był gotów kochać z całego serca, ale los nie był łaskawy dla Parka i postanowił odebrać mu również to. Kiedy podążał wśród szpitalnych korytarzy kierowany przez małą dziewczynkę zdał sobie sprawę, że tak naprawdę od bardzo długiego czasu nie miał styczności z dziećmi. Na pewno ponad pół roku, ale czy nie tego właśnie tak często potrzebował? Dziecięcego spojrzenia na świat, dziecięcej niewinności, delikatności, dobroci. Tak naprawdę dopiero teraz zdał sobie sprawę jaki martwy był w środku przez ostatni czas. Bez wątpienia to wszystko bolało, ale było zdecydowanie lepsze od uczucia pustki, które towarzyszyło mu od zniknięcia Jungkooka.

- Ma Pan chyba zły dzień - odezwała się mała przerywając ciszę - jest Pan cały czas smutny i cichy, aż od samego patrzenia chce się człowiekowi płakać. Zawsze powtarzam to mojemu bratu gdy ma gorszy dzień, nie ważne jaka zła rzecz ci się przytrafiła, uśmiechaj się, nawet przez smutek ponieważ nigdy nie wiesz kiedy ktoś będzie potrzebować twojego uśmiechu - dodała z wyraźnym entuzjazmem. 

woebegone II yoonminWhere stories live. Discover now